Zapis rozmowy Jacka Bańki z ministrem infrastruktury i budownictwa, Andrzejem Adamczykiem.

 

Po wypadku premier Szydło rozmawiał pan już z szefową rządu?

- Tak. Miałem tę możliwość. Wczoraj rozmawiałem z panią premier.

 

Jaki jest stan zdrowia pani premier? Słyszymy o złamanej kości strzałkowej, ale tak naprawdę nic nie wiadomo.

- Pani premier psychicznie czuje się bardzo dobrze. Było to słychać w czasie rozmowy wczoraj w Wiadomościach. Jest zdeterminowana i robi wszystko, żeby jak najszybciej wrócić do pracy. Tu będą jednak decydowali lekarze. Oni zdecydują, kiedy pani premier będzie podejmowała swoje działania. Nie jest aż tak źle, jak słyszymy, że są złamania. Ja o tym nie wiem. Jakby tak było, to pani premier by pewnie o tym powiedziała. Wczoraj słyszałem, że skutki zapiętych pasów dały o sobie znać. To są obrażenia wynikające z prawidłowo działających pasów. Mam apel do słuchaczy. Warto zapiać pasy, także na tylnym siedzeniu. Pani premier stwierdziła, że zapięte pasy ją uratowały przed gorszymi obrażeniami. Jakby nie pasy, to byłoby źle. Według badań pasy na tylnych siedzeniach zapina 75% pasażerów, na przednim to około 96%. Ten dobry przykład pani premier warto powielać. Także tę sytuację trzeba pozytywnie wykorzystać. Pani premier jest przykładem, jak należy dbać o siebie w trakcie jazdy samochodem.

 

Przy okazji tego wypadku mamy nadal sporo wątpliwości. Nie zawiodły procedury? Wciąż nie wiadomo, co było z sygnałem dźwiękowym.

- Ufam temu, co podają służby. One jasno definiują. Wszystko było zgodne z prawem. Tak było. Wiele razy widziałem kolumnę pani premier. Zawsze korzystali z sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Kilka razy czekaliśmy na panią premier. Orientowaliśmy się, że już jest, bo było słuchać sygnały kolumny. Zgodnie z przepisami ruchu drogowego samochody uprzywilejowane są, jak używają sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Nie mam wątpliwości, że standardy zostały dochowane.

 

MSWiA zapowiedziało przyspieszenie przekształcenia BOR w inną formację. Jakieś wnioski z tego wypadku wyciągnie ministerstwo infrastruktury?

- Działania MSWiA są potrzebne. To jest od dawna wiadome. Na wielu naradach i spotkaniach wiele razy podnoszono konieczność odbudowy BOR. Odbudowa strukturalna, która daje pewność, że te służby będą działały prawidłowo. Nie jest to zarzut do funkcjonariuszy, ale do zasad. Często sami funkcjonariusze się żalą. Z punktu widzenia MSWiA to jest jasne. Co do ministerstwa infrastruktury to chodzi o szkolenie kierowców. Sprawcą tego wypadku był 21-latek. Zakładam, że przed 3 laty zdał egzamin. Ten młody człowiek nie powinien się tłumaczyć, że słuchał głośnej muzyki. Powinien wiedzieć, że jak wyprzedza go samochód z sygnałami – widział światła – to powinien wiedzieć, że jedzie kolumna. Tego uczy się adeptów kierowania samochodami.

 

Czyli zmiany w kształceniu?

- Nie tyle zmiany, ale skuteczność kształcenia. To jest domena mojego resortu. Mówimy, że częstą przyczyną wypadków jest poziom szkolenia kierowców. Na to trzeba zwrócić uwagę.

 

Jak pan ocenia dyskusję, także tę falę hejtu po wypadku?

- Takie dramatyczne wydarzenia – każdy ocenia to jednoznacznie – powinny nas łączyć. Znaleźli się politycy opozycji, którzy zachowali się godnie. Oni wpierw życzyli pani premier i ofiarom, żeby szybko doszli do zdrowia. Są jednak politycy opozycji, którzy wykorzystują taką sytuację do jątrzenia. Nie mają w innych obszarach nic do powiedzenia. Słyszeliśmy tych polityków, którzy wyrażali się ordynarnie, w ostatnich tygodniach? Było święto w sobotę i niedzielę. Były sukcesy skoczków. To nas jednoczy. Ten dramat, który jest udziałem pani premier i funkcjonariuszy BOR, powinien nas też jednoczyć. Pani premier mówiła, że czuje się bardzo silna tym, że z każdej strony płyną słowa wsparcia. Tak powinniśmy być połączeni. Polacy potrzebują jedności. Nie żywimy się – tak jak posłowie opozycji – urazą i kłótnią. Polacy chcą być razem. My też chcemy razem tworzyć naszą przyszłość. Podczas debaty może być ciężko, emocjonalnie, ale mówmy o przyszłości a nie o tym, co można wykorzystać, żeby podsycać wojnę i nienawiść.

 

Pozostańmy na drogach. Po serii karamboli była zapowiedź wprowadzenia zakazu wyprzedzania się ciężarówek na autostradach. Są już jakieś konkrety?

- Pan i wielu naszych słuchaczy wie, czym jest wyprzedzanie samochodów ciężarowych przez samochody ciężarowe. One mają ograniczenia. One w trudnych warunkach atmosferycznych tworzą zjawiska niebezpieczne dla samochodów. Trzeba zrobić wszystko, żeby usunąć powody powstawania takich karamboli. Mamy pewne rozwiązania. Są przygotowane projekty. Nie od wczoraj to mamy. Przyczyną są postulaty kierowane od lat do resortu. Można ustanowić zakaz wyprzedzania na autostradach za pomocą znaków drogowych, można wpisać w przepisy zakaz wyprzedzania na autostradach i drogach ekspresowych. Może być też zapis o zakazie wyprzedzania przy szczególnych warunkach. Nie możemy też zepchnąć tych kierowców na margines. Chodzi o bezpieczeństwo. Wypracujemy rozwiązania.

 

W ubiegłym roku słyszeliśmy, że ministerstwo przygotowuje takie rozwiązania, które dadzą samorządom możliwość tworzenia stref ograniczonego ruchu. Teraz jest o tym ciszej. Kraków będzie mógł nie wpuszczać do centrum samochodów niespełniających norm ekologicznych?

- To rozwiązanie, które z jednej strony poprawia komunikację w centrach miast, ale proszę zwrócić uwagę, że Polacy posiadają takie a nie inne samochody. Oni z nich korzystają na co dzień. Stąd musimy wybierać rozwiązania, które są korzystne dla obywatela. Samorząd natychmiast skorzysta z rozwiązań, które odblokują centra. Co jednak zrobi samorząd, żeby inni ludzie mogli szybko dojechać do centrum bez samochodu? Chodzi o budowę parkingów na obrzeżach. To jest ważne. Jak zapewnimy użytkownikom starszych samochodów płynny dojazd do centrum to poszukamy rozwiązań systemowych. Bierzmy pod uwagę interes większości ludzi, nie posiadaczy drogich samochodów.

 

Czyli nie ma takiego projektu?

- Nad tym pracujemy. Ważne jest stworzenie systemu zachęt do budowy parkingów park&ride, które będą dobrze skomunikowane. To musi być kompleksowe. Jak samorządy będą mogły, to skorzystają z tego. Co w zamian? Wprowadzą strefę ograniczonego ruchu, ale kierowcy zostaną z problemem sami. Samorządy powinny znaleźć system zabezpieczania interesów tych słabszych.