Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Koalicji Obywatelskiej, Bogusławem Sonikiem.

Komitet organizacyjny Igrzysk Europejskich potwierdza, że sportowcy z Rosji i Białorusi nie wystąpią w Małopolsce. Jest to stanowisko potwierdzane przez Stowarzyszenie Europejskich Komitetów Olimpijskich. EOK to nie MKOl? Zdania nie zmieni?

- Nie sądzę. Jest mało czasu. Sytuacja jest taka, że rosyjscy i białoruscy sportowcy są wpisani w propagandę reżimu. Sport zawsze był narzędziem promocji dyktatur. Nie powinno się ustępować. Jak chodzi o MKOl, słyszałem wypowiedzi ministra sportu, który niuansuje to, że będzie deklaracja moralności, że sportowcy z tych krajów będą musieli potępić agresję Rosji. Wtedy by mogli wystąpić. Niektórzy próbują szukać rozwiązania.

Czyli raczej nie wyklucza pan tego, że to co zrobił MKOl, jest początkiem sekwencji? Kolejną decyzją będzie dopuszczenie zawodników z Rosji i Białorusi do Igrzysk w Paryżu?

- Prawdopodobnie tak. MKOl jest pod presją. Nie Europa dyktuje tam warunki. Są kraje z Afryki, które inaczej patrzą na Rosję. Niektóre kraje Ameryki Południowej tak samo. Będzie to zmierzać w kierunku, żeby znaleźć rozwiązanie i umyć ręce. MKOl powie, żeby startowali w indywidualnych sportach pod neutralną flagą.

To pokazuje, jakie są wpływy rosyjskie w MKOl?

- Na pewno. Federacja boksu i tenisa dopuszcza sportowców do zawodów. One są pod wpływem finansowym Rosji.

Taka decyzja MKOl by oznaczała, że zawodnicy z Rosji i Białorusi powinni wystąpić w kwalifikacjach do Igrzysk, które będą się odbywać także w Małopolsce. Co wtedy powinno zrobić nasze państwo?

- Na pewno nie powinno się zgodzić na ich występ. Z tego co słyszałem, Rosja szuka rozwiązania, żeby oni zaliczali kwalifikacje w krajach azjatyckich.

Może być tak, że niektóre zawody planowane w Małopolsce stracą rangę kwalifikacji do Igrzysk w Paryżu.

- Nie jest wykluczone, że tak będzie. Cieszmy się jednak z tego, że będą zawody wysokiej rangi. Kraków na tym zyska.

Jak ważne dla Rosji jest to, że sportowcy pojawiają się na takich imprezach? Jak Rosja to wykorzystuje?

- Były takie zdarzenia, że tam, gdzie oni mieli występować pod neutralną flagą, mieli koszulki w kolorze swojej flagi. Dla Rosji to istotne. Jakby byli zagrożeni i mieli nie występować, będzie atak Kremla, że to spisek przeciwko wspaniałej Rosji.

Bardzo dobre sondaże Konfederacji i wizja wspólnych rządów Konfederacji z PiS to sygnał alarmowy dla opozycji?

- To sygnał alarmowy dla wyborców. Dość niebezpieczna partia, jaką jest Konfederacja, rośnie w siłę. To partia buntu. Młodzi ludzie sympatyzują z tym ugrupowaniem. Znając ich poglądy, słysząc występy posła Brauna i Korwin Mikke, można się obawiać ich wpływu w układzie rządzącym.

Skąd są te przepływy wyborców? Gdzie zyskuje Konfederacja? Komu ubywa?

- Ubywa ruchowi Szymona Hołowni. To rodzaj ruchu, który wyniósł do Sejmu kilka lat temu Kukiza. To młodzi ludzie, którzy szukają partii buntu. Przemawia do nich wizja Konfederacji, że są dwa stare ugrupowania, które mierzą się ze sobą od lat. Konfederacja przedstawia się jako partia młoda, która mówi jasno nie UE, polityce socjalnej. Oni stawiają na indywidualny rozwój gospodarczy, niskie podatki. To przemawia do młodego elektoratu.

Kontekst Polski 2050 jest o tyle ważny jeśli chodzi o pana, że nie wiadomo, czy pan będzie startował do parlamentu z listy PO, może z listy Koalicji Polskiej połączonej z Polską 2050... Zdecydował pan?

- Jestem członkiem PO. Wypełniłem formularz, który był wymagany do końca lutego, żeby zgłaszać się do wyścigu wyborczego. Czekam na reakcję mojej partii.

Nie brakuje głosów, że listą Koalicji Polskiej byłby pan zainteresowany.

- Mamy szerokie spektrum na opozycji. Propozycja PSL jest stonowana, konserwatywna. To interesujący program.

Czyli nie wyklucza pan żadnej opcji?

- Powiedziałem już, co powiedzieć miałem.

Powrót do dyskusji o wspólnej liście jest zamknięty, czy wobec wizji rządów PiS i Konfederacji opozycja siądzie jeszcze do rozmów?

- Ja od zawsze mówiłem, że jedna lista jest nierealna. Było to przy wyborach europejskich. Dwie listy przyciągną zwolenników tych ugrupowań mocniej niż wspólny konglomerat.

Jeszcze Kraków i nowy cennik biletów MPK. Jest pan mieszkańcem metropolii krakowskiej, funkcjonuje pan głównie w Krakowie. Jak przyjmie się transport zintegrowany w Krakowie? Ostatnia propozycja to opcjonalny bilet zintegrowany – 159 zł dla mieszkańców Krakowa i 219 zł na wszystkie strefy dla mieszkańców metropolii.

- To rozsądne, żeby była możliwość wyboru. Jak ktoś nie korzysta z kolei, powinien móc kupić bilet tylko na komunikację miejską. Kraków ma świetny transport na tle Polski. O tym trzeba pamiętać, gdy wyłożymy 10 złotych więcej.

Czyli Kraków ma na tyle dobry transport zbiorowy, że dodatkowo nie potrzebuje kolei?

- Nie. Akurat bilety zintegrowane to dobry pomysł. Kolej aglomeracyjna jest pomocna i przydatna. Cały transport jest dobrze zorganizowany. Kwestia różnicy, czy to ma być 90, czy 100 złotych, nie powinna odgrywać dużej roli. Powinniśmy być usatysfakcjonowani faktem dobrej organizacji komunikacji miejskiej.