-
Prof. Dariusz Kozerawski ocenia, że nowa strategia bezpieczeństwa USA jest wyraźnie antyeuropejska i nie daje Europie twardych gwarancji ze strony kluczowego filaru NATO.
-
Podkreśla, że NATO nie kończy się, ale Europa potrzebuje kilku lat wsparcia USA, równocześnie budując własne systemowe rozwiązania i determinację, szczególnie na wschodniej flance.
-
Szacuje, że Europa ma około pół dekady na stworzenie realnych zdolności obronnych, priorytetowo wzmacniając wschodnią flankę, z kluczową rolą Polski.
-
Zwraca uwagę, że najważniejsze są zasoby osobowe i profesjonalne rezerwy, a zakupy sprzętu bez spójnej strategii oraz gra USA na rozbijanie UE stanowią poważne ryzyko dla bezpieczeństwa Europy.
- A
- A
- A
Europa ma pół dekady. Prof. Kozerawski: „To nie czas na deklaracje, tylko na zdolności”
Prof. Dariusz Kozerawski (UJ, b. rektor Akademii Obrony Narodowej) w „O tym się mówi” ostrzega, że Europa nie może zwlekać z odbudową potencjału obronnego. Jego zdaniem nowa strategia USA osłabia europejskie bezpieczeństwo, a klucz do przetrwania wschodniej flanki NATO leży w rezerwach osobowych i determinacji państw regionu.Nowa strategia USA — jakie sygnały płyną do Europy?
Czy w pana ocenie nowa strategia bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych to dla Europy skrajnie niebezpieczne stanowisko?
Myślę, że dobrze, iż ta strategia wreszcie się pojawiła, bo — jak wszyscy słuchacze zauważyli — na podstawie wszelkiego rodzaju planów pokojowych (weźmy ten termin „pokojowy” w duży cudzysłów) domyślaliśmy się, jakie są wektory polityki i działań w polityce bezpieczeństwa ze strony administracji Donalda Trumpa. A teraz czarno na białym mamy to zapisane i podpisane przez prezydenta. Niewątpliwie strategia jest antyeuropejska — to trzeba bardzo mocno podkreślić. Godzi również w interesy europejskich państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, ponieważ nie znajdziemy w niej twardych gwarancji bezpieczeństwa dla państw europejskich ze strony kluczowego filaru NATO, jakim są Stany Zjednoczone.
Koniec Paktu Północnoatlantyckiego, jaki znamy?
Nie, absolutnie nie możemy tego tak postrzegać. Mimo że Stany Zjednoczone są najważniejszym państwem, o największym potencjale, pamiętajmy, że pozostałe państwa Sojuszu również mają znaczący potencjał polityczny, gospodarczy i militarny do odbudowy. Europa przespała ostatnie trzy dekady — o tym wiemy — ale ten potencjał jest na tyle znaczący, że w ciągu kilku najbliższych lat jesteśmy w stanie go skutecznie odtwarzać. Przez ten czas, w krótkoterminowej perspektywie strategicznej — trzy, pięć, sześć lat — potrzebujemy gwarancji wsparcia bezpieczeństwa. Ale jeszcze bardziej niż gwarancji ze strony Stanów Zjednoczonych potrzebujemy systemowych, strategicznych rozwiązań i, słowo klucz, determinacji zarówno po stronie rządzących w Europie, jak i jeszcze większej determinacji na wschodniej flance NATO.
Zatrzymajmy się przy samej strategii Stanów Zjednoczonych. Z jednej strony Trump, z drugiej strony Kongres — o tym musimy pamiętać.
To bardzo ważna rzecz. W Kongresie w tym tygodniu prowadzone są intensywne prace nad ustawą obronną. Ta ustawa ma inne brzmienie niż najnowsza strategia bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Wyraźnie chce się tam ograniczyć wpływ jednoosobowy albo wpływ bardzo wąskiej grupy osób z otoczenia Donalda Trumpa, na przykład na proces wycofania wojsk amerykańskich z Europy. Przypomnę: mamy około 75–80 tysięcy żołnierzy amerykańskich w Europie, na wschodniej flance tylko 25 tysięcy. To są liczby symboliczne, ale niezbędne do tego, by w sytuacji zagrożenia lub kryzysu można było przerzucić znaczące siły amerykańskie i wspierać militarnie Stary Kontynent.
Determinacja Europy i czas na odbudowę sił
Podkreślił pan słowo „determinacja”. Dostrzega pan europejską jedność i mobilizację także w wymiarze militarnym: budowy armii rezerwistów i zbrojeń?
Europa wreszcie się obudziła i to na pewno bardzo ważne. Europa usiadła do stołu obrad, konsultuje się, planuje i przeznacza znaczące środki — czy to program SAFE, czy inne programy — na politykę bezpieczeństwa i zwiększanie własnych zdolności militarnych. Ale ta determinacja, o której mówiłem, idzie za wolno, ponieważ nie mamy tyle czasu, ile wielu przywódców europejskich by chciało. Mamy czwarty rok pełnoskalowego konfliktu zbrojnego wywołanego przez Rosję, a prowadzonego na terytorium Ukrainy. Te cztery lata nie zostały przez Europę przespane, bo cały czas mamy intensywne wsparcie dla Ukrainy. Jednak jeśli chodzi o zwiększanie własnych zdolności obronnych, mieliśmy przykład na wschodniej granicy Sojuszu i naszej wschodniej granicy Polski z dronami, że zdolności, które póki co państwa zachodnie, NATO i wschodnia flanka posiadają, są jeszcze dalekie od tych, które powinny tu być.
Ile mamy czasu, panie profesorze? Biorąc pod uwagę to, o czym mówi generał Polko, że Rosja się już nie zatrzyma.
To nie jest pytanie ani do mnie, ani do innych ekspertów. Możemy szacować strategicznie i mówić o tak zwanej bliższej perspektywie strategicznej, a to może być od trzech do sześciu, do siedmiu lat. Tego nie wiemy. Różne ośrodki eksperckie interpretują to rozmaicie. Przykładowo dowódca sił natowskich w Europie, generał Grynkewich, mówi o dwóch–trzech latach. Mamy około pół dekady — tak się wydaje — i to nie jest czas na planowanie i deklaracje, tylko czas na budowanie realnych zdolności obronnych. Chcę podkreślić: nie równolegle, ale przede wszystkim najpierw trzeba skoncentrować się na wschodniej flance NATO. Kluczowym państwem na tej flance jest Polska. Bardzo ważną rolę odegrają też państwa bałtyckie i Finlandia. Polska jest kluczowa ze względu na geopolityczne i geostrategiczne położenie, bo jej terytorium jest niestety łatwo dostępne dla działań wojsk lądowych.
Co to znaczy realne zdolności militarne? Mamy olbrzymie zakupy, ale czasami wygląda to tak, jakbyśmy kupowali to, co jest akurat na rynku. Jak to wygląda na tle innych państw Unii Europejskiej?
Zanim odniosę się w dwóch zdaniach do zakupów, powiem, że najważniejsze są zasoby osobowe. Konflikt rosyjsko-ukraiński wyraźnie pokazuje, że sprzęt różnej jakości i konfiguracji można dostarczać, odzyskiwać z pola walki i naprawiać. Jest niezbędny do skutecznego prowadzenia działań militarnych. Ale najważniejszym elementem w XXI wieku są zasoby osobowe, nie tylko armia zawodowa. Ona musi być świetnie wyszkolona, bo w pierwszym etapie konfliktu i narodowej operacji obronnej odegra kluczową rolę, także w etapie mobilizacji. Podobną rolę pełnią armie zawodowe na całej wschodniej flance. Natomiast kluczową i najważniejszą rolę odegrają dobrze, profesjonalnie przygotowane, wyszkolone, zorganizowane i wyposażone wojskowe rezerwy osobowe. To na wschodniej flance i w Polsce nie dzieje się w takim wymiarze, w jakim powinno. Nie mamy czasu i nie wolno tłumaczyć społeczeństwu, że kilkudniowe szkolenia, które de facto nie dotyczą działań militarnych, a raczej obrony cywilnej — choć są potrzebne — mogą być zamiennikiem profesjonalnego systemu szkolenia rezerw wojskowych. Takimi szkoleniami powinno zajmować się MSWiA, nie MON.
Zakupy bez strategii i próby rozbijania Europy
Unia Europejska jako całość ma większy potencjał.
Oczywiście. Muszę przytoczyć starą zasadę: statystyki nie kłamią, kłamią statystycy — ci, którzy próbują je interpretować i przekazywać nam wygodne prawdy. Ilościowo Zachód i Europa mają przewagę. Ale jako Europa popełniliśmy bardzo poważny grzech: od trzech dekad wmawiamy sobie, że jeśli przyjdzie zagrożenie, to obronią nas po pierwsze Stany Zjednoczone, a po drugie armie zawodowe poszczególnych państw. W sytuacji pełnoskalowego konfliktu zbrojnego, szczególnie na wschodniej flance, to się nie uda. Druga sprawa to edukacja dla bezpieczeństwa. Kolejnym pokoleniom Europejczyków, także w Polsce, wmawialiśmy, że bezpieczeństwo to kwestia odległych instytucji, a nie problem obywatelski. Tymczasem konflikt w Ukrainie pokazuje, że zagrożenie dotyka wszystkich, choć w różny sposób. Trzeba wreszcie zacząć edukować w zakresie bezpieczeństwa, żeby wszyscy Polacy zrozumieli, że 38 milionów 700 tysięcy ludzi nie wyjedzie nagle z Polski. To się nie uda. Nikt nas nie przyjmie w takiej liczbie. Musimy zostać tu, zaopiekować się sobą, wspierać się i bronić.
A co, jeśli chodzi o zakupy?
To zakupy bez planu. Dlaczego? Bo nie mamy strategii bezpieczeństwa narodowego i wielu innych ważnych dokumentów strategicznych. Mało tego, nie robimy strategicznego przeglądu bezpieczeństwa narodowego, a na jego podstawie przygotowuje się strategię. Nie robimy strategicznych przeglądów obronnych, na podstawie których można napisać profesjonalną strategię obronności. Kultura strategiczna powinna być podniesiona na dużo wyższy poziom. Za to odpowiadają rządzący — zarówno ci, którzy rządzili po 2022 roku, jak i ci, którzy rządzą teraz. Cztery lata konfliktu u granic Rzeczypospolitej, a my ciągle nie mamy podstawowych dokumentów strategicznych. A jeśli ktoś się zastanawia, jaką strukturę taki dokument powinien mieć, to pomijając antyeuropejskie i antynatowskie treści amerykańskiej strategii opublikowane w piątek, warto nie wymyślać koła na nowo, tylko oprzeć się na sprawdzonych wzorcach.
Kolejna sprawa to to, w jaki sposób swój potencjał militarny odbudowują inne kraje Unii Europejskiej.
Znaczący, niepodważalny potencjał na wschodniej flance, a także w największych państwach Europy, mają armia francuska i brytyjska. Niemcy mają jeszcze wiele pracy, żeby odtworzyć zdolności bojowe z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, które zatracili przez ostatnie dwie dekady. Jeśli chodzi o naszą sytuację, powiem jeszcze raz: państwo mające blisko 39 milionów mieszkańców nie może deklarować 350 tysięcy rezerw osobowych, z których nawet połowa nie jest dobrze wyszkolona. Porównuję to do Finlandii: 5,5 miliona populacji, 5 milionów 600 tysięcy, a blisko 900 tysięcy dobrze wyszkolonych rezerwistów. O czym my mówimy? Cała wschodnia flanka powinna się otrząsnąć. Obowiązkowa służba wojskowa — proszę zwrócić uwagę — Finlandia i państwa bałtyckie ją mają. Państwa bałtyckie odwiesiły ją po 2022 roku. A w Polsce, Słowacji, na Węgrzech, w Bułgarii i Rumunii nic takiego się nie wydarzyło. Nie mamy świeżego dopływu młodych, zdrowych ludzi do rezerw, którzy byliby dobrze wyszkoleni do obrony wschodniej flanki.
Chcę tylko powiedzieć, że z tej strategii wynika jasno — i tam jest to zapisane czarno na białym — że administracja amerykańska będzie grała na emocje antyeuropejskie, eurosceptyczne i będzie chciała rozbijać Europę od środka. Jeśli państwo zajrzą do strategii Federacji Rosyjskiej, zobaczą, że niektóre cele są zbieżne. W tej strategii nie przeczytają państwo, że Federacja Rosyjska jest zagrożeniem dla Sojuszu, a szczególnie poważnym zagrożeniem dla europejskich państw NATO. Wręcz przeciwnie — próbuje się wymusić na Europie, by wpuściła w niepamięć wszystko to, co Rosja zrobiła w Ukrainie, i nawiązała z nią stabilne relacje polityczne i gospodarcze, na co państwa europejskie nie powinny i nie mogą się zgodzić.
W jaki sposób Stany Zjednoczone będą chciały rozbić Unię Europejską? Elon Musk o tym mówi, nie wprost, ale mówi o tym również Donald Trump. Polska z antyunijnymi nastrojami czy Węgry - stanowią wdzięczne pole do działań.
Są tam zapisy o państwach „patriotycznych”, o tych najlepszych, takich, które podobają się Donaldowi Trumpowi. Takim państwem są Węgry. Przypomnę, że to Donald Trump proponował spotkanie na szczycie w sprawie pokoju dla Ukrainy właśnie w Budapeszcie, bo tam mógłby przybyć — wbrew prawu międzynarodowemu i postanowieniom instytucji oraz sądów europejskich — Władimir Putin. Mógłby pojawić się Donald Trump, a gospodarzem byłby akceptowany przez Trumpa prorosyjski, autorytarny przywódca Węgier, Viktor Orbán. Jeśli tak miałaby wyglądać przyszłość Europy, to rozsadzanie jej od środka polegałoby na budowaniu bilateralnych relacji z poszczególnymi państwami przeciw Unii Europejskiej i przeciw jedności europejskiej.
Chcę jednak jedną rzecz podkreślić: prowadzimy politykę bardziej emocjonalną niż wyważoną strategicznie z punktu widzenia naszych interesów. Musimy zabiegać o jak najlepsze relacje ze Stanami Zjednoczonymi, ale nie może się to dziać kosztem relacji z Unią Europejską i przede wszystkim relacji z innymi europejskimi państwami Sojuszu. To jest nasz interes narodowy. I na samym końcu — w naszym żywotnym, najważniejszym interesie — jest wspieranie Ukrainy. Tylko dlatego, że Ukraina już czwarty rok walczy, mamy pauzę strategiczną, by z determinacją uzupełnić niedobory i stworzyć realny potencjał bezpieczeństwa, tak abyśmy w chwili próby po prostu nie zawiedli.
Nasz gość:
Płk rez. prof. zw. dr hab. Dariusz Kozerawski — pracownik Katedry Bezpieczeństwa Narodowego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pułkownik rezerwy Wojska Polskiego, były rektor-komendant Akademii Obrony Narodowej, kierownik Katedry Strategii i Geostrategii, członek Bractwa Weteranów w Polsce oraz Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ. Prowadził seminaria i wykłady z zakresu strategii i bezpieczeństwa w Parlamencie Europejskim, Sztabie Wojskowym UE, NATO Defense College w Rzymie oraz Baltic Defense College w Tartu. Uczestniczył w operacjach międzynarodowych, prowadził badania w strefach działań wojennych i stabilizacyjnych w: Bośni i Hercegowinie, Kosowie, Iraku, Afganistanie, Mołdawii, Jordanii, Armenii. Kierował misjami szkoleniowymi NATO w Bagdadzie i Kijowie. Badacz/ekspert zajmujący się bezpieczeństwem międzynarodowym, narodowym, strategią bezpieczeństwa, studiami nad konfliktami zbrojnymi, edukacją dla bezpieczeństwa oraz najnowszymi systemami uzbrojenia. Uczestnik Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego RP, doradca społeczny ds. bezpieczeństwa państwa koła w Senacie RP, współpracuje z Kwaterą Główną NATO, RAND Corporation, doradca społeczny ds. bezpieczeństwa państwa koła senackiego.
Komentarze (0)
Najnowsze
-
08:08
Drezyną po „Szczucince”. Tarnów walczy o inwestycje przy okazji odbudowy linii
-
08:01
Bezprecedensowy proces biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża: zapadły ważne ustalenia
-
07:45
Tarnowski "Muzyk" trafi pod skrzydła Ministerstwa Kultury?
-
07:34
Od soboty łatwiejszy przejazd na Wieczystej. Otwarcie Mogilskiej i al. Jana Pawła II
-
07:12
Znana kamienica na Rynku Głównym do remontu. Zamiast restauracji będą księgarnia i kawiarnia
-
06:51
W Małopolsce nadal dymi 140 tys. kopciuchów. Działania samorządów - pozorowane
-
06:28
To będzie pochmurny czwartek z opadami praktycznie w całej Małopolsce
-
06:05
Zniknęły pieniądze na Sądeczankę? Wiceminister: "To fake news"
-
20:26
Remont głównej drogi do Szczawnicy zakończony. Koniec korków przed świętami
-
17:53
Dwa nowe zapadliska w Bolesławiu
-
17:23
Dr Mariusz Sokołowski o użyciu broni przez policję: to rzadkość, ale zdarzeń jest ostatnio więcej
-
16:10
Trzy duże przedsięwzięcia na 2026: Radio Kraków podpisuje list intencyjny ze Starym Teatrem
-
15:27
Tragedia w Ropie. 80-latka poniosła śmierć na skutek postrzału. Zatrzymano 90-latka
-
10:45
Kraków Izabeli Okręglickiej - odc. II - szopki krakowskie