Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Ireneuszem Rasiem.
Co w pana ocenie powinno przynieść spotkanie szefów klubów parlamentarnych z premier Szydło ws. polityki zagranicznej?
- To próba pani premier złagodzenia sytuacji przed spotkaniami z politykami UE. Wiemy, że w parlamencie toczą się dyskusję. Nie cieszę się z tego, ale to pierwszy ruch. Wczoraj był ruch ministra spraw zagranicznych, dzisiaj pani premier. Oni chcą pokazać, że w Polsce jest rozmowa z opozycją.
To być może przynosi skutki? Niemieccy politycy zmieniają ton wypowiedzi o Polsce.
- Nie zmieniają. Odpowiedzialni politycy mówią, że Polska jest ważnym partnerem UE. Tak jest. My budowaliśmy tę pozycję przez lata i to się szybko nie zmieni. Inni zwracają uwagę na gorszą atmosferę. Będzie trzeba to odbudować, ale nie wiem czy ta ekipa potrafi udowodnić, że w Polsce dobrze się dzieje.
Po tym krzyku Komisja Europejska pewnie nie uruchomi jutro mechanizmu kontroli wobec naszego kraju.
- Ja się tego nie spodziewałem. Sama dyskusja nie jest dobra. Mam wielu parterów w krajach UE. Sport i turystyka dają możliwość korespondowania. Oni mnie pytają jak to możliwe i dlaczego. Ta atmosfera jeszcze w relacjach międzypaństwowych nie będzie działać zdecydowanie, ale zmieni się postrzeganie Polski. Przez to postrzeganie zmieni się też postrzeganie Polaków i biznesu. Nie straszę, ale atmosfera, która była zbudowana, że Polska się rozwija, że jest tygrysem w Europie, który się nie poddał kryzysowi to było widziane w Europie. Dzisiaj Polskę będzie się odbierać przez pryzmat naginania prawa,co w biznesie i relacjach między Polakami na zachodzie, którzy mają swoje interesy, spowoduje inną sytuację. Dziś szefowie pytają pracowników co tam w Polsce.
Przypomnę, że na słynnych nagraniach Grzegorza Schetyny, sam przyszły szef PO mówił, że problem Polski trzeba przenosić na arenę międzynarodową. Nie jest tak, że sami musimy się uderzyć w piersi, że dolewamy paliwa do awantury europejskiej? Europa ma problem z uchodźcami, dżihadystami i wojną na Ukrainie a to my mamy być czarnym ludem.
- Nie mieszajmy kwestii. To nie były słynne taśmy. To rozmowa doświadczonego i przerażonego polityka. Nie jest bezsilny, ale przerażony tym co się dzieje w Polsce. W zimie wychodzi protestować kilkadziesiąt tysięcy ludzi. To nie jest polityczne. Oni czują, że system jest bezsilny wobec pomysłów jednego człowieka. Wiemy o kogo chodzi. On się budzi i wymyśla plan. Chciałbym zobaczyć projekty z teczki premier Szydło. PiS wygrał wybory. My tego nie kwestionujemy, tak jak oni kwestionowali każde wybory, które przegrali. Weźcie się jednak do roboty. Gdzie są projekty? Jak już są to tak jak ws. mediów publicznych. PiS zapowiadało, że mają gotowy plan naprawy mediów publicznych – finansowania, organizacji. Co się stało?
Posłanka Bubula mówiła wczoraj, że to do czerwca.
- Wczoraj. W listopadzie mówili, że w grudniu będzie pakiet. W teczce nic nie było. Oni wymienili kadry. Na jakie? Apolityczne?
Zaraz po tym jak Grzegorz Schetyna zostanie szefem PO, zacznie się czystka w partii?
- Nie. Dlaczego? Grzegorz Schetyna wygrywa z hasłem integracji. Wyborcy oczekują pewnych zmian. Nie myślmy nierealnie. Wyborcy oczekują zmian. Będą zmiany personalne i programowe. Będzie nowa deklaracja, program. Za rok powinniśmy uzyskać zdolność wyborczą. Tego bym chciał. Rozmawiamy, żeby silna PO była za rok. Musimy być doświadczeni porażkami. Największą wartością jest to, że przez 8 lat zrobiliśmy wiele dobrego, ale mieliśmy też porażki. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. To tak jak w sporcie. My chcemy wygrać kolejną wojnę polityczną.
Możliwy jest ewentualny rozłam w PO i ucieczka do Nowoczesnej? Już niebawem Nowoczesna będzie miała pierwszą radną w Radzie Miasta Krakowa.
- Nie ma czegoś takiego. Małgorzata Jantos jest członkiem klubu PO w Radzie Miasta Krakowa. To ma się nie zmienić. Mam takie informacje. Ona chce zmian personalnych w krakowskiej PO. Ja to rozumiem. Ma takie prawo. Zachowała się tak, żeby pokazać, że chce szybkich zmian. To jej proteścik. To, że jest wobec nas fair, pokazuje jej decyzja o pozostaniu w klubie.
W piątek ruszają Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Nie wydaje się panu, że za słabo promujemy tę imprezę? Nie widać radości.
- Nie. Atmosfera świąteczna, dekoracje choinkowe, przebiły dekorację mistrzostw. Ona już się przebija. Za chwilę będzie gorąca atmosfera. Jak nasza reprezentacja będzie dobrze grała to flagi będą widoczne. Jak Polska będzie grała gorzej to atmosfera będzie słabsza. Chce jednak pochwalić miasto, samorząd wojewódzki. Mamy to co najlepsze. To duży sukces władz. Dziękuję za te decyzje prezesowi federacji piłki ręcznej. Finał jest w Krakowie. Mam nadzieję, że z udziałem Polaków.