Podróż do Dominikany okazała się wyjątkowym momentem, który pozostawił ślad w twórczości Pana Ba. W wywiadzie na antenie Radia Kraków artysta opowiadał o wspólnym marzeniu z żoną – malarką Iwoną – by odbyć egzotyczną podróż. Traf chciał, że padło na tę karaibską wyspę. Oboje w pełni wykorzystali czas spędzony na miejscu, chłonąc atmosferę, krajobrazy i przede wszystkim kontakt z ludźmi.
Dla Iwony podróż ta zaowocowała cyklem malarskim, który powstał z rysunków tworzonych bezpośrednio w plenerze. Dla Alka – okazją do komponowania. W bagażu podręcznym znalazła się baglama – niewielki instrument, będący wariantem buzuki – na którym powstawały pierwsze szkice piosenek, niektóre nagrane lub zainspirowane bezpośrednio pobytem na wyspie. Jak sam przyznał, choć spędzili tam zaledwie trzy tygodnie, wystarczyło to, by oderwać się od europejskiej codzienności i zanurzyć się w „krajobrazie jak z reklamy Bounty”.
Wcześniej nie miałem chyba poczucia, że muszę szukać inspiracji daleko. Raczej czerpałem z mojego świata, który – jak wiadomo – jest też przesycony różnymi kodami kulturowymi. To nie tylko nasze otoczenie, ale też wszystko, co w naszych głowach narasta wokół tego, jak postrzegamy codzienność. Dominikana uświadomiła mi, że istnieje inny rodzaj inspiracji, inny rodzaj impulsu. Nie mówię, że lepszy – piosenki niezwiązane z tą podróżą wcale nie są przez to gorsze. Są po prostu inne.
Płyta On The Way to eklektyczna mozaika stylów i inspiracji. Obok kompozycji powstałych na Dominikanie, znajdują się utwory zakorzenione w polskich realiach. Utwór „Mermaid", opowiadający o pragnieniu podróży, powstał jeszcze przed wyjazdem, w czasach pandemii. Inne piosenki mają bardziej lokalny charakter. Jedna z nich została zainspirowana kolekcjonerem figurek Chrystusów Frasobliwych z Tarnowskich Gór – miasta rodzinnego żony artysty. Pojawia się też utwór będący oniryczną wizją Warszawy widzianej oczami dziecka – „Karmazynowy pirat". Miasto przedstawione jest jako mityczna przestrzeń, pełna tajemniczych zaułków, zmienionych proporcji i dziecięcej wyobraźni – przypominającej sen, w którym wszystko jest możliwe, a znana przestrzeń nabiera niezwykłych cech.
Chociaż płyta „On the way" brzmi momentami jak organiczna podróż akustyczna, warto podkreślić obecność jeszcze jednego gościa – muzyki elektronicznej. Jak przyznał Alek Golor-Baszun, jego najnowszy album to wyraz głębokiego zainteresowania elektroniką, które narodziło się na gruncie artystycznych eksperymentów.
To chyba Szczepan Pospieszalski namówił mnie, żebym kupił Behringera Poly D – analogowy syntezator. Od tego zaczęła się moja przygoda z analogowym graniem. Spodobało mi się to do tego stopnia, że obecnie na koncertach gram wyłącznie na tym syntezatorze.
Na płycie można usłyszeć połączenia brzmień tego właśnie syntezatora z klasycznymi bibliotekami wtyczek, takimi jak Kontakt Native Instruments. Efektem tego mariażu jest oryginalna warstwa dźwiękowa – subtelna, nieprzesadzona, ale stanowiąca wyraz artystycznej wolności i nowego etapu twórczości.
(Cała rozmowa do posłuchania)