Zapis rozmowy Jacka Bańki z Szymonem Strzelczykiem i Marcinem Dulem, przedstawicielami krakowskiej jednostki strzeleckiej 2039.
Jacek Bańka: MON przekonuje, że obrona terytorialna mogłaby pracować przy usuwaniu skutków klęsk żywiołowych. Mamy tragiczne trzęsienie ziemi we Włoszech. Takie formacje nadają się do pomocy w takich sytuacjach?
Szymon Strzelczyk: Według mnie byłaby to istotna pomoc dla służb w takich sytuacjach. U nas trzęsień nie ma, ale mamy powodzie. Ostatnio takie formacje pomagały. Jak dostaną wsparcie od państwa, to bardziej efektywnie będzie je można wykorzystać.
J.B: Czym zajmowały się te formacje 6 lat temu podczas powodzi?
Marcin Dul: W Tarnobrzegu była pomoc w dowozie żywności pontonami i uszczelnianie wałów. Była też służba na nich.
J.B: Organizacje paramilitarne się zatem sprawdziły?
M.D: Tak. Służby te były witane z wielkim entuzjazmem.
J.B: Jak panowie są przyjmowani przez obywateli?
M.D: Opinie są rożne i zależne od miejsca. Na Podkarpaciu strzelec jest bardzo znany. Inaczej jest w mieście, na przykład w Krakowie. Jak najbardziej spotykamy się jednak z entuzjazmem. Ludzie są zainteresowani tym. Rodzice naszych strzelców wspierają swoje dzieci w tej działalności.
J.B: Kto trafia do panów jednostki? To mogą być przecież przypadkowe osoby.
S.S: Do nas trafiają przede wszystkim ludzie zainteresowani tematyką okołomilitarną. Jesteśmy ochotnikami. Trafiają do nas młodzi ludzie – licealiści, studenci. Jak tylko wykażą chęć to zostają. Nie spotkaliśmy się z przypadkami ludzi, którzy popełniają przestępstwa. Jak chodzi o obronę terytorialną to ona będzie włączona w Wojsko Polskie. Nad nim jest parasol służb wywiadowczych. To będzie kontrolowane.
J.B: Czyli jakby nawet do takiej organizacji trafiła osoba nieodpowiedzialna, to zostanie zweryfikowana?
M.D: Należy mieć taką nadzieję.
J.B: 35 tysięcy osób – tyle ma liczyć obrona terytorialna. W każdym województwie ma być 1,5-2,5 tysięcy ochotników. To jest na poważnie czy tylko zabawa?
M.D: Równie dobrze może być za dużo i za mało. To zależy od geopolityki. Jakie cele stawia nasze państwo? To pytanie do ministra. W mojej ocenie na początek 35 tysięcy osób to będzie za dużo. To powinno być działanie długofalowe. Zacząć należy od kadr. Najpierw powinno być mniej ludzi, ale dobrze wyszkolonych. Potem doły.
J.B: Na ile panowie przyjmują zapowiedzi MON, jako poważne? Ciągle słyszymy o tym naborze, o organizacjach paramilitarnych. Każdy się do tego nadaje?
S.S: Nabór do obrony terytorialnej będzie podobny jak do NSR. Trzeba mieć kwalifikacje, jest rozmowa, trzeba potwierdzić umiejętności psychofizyczne. Wrócę do rozmiarów obrony. Pokażę skalę. W tym momencie wojsko operacyjne lądowe to 15 brygad. 2 z nich to brygady logistyczne. Czyli walczących jest 13 brygad. Z tego co słychać, w każdym województwie ma być brygada obrony terytorialnej i jeszcze jedna w stolicy. Ma być dodatkowo 17 brygad. To dość mocna rozbudowa. Brygady obrony terytorialnej nie będą tak liczne i tak dobrze wyposażone, ale to jest poważne przedsięwzięcie. Co to liczby ludzi to mogę się mylić, ale te pododdziały będą skadrowane. Nie będą w 100% uzupełnione rezerwistami. Będzie kadra i będą się tam szkolić żołnierze obrony terytorialnej rotacyjnie. Nie wiemy dokładnie jak to będzie. Dopiero jak formacja powstanie, powiemy o konkretach.
J.B: W panów ocenie konieczne jest powołanie obrony terytorialnej?
M.D: jak jesteśmy szanującym się państwem to powołanie takiej obrony jest konieczne. Nie stać nas na to, żeby obrony terytorialnej nie było.
J.B: Czego się nauczy młody człowiek, który będzie chciał dołączyć do panów jednostki strzeleckiej?
S.S: To szkolenie podstaw związanych z wojskiem. Zaczynamy od okresu unitarnego. Wdrażamy człowieka w dryl, pokazujemy zachowania, uczymy szacunku do munduru i odpowiedzialności. Potem jest szkolenie specjalistyczne. To podstawy strzelectwa, surwiwalu, taktyka lekkiej piechoty, ratownictwo pola walki. Te podstawy mogą się przydać w wojsku czy policji.
J.B: Śledzicie panowie kariery młodych ludzi, którzy przystąpili do panów jednostki?
M.D: We wrześniu kilka osób z naszej jednostki idzie do Gliwic na służbę przygotowawczą. Są w jednej kompanii. Od takich małych kroczków się zaczyna. My działamy 7 lat w Krakowie, 30 lat w Rzeszowie. Tam strzelcy są porucznikami w rzeszowskich Szarotkach.
J.B: Ciągle słyszymy wypowiedzi i zapowiedzi powołania obrony terytorialnej. Konkretów jednak nie słychać. Wraca hasło, że jesienią nabór się zacznie. Sami wojskowi nic dokładnie nie wiedzą. Będzie ta obrona czy to rozmowa w narracji politycznej?
M.D: Jak chodzi o nasz krakowski grunt to najlepiej zorientowany jest szef WKU. On chciał ode mnie listy członków jednostki po 18 roku życia. Oni są wpisani jako potencjalni kandydaci do małopolskiej obrony terytorialnej. Chciałbym poruszyć jedną kwestie. Obrona terytorialna będzie tworzona według miejsca zameldowania. Jak jest ktoś ze Śląska, kto mieszka w Krakowie, podlega pod śląskie WKU. To jest koniecznie do zmiany.
S.S: Wierzymy, że legislacja to jakoś rozwiąże.
J.B: Czuję, że panowie czekacie na powołanie tej obrony. Widać entuzjazm.
M.D: Czekamy. Są zapowiedzi. Nie wypada nie wierzyć.