Prowadzący spotkanie Jacek Bańka z Radia Kraków zapytał rektorów, jakie będą skutki wojny w Ukrainie, biorąc pod uwagę, że z każdym rokiem spada liczba studentów. Czy wzmocnią tę tendencję, czy osłabią, czy może będą bez wpływu na liczbę studentów?

Prof. Stanisław Mazur rektor UE: „Według mojej oceny skutki będą dwojakiego rodzaju, ale o tym, jaka będzie intensywność tych skutków, rozstrzygnie długotrwałość i brutalność tej wojny, która się toczy u naszego sąsiada. W tej chwili będzie prawdopodobnie wzrastać liczba studentów ukraińskich. Nie spodziewałbym się jednak, że to będą bardzo znaczące grupy osób ubiegających się o podjęcie studiów. Natomiast sytuacja, w której jesteśmy i to, że w mediach światowych coraz częściej jesteśmy traktowani jako kraj przyfrontowy, spowoduje, że wielu studentów z innych kontynentów będzie myśleć ze wstrzemięźliwością myśleć o podejmowaniu studiów w Krakowie.

Prof. Jacek Popiel rektor UJ: „Sądzę, że w przypadku polskich kandydatów na studia nic się nie zmieni. Zawsze mamy bardzo dużą liczbę kandydatów i przyjmujemy właściwie podobną liczbę studentów rokrocznie, natomiast to, co powiedział pan rektor Mazur, może dotknąć także UJ, bo rzeczywiście w kontaktach międzynarodowych obserwujemy, że wielu zarówno kandydatów na studia licencjackie, magisterskie, jak i doktoranckie myśli o Krakowie w kategoriach terenu zagrożonego blisko wojny. Myślę, że tutaj media mają wielką rolę do odegrania, żeby uświadomić, że funkcjonujemy normalnie, mamy to przekonanie, że liczba studentów z Ukrainy na pewno się zmniejszy. Liczba mężczyzn kandydujących na studia z Ukrainy od lutego zdecydowanie się zmniejszyła, natomiast kobiety kandydują nadal i tu możemy się spodziewać większej liczby, ale w praktyce trudno przewidzieć, co się stanie, bo rekrutacja rozpoczyna się w czerwcu i trwa do połowy lipca”.

Prof. Andrzej Białkiewicz rektor PK: „Na razie nic nie wskazuje na to, że będziemy mieć rekrutację na niższym poziomie z powodu wydarzeń na Ukrainie. Sądząc po zainteresowaniu naszą ofertą podczas Dnia Otwartego oraz z liczby zapytań kandydatów dotyczących tegorocznej rekrutacji można mieć wręcz odwrotne wrażenie. Wydaje się, że jest nawet większe zainteresowanie Politechniką Krakowską, niż było to w roku ubiegłym. W roku ubiegłym mieliśmy też nieco lepszą rekrutację niż poprzednio. Myślę, że będziemy się też cieszyć większym zainteresowaniem kandydatów z Europy Wschodniej. Przygotowujemy ok. 4 tys. miejsc, mamy ponad 30 kierunków, w tym kierunki w języku angielskim. Będziemy mieć też pewną pulę miejsc dla kandydatów z Ukrainy na kierunki budownictwo i transport prowadzone w języku ukraińskim. Przewidujemy, że w pierwszym semestrze będziemy tam prowadzić zajęcia w języku ukraińskim, w drugim semestrze będzie to system mieszany – język ukraiński i język polski, a w trzecim semestrze w języku polskim. Jeśli jednak będzie taka potrzeba, to niektóre zajęcia będą prowadzone w języku ukraińskim. Głównie chodzi nam o to, żeby kandydaci nie tracili czasu na naukę języka, tylko żeby uczyć się języka i jednocześnie studiować. Oferta dla studentów z Ukrainy nie zmniejsza puli miejsc dla studentów z Polski, jest to dodatkowa pula miejsc.”

Prof. Wojciech Widłak rektor AM: „Ciekawa jest obserwacja, mówiąca o tym, że geografia zainteresowań studiami w uczelni muzycznej w Polsce przez uchodźców, czy przybyszów z Ukrainy, jest dość równomiernie rozłożona, jest jakby niezależna od bliskości granicy. To wiąże się ze specyfiką studiów, czyli z relacją mistrz – uczeń. Kandydaci szukają po prostu najlepszego pedagoga w danej dyscyplinie, specjalności studiów. My w ogóle do kwestii najbliższej rekrutacji, jak również do kwestii przenosin młodzieży z Ukrainy podchodzimy z dużą ostrożnością, aczkolwiek spodziewamy się lepszej rekrutacji, wyższego poziomu, ale to są oczywiście szacunki obarczone błędem, szczególnie w tej bardzo zmiennej sytuacji”.

Prof. Andrzej Bednarczyk rektor ASP: „Na pewno będzie większe zainteresowanie kandydatów ze wschodu. Dotychczas nasze kontakty ze wschodem nie były intensywne. Ja upatruję w tym nieszczęściu szansy, bazującej na tym, że studenci z Ukrainy, bo z takimi teraz mamy do czynienia, będą wybierać naszą uczelnię. To nie wpłynie na jakość i ilość kandydatów polskich, natomiast od razu zwracam uwagę na coś, co dla nas jest bardzo cenne – osoby, które są u nas, przyszły z zupełnie innych metod uczenia, a my już od kilku lat staraliśmy się te nasze kanały wschodnie uaktywnić. To jest dla nas bardzo cenne”.