Na krakowskiej liście do Sejmu będzie 28 nazwisk - a wybory do Sejmu i Senatu - w ostatnią niedzielę października.
Barbara Bubula w rozmowie z Radiem Kraków stwierdziła, że w dużych miastach kadencja prezydenta nie powinna być dłuższa niż 2 lata. "Powstają związki i uwikłania personalne, które powodują, że zamyka się to w pewnym okręgu osób, tworzy się karuzela stanowisk, ciągle tych samych. Nie ma świeżej krwi, odmiany pokoleniowej, zmiany środowisk" - mówiła posłanka PiS. W ten sposób odniosła się do sprawy konkursu na nowego dyrektora krakowskiej ZIKiT-u. Wśród trzech kandydatów ubiegających się o to stanowisko jest też Jan T. - najczęściej oskarżany krakowski urzędnik.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS Barbarą Bubulą:
Kto tworzy krakowską listę PiS w wyborach do Sejmu?
To się dzieje zgodnie z wymogami statutowymi partii. Jest pełnomocnik, który odpowiada za przedstawienie list. W tej chwili są utworzone w kolejności alfabetycznej. Decyzje będą podejmowały władze statutowe partii. W przypadku czołowych list będzie to komitet polityczny i sam prezes Kaczyński. A w przypadku dalszych list stanie się to na poziomie samego okręgu.
Czy to może być Małgorzata Wasserman?
Owszem, może być i myślę, że takie spekulacje pomagają naszej liście. Dlatego że jest dużo takich kandydatów. Każdy z wyborców znajdzie takiego swojego kandydata, na którego zechce zagłosować. Nasza reprezentacja w Sejmie ma być bogata. Jeżeli chcemy przejąć niestety tak zdewastowane po 8-letnich rządach Platformy państwo, to muszą być bardzo silne szeregi specjalistów w różnych dziedzinach. Liczę na to, że taka reprezentacja z Krakowa będzie.
Czy to może być Małgorzata Wassermann np. przed Andrzejem Adamczykiem?
Nie będę spekulować co do kolejności na liście. W przypadku wyborów proporcjonalnych głosuje się na kandydata z listy, która w Krakowie będzie liczyć 28 nazwisk. Jest teoretycznie możliwe, że osoba, która będzie na miejscu 16, zostanie posłem. Były takie przypadki w poprzednich wyborach, że ludzie z dalekich miejsc zostawali posłami. To jest decyzja wyborców. Najlepiej, gdy będziemy mówili, jakie nazwiska są w obiegu, a nie w jakiej kolejności są na liście.
Posłowie z komisji ochrony środowiska i samorządu terytorialnego przyjęli zmiany w ustawie o ochronie środowiska. Te zmiany dają nowe narzędzia w walce ze smogiem, m.in. ograniczenie ruchu samochodowego czy też normy dla pieców węglowych. Jak pani zagłosuje za tymi zmianami?
Będę chciała, żeby tego typu prawo mogło być wprowadzone, natomiast niepokoi mnie jedno, czyli że nie zostały zapewnione środki na ewentualne rekompensaty dla ludzi, których nie stać na zmianę ogrzewania. Nie zostały również zapewnione środki państwowe dla samorządów, które tego rodzaju ograniczenia będą chciały wprowadzić. Nie było jeszcze głosowania w Sejmie. Nie było też drugiego czytania. W ciągu ostatniego miesiąca Platforma Obywatelska wprowadziła w trybie nagłym do Sejmu aż 200 projektów ustaw, w tym liczących nawet po 500 artykułów. To coś niesamowitego.To przypomina kawał z komuny o robotniku, który biegał w kółko z taczkami, tylko że nie było czasu ich napełnić. W tak szybkim tempie wprowadzane prawo musi być pełne błędów. Również różnych wstawek lobbystycznych. Niedobrze, że w takim momencie, tak ważne prawo antysmogowe jest uchwalane.
To rzecz ważna dla Małopolski, dlatego bardzo dużo o tym mówimy. Mówi pani o piecach węglowych, ale też mówi się o ograniczeniu w ruchu samochodowym. Jak pani zagłosuje?
Zależy w jakim kształcie ta ustawa po ostatecznych poprawkach zostanie przedstawiona Sejmowi. Uważam, że wprowadzanie nadmiernych restrykcji dla obywateli, ograniczanie ich wolności powinno być wyjątkowe i tylko w takich przypadkach, w których coś zagraża ich życiu. Jeśli tego rodzaju ograniczenia zostaną wprowadzone dla samochodów, jestem za. Za tym jednak powinno iść odpowiednie dofinansowanie komunikacji miejskej. Tak, żeby nie było sytuacji, że z powodu ograniczeń w ruchu samochodowym, nie było innych możliwości transportu. Niestety w naszej rzeczywistości mamy do czynienia z działaniem jednostronnym. Nakładane są prawa i regulacje w trybie, który urąga wszelkim zasadom legislacji, natomiast nie myśli się o konsekwencjach dla zwykłych ludzi. Boję się, żeby nie było to stosowane po to, żeby ograniczyć wolność obywatelską. Z tym mamy do czynienia w ciągu ostatnich 8 lat. Gąszcz przepisów, który ma ułatwić życie obywatelom, a potem się okazuje, że im je utrudnia i jest działaniem lobbystycznym na rzecz producentów tego i owego.
W tym wypadku pani boi się władz Krakowa, które mogą, ale nie będą musiały wprowadzać takiego zakazu związanego choćby z ograniczeniem ruchu. Nie podlega jednak dyskusji, że ruch w centrum Krakowa powinien być regulowany.
Zgadzam się, nieraz mówiłam o tym, że tego typu ograniczenia są korzystne, ale powinny być połączone z systemem przesiadania się z samochodu do komunikacji zbiorowej - odpowiednio taniej. Np. niemądry system budowania parkingu w centrum miasta, z którego nie korzysta. Jadąc samochodem z Nowej Huty nie mam możliwości dobrej przesiadki do komunikacji miejskiej. Dlatego dobre prawo owszem, ale wprowadzone w taki sposób, by nie doprowadzać do sytuacji ograniczania wolności obywatelskiej. W takim trybie wprowadzone prawo nie służy rozsądnemu rozstrzyganiu różnych sporów. W okresie kampanii wyborczej wymyśla się rozmaite, nowe rozwiązania. Taką sytuację mieliśmy wczoraj, gdy PO próbowała udowodnić, że ułatwia życie frankowiczów, po czym wprowadziła ustawę, która przez żadnego z frankowiczów nie jest uznawana za dobre rozwiązanie, bo pogarsza, a nie poprawia ich sytuację.
Jak pani przyjmuje start Jana T. na szefga ZIKiT-u?
To jest dowód na to, że powinno być ograniczenie do 2 kadencji prezydenta miasta. Prezydent Majchrowski poczuł się na tyle swobodnie, że wyciąga takie atuty z rękawa. To znowu paradoks, że w sezonie ogórkowym dyskutujemy nt. ewentualnego powołania takiego dyrektora. Nie wierzę, że w tak wielkim mieście z tak wieloma wykształconymi ludźmi nie można było znaleźć innego kandydata na dyrektora ZIKiT-u.
Powinny być 2 kadencje dla prezydentów dużych miast, bo potem się gubią i podejmują dziwne decyzje?
Powstają związki i uwikłania personalne, które powodują, że zamyka się to w pewnym okręgu osób, tworzy się karuzela stanowisk, ciągle tych samych. Nie ma świeżej krwi, odmiany pokoleniowej, zmiany środowisk. W przypadku władzy wykonawczej, bo radni nie powinni mieć tego rodzaju ograniczeń, z ogromnym aparatem tysięcy urzędników powinna mieć tego rodzaju ograniczenia. Żeby nie dochodziło do zamykania się w kręgu osób i środowisk.
Urzędnik powinien cieszyć się nieposzlakowaną opinią. Jak to odnieść do Jana T.?
Nie będę komentować konkretnie tej osoby. Mówimy o pewnym mechanizmie, który jest zły. Dlatego, że wystarczająco dużo o funkcjonowaniu na różnych stanowiskach tego kandydata, powiedzieli dziennikarze. Bardzo się cieszę z tej roli prasy w Krakowie. Chcę się jednak skupić na tym wadliwym mechanizmie doboru ludzi ciągle z tego samego środowiska.