To koniec zabawy w kotka i myszkę - nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii ułatwi policji ściganie producentów dopalaczy. Ta mieszanka trucizn jest popularna wśród  młodzieży i, dzięki internetowi, ogólnie dostępna. Od 1 lipca obrót zakazanymi substancjami będzie bardzo utrudniony, bo na listę szkodliwych substancji wprowadzono sto czternaście nowych specyfików.


Dopalacze są groźniejsze od tradycyjnych narkotyków, unikają ich nawet użytkownicy znanych środków psychoaktywnych. Dlaczego? Bo  zażywanie dopalaczy to jak gra w rosyjską ruletkę. Użytkownicy spodziewają się pobudzenia, euforii czy  halucynacji. A mogą skończyć na ostrym dyżurze z uszkodzonym mózgiem, sercem lub wątrobą. W przypadku zatrucia samymi narkotykami lekarze znają ich skład, wiedzą jak reagować, co podać pacjentowi. A jeśli mają do czynienia ze środkiem o niewiadomej recepturze mają ograniczone możliwości niesienia pomocy zatrutym. I to może doprowadzić do tragedii.

Wg unijnego raportu średnio raz na tydzień wprowadzana jest nowa substancja odzwierciedlająca narkotyki, czy mieszanki substancji o trudnym dla ustalenia składzie. W latach 2005–2011 za pośrednictwem systemu wczesnego ostrzegania oficjalnie zgłoszono 164 nowe substancje psychoaktywne!

Teraz za wprowadzanie do obrotu szkodliwych substancji i narażanie w ten sposób życia i zdrowia wielu osób na niebezpieczeństwo grozi kara do 8 lat więzienia. Ściganie nieuczciwych sprzedawców będzie łatwiejsze, bo będą możliwe kontrole  bez zapowiedzi. Nowe przepisy ograniczą również możliwość wwożenia do Polski nowych substancji psychoaktywnych, co pozwoli skutecznie ograniczyć dostęp do „dopalaczy”.


Z Barbarą Wilamowską - krakowską prawniczką, koordynatorką  Ministra Sprawiedliwości do spraw przeciwdziałania narkomanii i Marią Kaleńczuk, psychoterapeutą ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie rozmawiała Ewa Szkurłat.