Cytat: „Śmierć nie nowina, byle żyć uczciwie”. Zacznijmy od chłopskiej etyki, bo ona różni się od miejskiej etyki i to zdecydowanie.
- Czy tak bardzo różni się od miejskiej etyki? Na pewno jest dosyć specyficzna. Uważam, że każdy, kto opowiada o tradycyjnej rodzinie powinien sobie przypomnieć jednak tę lekturę, ponieważ tam widać dokładnie, że etyka jest dosyć swoista. Popatrzmy, jaki jest stosunek dzieci do rodziców - przecież cały dramat, jaki się dzieje w domu Boryny, zaczyna się od jego bolesnej świadomości (seniora, nestora rodu), że gdy tylko przekaże swoje dobra dzieciom, to wtedy nic go już dobrego nie czeka. Może nawet zostać przegoniony z własnego domu. Boryna robi więc wszystko, żeby trwać na gospodarstwie, żeby zachować sprawność i przede wszystkim zarządzać swoim domem.
Książka zaczyna się od wątku Agaty, która na jesień musi opuścić dom swoich krewnych, idzie na żebry. Wychodzi w zimę, bo nie ma już dla niej pracy, tej sezonowej i krewniacy nie chcą ją trzymać w domu. To, że jest starą kobietą, że jest zmęczona życiem, schorowana, że cały sezon letni u nich pracowała, nie ma najmniejszego znaczenia. I potem Agata wraca na wiosnę; wraca wiedząc, że musi się wkupić w łaski, już niekoniecznie krewniaków, ale kogoś, kto ją przyjmie, żeby mogła godnie umrzeć. Ten schemat bezwzględnej, okrutnej struktury; osoby, które nie są w pełni sił, które nie mogą działać jak…
Boryna kupuje towarzyszkę życia
Które nie są przydatne i nie są potrzebne w pracy. A praca wydaje się w tej książce dość istotna. Wrócę do chłopskiej etyki, jeśli mogę, bo tak to sobie wyobrażam i tak to sobie definiuję- mamy tutaj do czynienia z etyką, która nie jest abstrakcyjnym systemem, a wyrasta z konkretnego doświadczenia życia. Z kontaktu z naturą, z cyklicznością, pracą, rodziną i grupą społeczną, w której się żyje.
- Człowiek nie dziwi się więc, że - na przykład - Immanuel Kant, gdy pisał o etyce, nie chciał pisać o dobru. U Kanta jedyną dobrą rzeczą jest dobra wola, która jest rozumem praktycznym. Dlaczego? Bo jeżeli dobro daje się zrelatywizować, jeżeli dobrem jest na przykład witalność, czy dobrem jest bycie przydatnym, to rzeczywiście wartości nie są pomocne w etyce. Stąd Kant stawia na prawo rozumowe i jego imperatyw kategoryczny nie mówi nic nam o aksjologii. Nawet nie daje nam żadnych wskazówek, jak mamy postępować, jakie mamy wybierać kategorie. Tylko mówi: postępuj tak, jakbyś chciał, żeby twoje czyny były maksymą powszechną, obowiązującą w świecie. Ten zabieg Kanta dla osoby, która jest zanurzona w naszych współczesnych, bardzo wygodnych, ale jednak wysublimowanych czasach (mówię o kulturze zachodniej), może być zadziwiający.
Nam się wydaje, że kiedy mówimy o moralności, to pierwsze, co się pojawi, musi być dobrem. A Kant wiedział, że to nie jest właściwa droga. To raczej zrozumienie, że moje decyzje wpływają na świat, w jakiś sposób mogą do mnie wrócić, moje decyzje automatycznie zagospodarowują tę przestrzeń, która jest wspólna i która będzie źródłem etycznego działania. I to jest pierwsza rzecz, druga - Kant wręcz upierał się, żeby człowieka zawsze traktować jako cel, a nie środek do osiągnięcia celu. I to też jest do zrozumienia, ale właśnie w kontekście wcześniejszych czasów. Reymont to doskonale pokazuje.
W Lipcach niemalże wszyscy są uprzedmiotowieni. Tam każdy, w jakimś sensie, jest niestety nie celem samym sobie, nie podmiotem, ale środkiem do celu.
Co robi matka Jagusi? Można powiedzieć, że kocha córkę, chce dla niej jak najlepiej. Przecież trzyma pod kloszem, nie pozwala, żeby ciężko pracowała. Ale to jest hodowanie idealnej karty przetargowej, którą potem będzie mogła wymienić na ziemię, na pieniądze. Jagusia jest kartą płatniczą. Podobnie zresztą z Boryną, który sobie kupuje towarzyszkę życia, osobę, z którą będzie mógł porozmawiać. Oczywiście kupuje sobie też seks-zabawkę.
Poza wiejski kontekst
Nie wiem, czy nie bardziej kupuje sobie opiekunkę na stare lata.
- Tak. I do tego jeszcze prestiż. Dla Boryny to, że ma tę najładniejszą we wsi, tę, która jest najatrakcyjniejsza, jest budowaniem prestiżu jako mężczyzny, jako gospodarza, który nie tylko ma ziemię, ale ciągle jeszcze jest mężczyzną. A więc tym, kto może gospodarować, kto może zarządzać, z kim należy się liczyć. Jagusia będzie dla niego wizytówką. Stąd też cały dramat, jaki potem będzie się rozgrywał.
Stary Boryna powiedziałby o Kancie, że to jakiś intelektualista, który nie ma zielonego pojęcia o naturze i o pracy na roli, społeczności lipieckiej. I znowu etyka wiejska... Trzymam się tego podziału na miasto i na wieś.
- Jest coś na rzeczy. Jose Ortega y Gasset zwrócił uwagę, że jeszcze w XIX wieku mieliśmy mocny podział strukturalny - wieś rzeczywiście miała zupełnie innego rodzaju kulturę. Potem Ortega y Gasset wskazywał na miasteczko małe i na duże miasto jako jednak odrębne jednostki kulturowe; w XX wieku to się wszystko rozlało.
U Reymonta mamy język stylizowany na chłopską mowę, Lipce są bardzo realistycznie opisane - mają strukturę wsi XIX-wiecznej. To struktura obrzędowa, praca. Wszystko tu się zgadza, ale jak popatrzymy na psychologię tych ludzi, na historię egzystencjalną, to Reymont wychodzi jednak poza wiejski kontekst.
Gdy Reymont pisał „Chłopów”, właśnie na początku XX wieku, zaczynała się fascynacja kulturą chłopską. Pojawia się socjologia wsi, pojawiają się różne - mniej lub bardziej profesjonalne - analizy. Ale mamy tu jednak również uniwersalny ładunek.
Chciałem zapytać o ten uniwersalny ładunek, bowiem wprowadzając rozróżnienie na etykę chłopską i na etykę miejską… Czy etyka jest jedna? Bo tu się pojawiło słowo „uniwersalna”.
- To mnie pan redaktor złapał.
Dwa grzechy Jagny
Wygląda to tak, że jednak dobro jest opisane nieco inaczej. Dobro dla społeczności mieszkańców wsi i a dobro dla społeczności mieszkającej w mieście- różnią się.
- To są z jednej strony różnice kulturowe, ale z drugiej - jak popatrzymy, chociażby, na sytuację kobiet, ta książka jest dla mnie jest bardzo feministyczna. Reymont dobrze pokazał los kobiet. Tu widać, że etyka wsi będzie inna od tej miejskiej. Kiedy przyjrzymy się pozaklasowym relacjom, to uprzedmiotowienie kobiety będzie już miało charakter uniwersalny. Możemy też potraktować tę opowieść o wsi jako inicjującą pewne procesy.
Marylene Patou-Mathis pokazuje, że wraz z osiadłym trybem życia człowieka, wraz z pojawieniem się rolnictwa i struktury wiejskiej, doszło do specyficznego przewartościowania - kobiety rzeczywiście straciły autonomię, stały się rzeczą. W łowiecko-zbieraczych wspólnotach mogły polować, być na równi z mężczyznami.
A tutaj muszą skubać pierze, przygotować posiłki, zebrać siano ewentualnie. Orać nie będą, bo nie mają na tyle siły.
- Zebrać siano ewentualnie... Panie redaktorze, to teraz przyjrzyjmy się tej pracy na roli.
Chciałem podyskutować trochę z tą pozycją, którą pani profesor wymieniła.
- Wracając do Patou-Mathis – badaczka pokazuje, że kobieta dalej ciężko pracowała, ale pojawiła się asymetria w obowiązkach, bo jednak kobieta nie tylko musi na tym polu robić; ona zajmuje się dziećmi, oporządza dom, gotuje. Na niej spoczywa więcej obowiązków, nie ma szansy na odpoczynek; potem zaczyna być po prostu samą pracą. I to bardzo dobrze widać po bohaterkach „Chłopów” - Hanna Boryna, która czekając na Antka, przejmując schedę po teściu, już zaczyna pracować na każdym niemalże froncie. Na jej głowie jest wszystko i kiedy Antek wraca, niewiele się zmienia. Hanka dalej jest tą osobą, która ma zrobić wszystko. Zarzuty w stosunku do Jagusi? Nie pracuje tak, jak powinna.
Ona się stroi i niespecjalnie pomaga w gospodarstwie.
- To jest jej pierwszy grzech. Gdybyśmy wyobrazili sobie inną sytuację, że haruje, jak inne kobiety - może ta jej uroda nie byłaby aż tak dominującą przewiną. Bo ona dwie rzeczy katastrofalne robi - mało pracuje i jest ładna.