Grzegorz Wnęk - absolwent Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych, uzyskał dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Stanisława Rodzińskiego, dziś pedagog uczelni, gdzie prowadzi pracownię rysunku. Reprezentant krakowskich figuratywistów wykształconych w latach 90. XX wieku. Od 2000 r. współtworzył Stowarzyszenie Młodych Artystów „Kontrapost”, z którym uczestniczył w licznych wystawach zbiorowych. Laureat wielu prestiżowych konkursów. Ostatnia wystawa prac artysty prezentowana w krakowskiej Galerii ZPAP „Pryzmat”, na której pokazane zostały jego prace z ostatnich lat, jak również te najnowsze. Wystawa została zatytułowana „Komety, liście, czołgi samoloty…” i pokazuje inne oblicze artysty, kojarzonego najczęściej z malarstwem figuratywnym.
Figuracja jest zawsze dla mnie ważna i ona po prostu jest w mojej sztuce – mówi artysta, ale maluję różne obrazy i nie jestem niewolnikiem jednego pomysłu czy jednej jakiejś koncepcji. Na tej ostatniej wystawie zaprezentowałem prace, które są mniej figuratywne, natomiast mówią także dużo o człowieku, choć w inny sposób. Nawet wtedy, gdy tego człowieka nie ma na obrazie, można o nim także coś powiedzieć. Nie w sposób dosłowny, ale inny, równie intrygujący.
Na wystawie w „Pryzmacie” nie było właściwie figur, więc nie była to wystawa o figurze, ale o kondycji tu i teraz. Pokazywała ona współczesny świat a pośrednio mówiła także o człowieku w zagrożeniu.
Tych treści o sytuacji człowieka jest więc tu całkiem sporo – podkreśla prof. Wnęk. To jest spojrzenie na świat, który jest ułomny, czasem groźny i mroczny, apokaliptyczny, pełen niepokojów i lęków, problemów z klimatem. Ale ma on też swoje radości. Wszystko jest wymieszane i ta wystawa także taka była. Z jednej strony mamy radość czy miłość, a z drugiej strony jest to poczucie zagrożenia. Tytuł wystawy „Komety, liście, czołgi, samoloty …” związany jest z tematyką obrazów. Są tam komety, które tworzą taki obszar niepokoju współczesnego człowieka. Są symbolem lęków związanych m. in z nieprzewidywalnością świata, a także z niewielką skalą cywilizacji ludzkiej wobec ogromu wszechświata. Są obrazy, na których pojawiają się motywy roślinne - biologiczne, także te tytułowe samoloty czy czołgi choć nie są to przedstawienia zbyt realistyczne. Ważne jest też to, że na końcu tytułu pojawiają się trzy kropki, które mają wskazywać, że ten pokazany na obrazach zbiór motywów jest niedokończony, że może ciągnąć się dalej.
Zależało nam razem z kuratorką wystawy Marią Pyrlik, aby był to tytuł otwarty, tak jak wystawa, która w moim zamyśle miała być punktem wyjścia do interpretacji, a nie miejscem już skończonej interpretacji.