Wnioskiem prezydenta zajmuje się teraz Senat. "Nie podoba mi się uzasadnienie tego wniosku. Jest marne a tematy ważne" - mówił senator Klich w porannej rozmowie Radia Kraków. Jak przekonywał, dwa z zaproponowanych przez prezydenta pytań są społecznie nośne, ale jedno dotyczy problemu, którego nie ma, bo nikt nie zamierza prywatyzować lasów państwowych.]
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z senatorem PO, Bogdanem Klichem.
Rozpoczął pan zbieranie podpisów pod swoją kandydaturą do Senatu. Wczoraj też się okazało, że pana konkurentem będzie Łukasz Gibała, parę lat temu szef krakowskiej PO. Obawia się pan tej konkurencji?
- Muszę potwierdzić, że zacząłem zbierać podpisy. Warto być senatorem. Jeśli wyborcy obdarzą mnie swoim zaufaniem, jak w ostatnich wyborach, to będę postępował zgodnie z moim kodeksem. Po zebraniu podpisów kampania pokaże dokonania senatorskie i wsparcia. To jest istotne. Kandydatura pana Gibały jest kontrowersyjna. Krakowianie o tym wiedzą. Zaczynał w PO a skończył u Palikota na lewicy.
Już nie jest posłem Palikota. Odszedł przed wyborami samorządowymi.
- Tak, bo chciał zostać prezydentem Krakowa. Piętno kontrowersyjności zostało. Wygłupy Palikota spadają też na jego konto.
Nie spadają też na konto PO? Palikot był też posłem PO.
- Tak, ale zaczął się wygłupiać jak przestał być posłem PO. Wcześniej prowadził komisję Przyjazne Państwo.
Jakbyśmy się popatrzyli na krakowską PO to Łukasz Gibała startuje jako senator niezależny, Jarosław Gowin będzie na liście PiS.
- Rodzina się podzieliła.
Nie najlepiej się dzieje z krakowską PO.
- Myślałem o związkach rodzinnych posłów Gowina i Gibały. Myślę też, że warto zobaczyć, iż lista PO została wzmocniona Rafałem Trzaskowskim.
Myśli pan, że to wzmocnienie?
- Tak. Znam jego drogę. To człowiek stabilny, który się rozwijał na naszych oczach. Najpierw był asystentem, potem posłem, potem ministrem.
Na razie mówi, że siedzi na Rynku i z perspektywy baru obserwuje Kraków.
- Nie znam tej wypowiedzi, ale będziemy mu pomagać. To jest człowiek, który gwarantuje, że przywództwo tej listy będzie ogólnopolskie.
Pan będzie jednym z tych, którzy będą decydowali czy referendum odbędzie się wraz z wyborami. Wniosek prezydenta Dudy wpłynął do Senatu. Jak się potoczą losy tego wniosku? Jak pan będzie głosował?
- Nie podoba mi się uzasadnienie tego wniosku. To jest uzasadnienie marne a tematy są jednak ważne. Nie przesądzam wyniku głosowania, ale w debacie będziemy pytać szczegółowo dlaczego prezydent referendum wprowadza w tak gorącą fazę kampanii wyborczej. Największym problemem tej inicjatywy jest to, że ona została w 100% upolityczniona. Pan prezydent referendum wprowadza w tę najgorętszą fazę kampanii. To wielki błąd.
To argument, który rozumieją wyborcy? Wiele osób chce się wypowiedzieć w tych sprawach. Im jest obojętne kiedy to będzie a na pewno będzie taniej przy wyborach. Może PO to jest nie na rękę?
- Może jest tak, że jednym z pytań tego referendum jest pytanie o fikcje? Jest pytanie o to czy można prywatyzować lasy państwowe w momencie, kiedy nikt tego nie chce. Propozycję składa przedstawiciel tej partii, która kiedyś głosowała przeciwko poprawce zakazującej prywatyzacji lasów państwowych. Gdyby popatrzyć na to pytanie to jest to okłamywanie obywateli. To oszustwo. To pytanie obywateli czy chcą czegoś, czego nikt nie chciał.
Może być tak, że Senat zaaprobuje dwa pytania a jedno odrzuci?
- Nie ma takiej możliwości. Wniosek będzie przyjęty albo odrzucony. Ubolewam, że prezydent nie chciał dopisać innych pytań do wniosku. One się pojawiały w dyskusji publicznej. Przyjął te pytania zaproponowane przez jego byłą partię. Andrzej Duda nie jest prezydentem wszystkich Polaków, jest funkcjonariuszem PiS.
Jesteśmy po pierwszej wizycie prezydenta w Estonii. W przemówieniu padły zdania na temat naszego udziału w procesie negocjacyjnym na Ukrainie. Ukraińcy chyba się nie cieszą z tego pomysłu, że my mielibyśmy pomagać im dogadać się z Rosją. To niewdzięczność Ukraińców czy nieprzemyślane propozycje Polski?
- To pierwsza porażka prezydenta Dudy. Były dwa błędy. Po pierwsze nie znalazł czasu na przyjęcie prezydenta Poroszenki zasłaniając się napiętym grafikiem. Nie skonsultował też tej propozycji z naszymi sojusznikami z zachodu w sprawie udziału Polski w formacie Normandzkim. Przedstawił ją publicznie.
Może nie powinniśmy tego konsultować? Musimy się pytać w Berlinie czy Paryżu co mamy robić?
- Ale jak się tego nie robi i wyskakuje z takim oczekiwaniem to nie dziwmy się zimnemu prysznicowi. Tym jest deklaracja prezydenta Poroszenki, że nie widzi potrzeby rozszerzenia formatu Normandzkiego.
Dzisiaj będzie odsłonięcie nowego hasła PO - Kocham Polskę. Co to znaczy? Pod tym każdy się może podpisać.
- Tak, ale przez ostatnie miesiące na ulicach i w niektórych mediach były zarzuty do prezydenta Komorowskiego, które były straszliwe. Było stwierdzenie, że prezydent Komorowski jest zdrajcą Polski czy rosyjskim agentem. Warto powiedzieć, że jest się dumnym z Polski i się ją kocha. PO chce powiedzieć, że taką Polskę, w jakiej żyjemy, tak samo kochamy jak inni, którzy uważają, że mają monopol na patriotyzm. To deklaracja.
Myśli pan, że jak się skończy kampania to będzie jedna Polska? Czy każda Polska będzie kochana przez wyborców innej partii?
- Polskę będzie trzeba sklejać. Nie wiem jak zakończy się kampania. Karty są rozdane, ale gra się toczy. Mam nadzieję,że gra zakończy się sukcesem tych, którzy nastawiają się na kompromis a nie na konfrontację.