Jak politycy Konfederacji przyjęli badania, w których lepsze notowanie zyskało ugrupowanie Grzegorza Brauna, które jest na fali wznoszącej, no i które Konfederacja wyrzuciła?
- Przyjęliśmy te badania ze spokojem. Tak, jak przyjmowaliśmy badania, gdzie w czasie kampanii prezydenckiej Sławomir Mentzen miał ponad 20%. Wiedzieliśmy, że to nie są realne cyfry. Podchodzimy z chłodem i mobilizujemy się. Dla nas to chwila, gdy wiemy, że ciągle trzeba dużo pracować.
"PiS umiera"
Konfederacja Korony Polskiej odbiera Konfederacji licencję na antysystemowość?
- To za daleko, żeby powiedzieć takie zdanie. Konfederacja Wolność i Niepodległość to partia antysystemowa, buntujemy się przed rządami PO-PiS. To 20 lat niszczenia Polski.
Może Konfederacja Korony Polskiej, jak mówi profesor Konarski, wygrywa po prostu z Konfederacją na efekciarstwo?
- Gdybyśmy się przyjrzeli programowi Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, widzielibyśmy hasła, gaszenie świec, niszczenie mikrofonu. Nie widzę tu pomysłu na Polskę, ale masę haseł i frazesów.
Czyli nie ma w Konfederacji takich głosów, że lepiej było tego Brauna nie wyrzucać?
- Absolutnie nie. To efekt tego, że się rozstaliśmy. Obie strony na tym zyskały.
Konfederacja obserwuje z zainteresowaniem to, co dzieje się w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, walki Maślarzy i Harcerzy? Czy rozmawia z częścią tych polityków o silniejszej współpracy?
- Patrzymy na to z niepokojem. Obecna sytuacja pokazuje, że PiS jest tak głęboko podzielone, że takie duże spadki spowodują brak możliwości obalenia rządu Donalda Tuska. Potrzebna jest zjednoczona partia, poważna opozycja. Teraz to jest Konfederacja z dwoma liderami – Sławomirem Mentzenem i Krzysztofem Bosakiem. Za dwa lata to my będziemy obalać rząd Donalda Tuska.
To dość ciekawe, że przedstawiciele Konfederacji boją się o notowania swojego konkurenta - Prawa i Sprawiedliwości.
- To troska o Polskę. Nie boję się o notowania PiS. Żrą się, to niech się żrą. Tam są wpływy kilku frakcji. Jarosław Kaczyński stracił kontrolę, ludzie się zerwali ze smyczy. Młodsze pokolenie PiS widzi, że bez zmiany pokoleniowej ta formacja umiera.
Jakie warunki dziś Konfederacja postawiła tym dwóm ugrupowaniom prawicowym przed zawiązaniem większej koalicji? O jednym już wielokrotnie pan mówił, czyli Prawo i Sprawiedliwość bez Jarosława Kaczyńskiego. Konfederacja Korony Polskiej też wchodzi w grę i jeśli tak, to z Braunem czy bez Brauna?
- Wszystko w polityce jest możliwe. Podstawowym warunkiem podchodzenia do rozmów o koalicji jest realizacja naszego programu. Zmiana Polski to nasz cel. Jak ktoś będzie na to gotowy, będziemy rozmawiać.
Powrót do kas chorych?
Mówił pan o obalaniu za dwa lata rządu Donalda Tuska. Lider Konfederacji w kontekście dwóch pierwszych lat rządu premiera Tuska mówi, że Koalicja 15 października jest leniwa, choć z drugiej strony widzimy, jak rośnie liczba prezydenckich wet. Jednocześnie tworząca rząd Lewica proponuje zmianę systemu finansowania i opieki zdrowotnej. Dostępność do specjalistów to jeden z najważniejszych problemów zgłaszanych przez Polaków. Rozumiem, że zwiększenie finansowania opieki zdrowotnej poprzez zastąpienie składki zdrowotnej podatkiem zdrowotnym - czego chce Lewica - oraz pieniądze z akcyzy na alkohol i podatku tłuszczowego, to byłoby nie do zaakceptowania przez Konfederację?
- Tak jest. Nie sposób jest dolewać wody do dziurawego wiadra i liczyć, że górą się przeleje. Nie można dolewać do polskiego systemu ochrony zdrowia. To 20 lat rządów PO-PiS. To 20 lat niszczenia ochrony zdrowia. Jak ktoś pojawi się na SOR, zobaczy, że wygląda to jak 20 lat temu - ciągłe kolejki, lekceważenie pacjenta. System należy zmienić, pieniądze powinny iść za pacjentem. Musi być konkurencja kas chorych. One powinny walczyć o pacjenta.
Rozumiem, że decentralizacja, czyli podział na wojewódzkie kasy?
- Tak. Jedna z lepszych zarządzanych kas chorych była na Śląsku. Pan Sośnierz tym dowodził. Jakbyśmy to przenieśli na całą Polskę, można wtedy uzdrowić system.
Rozumiem, że też nie do przyjęcia, bo idzie w stronę zmiany całego systemu, jest propozycja Prawa i Sprawiedliwości, czyli odwrócenie piramidy świadczeń, zwiększenia roli POZ oraz oddzielenie pracy lekarzy w publicznej opiece zdrowotnej od sektora prywatnego? Nie wiem, czy akurat to ostatnie byłoby do zaakceptowania przez Konfederację.
- To by było trudne do zaakceptowania. PiS nie ma realnego pomysłu na system ochrony zdrowia. Oni rządzili 8 lat, nie zrobili nic, żeby sytuacja się zmieniła. Teraz są takie groźby, że kobiety będą rodzić na SOR-ach. Nie zrobili nic, żeby szpitale nie przechodziły w tryb ratunkowy. Nie zrobili nic, żeby sytuacja się poprawiła. KO jest kontynuatorem tego zepsutego systemu i też nie mają pomysłu.
Długi Krakowa: "Jak to wytrzymują mieszkańcy?"
Widzieliśmy ostatnio dwa szczyty dotyczące opieki zdrowotnej. Co zmieniłaby Konfederacja w sektorze opieki zdrowotnej, gdyby rzeczywiście doszło do zmiany za dwa lata?
- Chcemy doprowadzić do sytuacji, gdy pacjent nie jest petentem, który ma się dopominać, żeby skorzystać ze swoich wielkich składek. Przedsiębiorcy płacą wielkie składki zdrowotne, nie dostają w zamian nic. Ludzie chcą skorzystać z opieki stomatologia, dermatologa, psychologa i muszą chodzić prywatnie. Muszą być konkurencyjne kasy chorych. Pieniądze pójdą za pacjentem i szpitale będą rywalizowały o niego.
Konfederacja w Krakowie planuje zbiórkę podpisów pod referendum odwoławczym, tak prezydenta, jak i Rady Miasta?
- Trzeba popatrzeć na to, co się dzieje w Krakowie. Mamy jedno z największych zadłużeń w kraju. Wiem, że budżet jest spisany, że jest mniej długu, ale założenia prezydenta są optymistycznie, nawet pisane palcem po wodzie. Wystarczy niewielkie spowolnienie gospodarcze i dochody drastycznie spadną. Jak to wszystko, co dzieje się w Krakowie, w kontekście tego referendum, wytrzymują mieszkańcy? Oni patrzą na SCT, podwyżki cen biletów, parkowanie płatne nawet w niedzielę.
Rozumiem, że Konfederacja chce rozpocząć zbiórkę podpisów pod referendum, bo też nie ukrywają tego krakowscy samorządowcy, że Konfederacja chce wykorzystać ten moment, gdy jest na fali i wprowadzić do Rady Miasta swoich przedstawicieli?
- Krakowem rządzi jedna z największych platformerskich miernot. Należy to zakończyć.
Zdecydowanie i ostro mówi pan o prezydencie...
- To będzie wprost. Wiele środowisk o tym dywaguje teraz.