Maju, niedawno prowadziłaś rozmowę z Dorotą Szczygieł, autorką badania "Wypalenie rodzicielskie, uwarunkowania i konsekwencje. ". I ten temat szalenie mnie zainteresował. Czy można wypalić się w rodzicielstwie?
- Okazuje się, że tak. I okazuje się, że w Polsce takich wypalanych rodziców jest bardzo dużo, szczególnie matek. Jesteśmy w takiej niechlubnej czołówce tego rankingu na świecie, bo te badania o wypaleniu rodzicielskim mają taki zasięg globalny. I Polska z Belgią i ze Stanami Zjednoczonymi należy do krajów, w których najwięcej jest wypalanych rodziców, bo aż 8%. I to nie wynika z tego, że jesteśmy złymi rodzicami, czy gorszymi rodzicami, że nas to jakoś bardziej męczy, tylko to wynika z systemowych uwarunkowań.
Czym jest wypalenie rodzicielskie?
- Wypalenie rodzicielskie to jest takie poczucie przemęczenia rolą rodzica, takiego skrajnego przemęczenia, wyczerpania. Jeśli człowiek się budzi rano i po prostu nie ma siły na ten dzień i nie ma siły na wszystkie obowiązki, które go czekają.
Nie ma też cierpliwości do własnego dziecka, trudno mu znaleźć jakąś przestrzeń na to, żeby być dla niego obecnym, empatycznym, a nie tylko obsługiwać to dziecko: podaje śniadanie, pakuję do szkoły, zawożę na zajęcia. Nie ma tam miejsca na nas i na naszą relację. To może oznaka tego, że gdzieś w stronę wypalenia zmierzamy. Każdy z nas, każdy rodzic czasem ma dość swoich dzieci i każdy rodzic czasami czuje się zmęczony, więc też nie popadajmy od razu w panikę. Dorota Szczygieł za autorami międzynarodowego badania przyjmuje takie cztery symptomy wypalenia rodzicielskiego. Żeby o nim mówić, to one muszą jednocześnie występować. Mówi się o nadmiernym wyczerpaniu całego organizmu, o emocjonalnym dystansie do własnych dzieci, czyli to o czym mówiliśmy, że jakby nie ma tej relacji, tej bliskości. O braku spełnienia w roli rodzica, braku czerpania satysfakcji z tego, ale też w konsekwencji rozczarowaniu samym sobą. Każdy z nas ma jakieś wyobrażenia o tym, jakim rodzicem będzie. Często te wyobrażenia są bardzo wygórowane. Jeśli tych oczekiwań nie spełniamy i złapiemy się na tym, że właśnie podniosłem głos na moje dziecko, to potem jestem sfrustrowana i czuję poczucie winy. Jest kwestionariusz opracowany właśnie przez to międzynarodowe konsorcjum, w którym chyba jest 136 możliwych, maksymalnych punktów, które można otrzymać. Od osiemdziesięciu można mówić o symptomach wypalenia.
Czyli te cztery symptomy muszą zaistnieć równocześnie, by w ogóle mówić o wypaleniu rodzicielskim?
- Trzeba przyjąć, jak się robi jakieś badania, pewne kryteria. Przypuszczam, że może być rodzic, który mniej się dystansuje emocjonalnie, ale bardziej coś innego u niego się objawia. To wszystko są miękkie rzeczy, ale to są takie wskaźniki, żeby można sobie to samemu sprawdzić i zbadać. Możemy właściwie mówić nie tyleo wypaleniu rodzicielskim, przynajmniej w Polsce, co o wypaleniu matczynym. Zdecydowanie więcej jest kobiet, które czują się wypalene.