Gościem Jacka Bańki był dr Stanisław Kowal ze Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Polska szkoła w kontekście wyborów prezydenckich
Panie doktorze, jeden z kandydatów w wyborach prezydenckich mówi, że szkoła powinna być wolna od ideologii. Ideologie pukają do naszych placówek edukacyjnych, czy może już w nich są?
To jest bardzo piękny postulat i myślę, że wszyscy pedagodzy ten postulat popierają, żeby szkoły były wolne od ideologii. Natomiast niestety w Polsce jest tak, że wraz ze zmianami władzy ideologie bardzo mocno zaczynają swoje piętno odciskać na szkole i na edukacji. Wydaje się, że nie służy to edukacji, to powoduje dużo zamieszania, dużo niepotrzebnych napięć, a edukacja takich napięć zdecydowanie nie potrzebuje.
Panie doktorze, nazwałby Pan ofiarą kampanii prezydenckiej ten nowy przedmiot, który wejdzie do szkół pierwszego września, edukację zdrowotną, jako przedmiot nieobowiązkowy?
Od początku miałem pewne wątpliwości dotyczące tego przedmiotu, ponieważ wątki ideologiczne w tym przedmiocie były także zasygnalizowane. To jest przedmiot, który pewnie by się przydał w polskiej szkole, ale nie w takiej formule i niewprowadzany w takim klimacie i w takich napięciach. Na pewno ten przedmiot można nazwać ofiarą okresu przedwyborczego.
Ministerstwo Edukacji Narodowej chce wprowadzić też edukację klimatyczną do naszych szkół, no ale nie jako osobny przedmiot, lecz jako część materiału w ramach istniejących przedmiotów, czyli chemii, geografii, historii. Wydaje się Panu konieczna edukacja klimatyczna, taka rozproszona, czy może jako jeden przedmiot to byłoby lepsze rozwiązanie?
To mniej więcej jest taka sytuacja jak w przypadku edukacji zdrowotnej. Dbałość o klimat jest czymś, co trudno kwestionować. Trzeba się tym zajmować, trzeba edukować w tym zakresie, ale znowu - nie w atmosferze napierającej ideologii, którą można nazwać „klimatyzmem”. Nie w atmosferze przedwyborczej. Ten przedmiot niewątpliwie znowu będzie ofiarą napięcia ideologicznego. Możemy powiedzieć tak - przydałoby się, dobrze, niech będą takie treści, nieważne czy to będzie przedmiot osobny, czy w innych przedmiotach.
Mnie się wydaje, że edukacja klimatyczna znajduje swoje miejsce w innych przedmiotach. Jeżeli popatrzylibyśmy na program przyrody czy biologii, tam jest bardzo dużo takich treści. Wobec tego wydaje mi się to nadaktywnością ministerstwa. To jest akcentowanie znowu tych aspektów, które dla obecnego ministerstwa są trochę nacechowane ideologicznie. Wobec tego kolejna ofiara napięć przedwyborczych.
Przymiarki do zmiany finansowania placówek niepublicznych
Oprócz tego, że kształci pan przyszłych nauczycieli, to jest pan też związany ze szkolnictwem niepublicznym. Co grozi szkolnictwu niepublicznemu w pana ocenie po zapowiedzi dotyczącej analizy zasad subwencjonowania placówek niepublicznych?
Tak, tutaj pojawiają się bardzo różne głosy. Głosy bardzo radykalne, które słyszałem, to takie, żeby odebrać subwencje placówkom niepublicznym. Słyszałem też głosy, które płyną raczej z ministerstwa, że trzeba się temu przyglądnąć, trzeba to przeanalizować.
Ja jestem gorącym zwolennikiem wolności edukacyjnej, czyli sytuacji, w której rodzice mogą decydować o wyborze szkoły. Oczywiście jestem też zwolennikiem tzw. bonu edukacyjnego, ponieważ chciałbym, żeby rodzice mogli wyborów dokonywać w pełnej wolności, żeby ten wybór nie był obwarowany koniecznością zainwestowania dużych pieniędzy w kształcenie prywatne, czy prowadzone przez fundacje, czy stowarzyszenia.
Wolność edukacyjna, możliwość wyboru, możliwość podejmowania decyzji przez rodziców, to jest rzecz niezwykle ważna. Osobom, które tak mocno chciałyby, żeby szkolnictwo prywatne nie funkcjonowało albo funkcjonowało w bardzo okrojonym wymiarze, przypominam ranking najlepszych szkół podstawowych w Krakowie. W tym rankingu mamy 18 szkół prywatnych i dwie szkoły państwowe. To daje do myślenia. U każdego oczywiście może budzić inną refleksję. Natomiast nie chciałbym, żeby w tej sytuacji polityczno-wyborczej zadecydowały emocjonalne kwestie, a nie kwestie zdroworozsądkowe i racjonalne.
O niepublicznym szkolnictwie mówi się często „selekcja finansowa”. Uczeń ze szkoły niepublicznej w ogóle nie spotyka kogoś poza swojej bańki społecznej, finansowej. A z drugiej strony dziś mamy taką demografię, jaką mamy. Czy naprawdę potrzebne jest jeszcze niepubliczne szkolnictwo, panie doktorze?
Jest potrzebne. Są różne szkoły niepubliczne. Są szkoły, w których negocjuje się czesne. To czesne może być naprawdę niskie, czasem jest symboliczne. Dzięki szkolnictwu niepublicznemu mamy zróżnicowanie. I to zróżnicowanie jest wartością.
To było wielkie osiągnięcie przełomu ustrojowego w Polsce, że pojawiły się szkoły prywatne, pojawiły się szkoły prowadzone przez stowarzyszenia i fundacje. I nie róbmy kroku wstecz. Nie idźmy w stronę ustroju dawno i słusznie minionego, kiedy szkoły prywatne czy niepaństwowe stanowiły promil całego szkolnictwa w Polsce.
Szkolnictwo niepubliczne wpływa na jakość publicznego?
Są świetne szkoły publiczne, są świetne szkoły niepubliczne. Nie mam podstaw, żeby to jednoznacznie porównywać. Natomiast pytanie jest, co zrobić, żeby w tym rankingu 20 najlepszych podstawowych w Krakowie było np. 15 szkół państwowych i 5 prywatnych. Jak to zmienić? Jak iść w takim kierunku?
Tym pytaniem zakończymy. Przypomnę to zapowiedzi Ministerstwa Edukacji Narodowej, że należy przyjrzeć się formie subwencjonowania placówek niepublicznych. To podnoszą m.in. samorządowcy, że rzeczywiście tutaj zmiany byłyby oczekiwane. Oczywiście ruch już należy do Ministerstwa Edukacji Narodowej.