Zdjęcie ilustracyjne/fot. Pexeles
- Centra Integracji Cudzoziemców stały się ofiarą polityki
Choć zostały zaplanowane przez rząd PiS i miały wspierać migrantów w nauce języka i integracji zawodowej, po zmianie władzy stały się politycznym balastem. 13 województw, w tym Małopolska, zrezygnowało z ich uruchomienia.
- Polska już jest krajem imigracyjnym
Na terenie kraju legalnie mieszka ok. 2,5 miliona cudzoziemców. – Wielu Polaków jeszcze się z tym nie pogodziło – mówi prof. Konrad Pędziwiatr. – Ale to fakt, migranci są już częścią naszego społeczeństwa.
- Potrzeba wsparcia systemowego jest realna
Badania naukowe pokazują, że migranci chcą się uczyć języka i potrzebują wsparcia zawodowego. Kursy integracyjne w Małopolsce cieszą się zainteresowaniem – w 2024 roku ponad 260 osób uzyskało certyfikaty językowe.
- Retoryka antyimigracyjna nie służy nikomu
Zamiast rzeczowej debaty, dominuje straszenie i dezinformacja – także ze strony polityków. – To niszczy relacje społeczne i buduje nieuzasadniony lęk – ostrzega socjolog.
- Zmiana narracji jest możliwa – potrzebna jest odwaga
– Po wyborach potrzebna będzie polityka oparta na faktach, nie na strachu – podkreśla Pędziwiatr. Zdaniem eksperta, tylko tak można budować zdrowe, wielokulturowe społeczeństwo, zdolne do integracji i współpracy.
Posłuchaj rozmowy Jacka Bańki z prof. Konradem Pędziwiatrem.
„Zamiatamy temat pod dywan”
Centra Integracji Cudzoziemców, zaplanowane przez rząd PiS, miały pomagać migrantom w nauce języka i znalezieniu zawodu. Jednak po zmianie władzy temat stał się politycznie niewygodny.
Platforma Obywatelska się wystraszyła. Obawy o nastroje społeczne sprawiły, że temat został zamieciony pod dywan
– ocenia prof. Konrad Pędziwiatr.
I dodaje:
W Krakowie, Oświęcimiu, Nowym Sączu i Tarnowie centra zmieniły nazwę na „biura integracji”. Trawa została przemalowana. Po czym w momencie, kiedy doszło do zmiany władzy i centra zaczęły wchodzić w kolejną fazę wdrożeniową, okazało się, że była partia rządząca już ich nie lubi i absolutnie jest przeciwko nim. A aktualna partia rządząca mówi, że to w ogóle nie jest jej pomysł i tak naprawdę podrzucono kukułcze jajo.
Antyimigracyjna karta wciąż w grze
Choć projekt centrów miał wspierać osoby przebywające legalnie w Polsce, temat wywołał falę politycznych kontrowersji.
Karta antyimigrancka będzie rozgrywana jeszcze nie raz. Widzimy to w całej Europie, ale w Polsce jest to szczególnie kuriozalne. Mamy zakodowaną mentalną superhomogeniczność, wykorzystywaną w wielu sytuacjach. To jest myślenie, że Polska jest po prostu tylko i wyłącznie etnicznie Polska i że wszyscy Polacy mają wyglądać tak samo. Ponad połowa migrantów, którzy przyjechali do Polski, to osoby zmuszone do tego, żeby tu się znaleźć (sytuacja życiowa). Migranci są częścią naszej rzeczywistości, ale nikt nie chce tego głośno powiedzieć
- mówi prof. Pędziwiatr.
Z danych naukowców wynika, że w samym Nowym Sączu mieszka ponad sześć tysięcy migrantów z kartami pobytu. W zeszłym roku ponad 260 osób ukończyło kursy językowe z certyfikatami – to warunek, między innymi, uzyskania długoterminowej karty pobytu.
Zderzenie z mitem „homogenicznej Polski”
Profesor podkreśla, że Polska już dawno przestała być krajem jednolitym etnicznie. Mimo to nadal dominuje myślenie o społeczeństwie jako kulturowo i rasowo jednorodnym:
Tymczasem ci ludzie żyją obok nas, pracują, posyłają dzieci do szkół. Tak jak Polacy żyją w Chicago czy Londynie, tak cudzoziemcy chcą żyć w Krakowie. Pomimo, że Polska stała się krajem imigracyjnym, saldo imigracji jest pozytywne, tych ludzi mamy coraz więcej, to cały czas pokutuje myślenie, że będziemy się pławić tylko w swojej polskości. I co gorsze, tego typu myślenie prezentują nie tylko osoby, po których można się spodziewać, że będą używać takiej narracji.
Polityka migracyjna z lęku, nie z rozsądku
W rozmowie padła też gorzka diagnoza stanu debaty publicznej.
Nie nauczyliśmy się rozmawiać o migracji. Zamiast tego nawet minister migracji straszy wizją 10 milionów cudzoziemców. To podsyca panikę i rujnuje relacje społeczne. Środowisko badaczy pokładało nadzieje związane z obecnością migrantologa (profesora Macieja Duszczyka) w MSWiA i samymi działaniami partii rządzącej; że będziemy mieć mądrą politykę niestraszenia. Niestety to zawiedzione nadzieje
- zauważa badacz.
Zdaniem prof. Pędziwiatra, migracja nie rozwiąże wszystkich problemów demograficznych Polski, ale dobrze zarządzana może być ważnym elementem strategii rozwoju.
Czy inna polityka migracyjna jest możliwa?
Czy konstruktywna polityka integracyjna jest jeszcze możliwa?
- Mam nadzieję, że jest możliwa i że po wyborach rzeczywiście zdroworozsądkowe, konstruktywne rozwiązania wezmą górę nad falą hejtu, która przelewa się w polskiej polityce; że skończy się straszenie imigrantem. Badania, które prowadziliśmy w Nowym Sączu, Tarnowie, Oświęcimiu i Olkuszu pokazują, że również tam imigranci stają się chlebem powszednim; żyją wokół nas i absolutnie nie ma z tym żadnego problemu. Straszenie migrantami niszczy nasze społeczeństwo – nie buduje
– przekonuje profesor.