Deepfake, czyli nagranie, które udaje rzeczywistość. Jeśli ktoś się przyjrzy dokładniej, to zobaczy tam małe techniczne ślady, a w samym filmie można znaleźć pewne oznaczenia, które wskazują, że został stworzony za pomocą narzędzia do generowania obrazów AI. To jest fałszywe nagranie, które ma wyglądać jak prawdziwe.
I wygląda. Choć jeszcze do ideału mu daleko. Co tu jest najciekawsze, to że ktoś bardzo sprytnie zagrał na emocjach, bo temat Lwowa to nie jest przypadek. To miasto od wieków kojarzy się nam z polską historią, orlętami lwowskimi, z walką o niepodległość, a pamięć o nim, jego kulturze, nauce i symbolach jest wciąż żywa w Polsce. Propaganda doskonale wie, że może to wykorzystać. Właśnie dlatego bierze te historyczne fakty, by podsycać rzekome roszczenia terytorialne.
I to działa. Bo kiedy ktoś słyszy Lwów, od razu budzą się w nim emocje. Duma, pamięć, czasem też żal. Właśnie dlatego tak szybko te materiały się rozprzestrzeniają w sieci. Ale to nie jest prawda. To jest wytwór narzędzia AI.
Ci polscy żołnierze to postacie wygenerowane przez algorytmy. Dlatego warto pamiętać o jednej zasadzie. Jeśli coś w internecie od razu nas oburza albo podnosi ciśnienie, zatrzymajmy się na chwilę i sprawdźmy źródło. W dobie deepfake'ów to nie tylko prawda jest ofiarą, ale również nasza pamięć i nasza przyszłość.