Kryzys sprzyja dezinformacji
„Właśnie w takich momentach kryzysowych ta dezinformacja rozprzestrzenia się najszybciej” – podkreśla dr Kamil Wszołek. Ekspert przypomina, że rosyjskie i białoruskie służby prowadzą skoordynowane działania informacyjne, by wywołać chaos i niepewność.
Stare narracje w nowym wydaniu
Tu powracają dobrze znane schematy: przerzucanie winy na Ukrainę, osłabianie zaufania do polskiego wojska i NATO oraz relatywizowanie sytuacji. Pojawiają się sugestie, że to Ukraińcy wciągają nas do wojny. To taka sama narracja, którą widzieliśmy już w Przewodowie.
Zobacz także:
Cele rosyjskiej propagandy
Na arenie międzynarodowej Rosja tworzy obraz nerwowego i niepewnego Zachodu, który podnosi alarm z byle powodu. Celem jest ośmieszanie polskiej reakcji, podważanie wiarygodności państwa i legitymizowanie działań Kremla.
Jak nie dać się oszukać? Warto trzymać się podstawowych zasad:
-
Sprawdzajmy źródła – zanim udostępnimy jakąkolwiek informację.
-
Szukajmy oficjalnych komunikatów – np. wojska, rządu czy instytucji państwowych.
-
Uważajmy na emocje – dezinformacja często gra na strachu i złości.
-
Brak potwierdzenia w oficjalnych kanałach powinien być sygnałem ostrzegawczym, że informacja może być fałszywa.
Potrzebne lepsze systemy ostrzegania
System ostrzegania w Polsce niestety działa zbyt wolno. Oficjalny alert dotarł zbyt późno. Ludzie najpierw dowiadywali się o zagrożeniu z social mediów, a nie z kanałów państwowych. Warto więc wzorować się na rozwiązaniach ukraińskich, takich jak aplikacje mobilne ostrzegające w czasie rzeczywistym.