Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Barbarą Bartuś.
Przyjęta i podpisana przez prezydenta „mała” ustawa medialna to wymiana zarządów TVP i Polskiego Radia. Duża ustawa ma być jednoznaczna z wygaszaniem umów o pracę wszystkich pracowników mediów. Jakie powinny być kryteria z kim podpisać umowę?
- To co dzieje się w sprawie mediów publicznych ze strony PiS to tylko realizacja naszego programu z kampanii. Nasz program powstawał z rozmów z Polakami. Zmiany w mediach publicznych są konieczne. To dopiero początek. Ustawa medialna, ta kolejna część, dopiero jest przygotowywana. To nie będzie długo trwało. Sami przyjęliśmy, że to co zostało ostatnio uchwalone to tylko do 30 czerwca. Chcemy, żeby media były obiektywne, informowały o tym co się dzieje a nie wprowadzały niepokój. Często w kampanii i teraz słyszę od ludzi, że nie chce się słuchać radia i TV. Tam są tylko spory, jest straszenie Polaków. Oni tego nie chcą. Nie po to płacimy abonament, żeby mieć media, które szczują Polaków na Polaków. Chcemy mediów z misją, które będą obiektywne. Tacy muszą być redaktorzy.
Nie odpowiedziała pani na pytanie. Krytycy ustawy medialnej mówią, że to będzie weryfikacja dziennikarzy. Trzeba zweryfikować?
- Nie ma jeszcze dużej ustawy. To na razie wymiana rządzących w mediach. Jakie kryteria będą dodatkowo przyjęte to będzie w dużej ustawie. Mamy taką sytuację, że media niewielu redaktorów zatrudniają na etatach. Przywrócenie dziennikarzy do pracy to będzie zadanie dla osób, które będą zarządzały mediami. Chcemy, żeby to były osoby obiektywne. To musi być prawdziwa rzeczywistość a nie medialna. Dzisiaj jest rzeczywistość i rzeczywistość medialna. Nie dyskutujmy o doborze kadr. Człowiek jest ważny, ale najważniejsza jest misja.
Nie boi się pani takiej sytuacji, że wobec zmian w mediach publicznych taka swoista autocenzura może okazać się najniższym wymiarem kary? Będzie tak jak w niemieckich mediach publicznych, które prowadzą politykę zgodną z polityką rządu, więc bały się informować o tym co działo się w Kolonii.
- Właśnie. To pytanie. Dlaczego żadne ośrodki zagraniczne nie zajmują się tym, że media niemieckie o tym nie informowały? Dzisiaj zajmują się Polską, bo chcemy robić zmiany. Jest strach osób, które miały profity, że te media się zmienią. To co się dzieje w Polsce jest potrzebne. Nie straszmy Polaków, że dzisiaj PiS wprowadza cenzurę. Takiej cenzury nigdy nie wprowadzaliśmy. Próbujemy naprawić to co zostało zepsute. Jak mówimy o cenzurze to popatrzmy co krąży po sieci. Czy media były niezależne? Jest filmik jak pani redaktor uzgadniała z była panią prezydentową co i jak nakręci. Były ośrodki decyzyjne, które mówiły co i jak robić.
Mówiłem o autocenzurze, o czymś co sprawi, że na wszelki wypadek lepiej nie mówić na pewne tematy, bo można się narazić, lub lepiej nie mówić z powodu poprawności politycznej.
- Z poprawnością polityczną mamy teraz do czynienia. Jest co wypada i co nie wypada. Są ataki. Moja koleżanka posłanka profesor Pawłowicz mówi co myśli i jest niepoprawna. Jest na nią krzyk i atak.
W wypadku służby cywilnej także nie będą obowiązywały konkursy na stanowiska. Dyrektorem będzie mógł zostać każdy, komu blisko do obozu władzy. Nie osłabiamy w ten sposób aparatu urzędowego państwa?
- W moim przekonaniu jest nadzieja na wzmocnienie tego. Ten aparat może lepiej działać. Do dzisiaj była fikcja konkursów. Znamy taśmy prawdy, rozmowy prezesa Kwiatkowskiego z posłem Burym. Było ustalanie kto ma wygrać. Kończymy z fikcją. Konkursy na pracę... Mówią o tym moi wyborcy. To tajemnica Poliszynela jak to wyglądało. Chcemy skończyć z tą fikcją. To mają być urzędnicy, którzy zrealizują z rządem zadania, które rząd na siebie bierze. To nie jest osłabienie urzędnika, że jest likwidowany wymagany staż. To danie szansy młodym na zalezienie pracy. Znalezienie pracy, która odpowiada ich kwalifikacjom jest trudne. Wiemy o tym. Może inaczej jest w Warszawie, ale w Małopolsce mając dobre wykształcenie jest ciężko uzyskać pierwszą pracę. Będzie to przewietrzenie kadr. To spowoduje, że urzędnik będzie lepiej dobrany. To będzie z zadowoleniem dla wszystkich. Teraz kolej na inne ustawy, które odbiurokratyzują państwo. O tej walce mówiło się jak przemiany następowały 20-kilka lat temu. Przez 8 ostatnich lat biurokracja wzrosła. Jak rozmawiam ze związkami z ZUS czy lekarzami to każdy mówi, żeby zlikwidować biurokrację. Trzeba sprawniej działać. To nie mogą być osoby z nadania partyjnego, bo tak bywa.
Tak przecież będzie. To nie będą konkursy. Jak mówimy o aparacie urzędowym to tylu wiceministrów ilu mamy teraz, nie było jeszcze nigdy.
- Mamy ich więcej niż za rządu Ewy Kopacz? Nie liczyłam, ale ilość ministerstw się zmieniła. Zmieniło się podejście do rządzenia. Mówiąc o ustawie medialnej, docelowo ministerstwo skarbu zniknie. Rząd jest w trakcie organizacji. Nie minęło 100 dni.
Tu zgoda. Nie lepiej było usprawnić procedurę konkursową, żeby rzeczywiście wybierać najlepszych, zamiast likwidować konkursy i decydować się na nominację, utrzymując, że konkursy były fikcją? Takie rozumowanie można doprowadzić do absurdu, że fikcją jest zakaz prowadzenia samochodu po alkoholu, bo i tak jeżdżą pijani. Zlikwidujmy ten zakaz, bo jest fikcją. To absurdalne.
- Absurdalnie porównujemy. Powiem na przykładzie. Można powiedzieć o tym jak przejmowaliśmy władzę. Przychodzi nowy wojewoda i nie może nić zrobić, bo urzędnicy, którzy przyszli w ramach konkursu lub są tam od lat nie wykonują swoich zadań. Wojewoda nie może dobrać sobie żadnego współpracownika. W takiej sytuacji nie mówmy o poprawie ustawy o konkursach. Wojewoda nie może pracować. ZUS nie jest jednostką budżetową. Zmiany, które ta ustawa wprowadza, dotyczą też prezesa ZUS, którego nie ma. Był konkurs, ale jednak wygrała osoba, która nie odpowiadała ówczesnej władzy. To było udawaniem. Trzeba zmian natychmiast. Nie ma to sensu. W moim przekonaniu jest klarowne rozwiązanie.
Zobaczymy jak się to sprawdzi.
- Mam nadzieję, że dobrze i będziemy wykonywać to, co obiecaliśmy Polakom.