Nowa Lewica znowu kusi polityków Razem budową wspólnego bloku przed przyszłymi wyborami. Mówią o tym Włodzimierz Czarzasty, Tomasz Trela. Nie ma takiej ceny? Nie i koniec?
- Nie. Słyszał pan kiedyś o tym, żeby wspólnie startowała koalicja złożona z partii rządowej i opozycyjnej? To absurd. Twierdzenie, że wystartuje na jednej liście opozycja z koalicją rządową, to absurd. Nie jesteśmy opozycją, żeby nie być w ministerstwach, ale dlatego, że nie zgadzamy się z polityką rządu i kierunkami. Nie da się równocześnie być przeciwnikiem rządu i startować z jednym planem na Polskę z partią, która tworzy ten rząd. Ministra Dziemianowicz-Bąk i minister Kulasek są odpowiedzialni za resorty przez nas najbardziej krytykowane.
„Nie” nawet wtedy, kiedy realne staną się rządy skrajnej prawicy, to znaczy Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji i Konfederacji Brauna?
- My mamy dać ludziom wybór. Są w Polsce miliony, które liczą na normalny kraj, który nie dzieli ludzi, jak to robi prawica. Oni chcą kraju, gdzie jest miejsce na pójście w stronę praw pracowniczych, stanięcie po stronie zwykłych ludzi, którzy chcą gotować w domu za normalne ceny, wrócić po pracy, mieć czas dla rodziny i dla siebie.
Dla wyborców o lewicowych przekonaniach, o takiej lewicowej wrażliwości, to będzie normalny kraj, jeśli poza parlamentem znajdzie się lewica, a będą tam te trzy ugrupowania, o których wspomniałem?
- Straszenie nas PiS-em, żebyśmy się zgadzali na rządy liberałów, się skończyło.
Ale nie Prawem i Sprawiedliwością. Jest już Konfederacja, jest jeszcze ugrupowanie Brauna, które jest powyżej progu w tych badaniach.
- Jest wiele partii, którymi można nas straszyć. My, którzy mamy poglądy prospołeczne, daliśmy się zapędzić w kozi róg. Daliśmy sobie wmówić, że musimy firmować rządy liberałów, zgadzać się, żeby najbogatsi zyskiwali koszem pracujących, bo inaczej przyjdzie skrajna prawica. Musimy stanąć na własnych nogach jako ludzie, którzy pracują i zarabiają na gospodarkę tego kraju. Nie możemy dać się rozgrywać osobom, które bronią miliarderów, będąc na pensji minimalnej.
Tomasz Trela i Włodzimierz Czarzasty doczekają się odpowiedzi?
- Doczekali się. Odpowiedź brzmi - nie. My jesteśmy w opozycji, oni głodzą naukę. Lewicowy minister nauki mówi, że jest lojalnym koalicjantem, więc zagłodzi polską naukę.
Finansowanie jest na poziomie ubiegłego roku, jeśli chodzi o naukę, plus wskaźnik inflacji.
- Słyszymy od byłego ministra nauki, także z Nowej Lewicy, że ten budżet to niszczenie polskiej nauki. Doktorant w polskiej nauce na początku zarabia poniżej minimalnej. Przecież to jest jakaś absurdalna sytuacja. Z drugiej strony mamy budżet dla pracowników budżetówki. 3% podwyżki to jest poniżej wzrostu kosztów życia.
Być może 10%. O tym mówią związkowcy.
- Związkowcy tak, ale Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówi – 3%. My złożymy poprawki na 10%. Zapowiedzieliśmy to, ale musimy mieć poparcie. Politycy Nowej Lewicy są lojalnym koalicjantem. Jedyna sytuacja, kiedy się postawili, to było, gdy były informacje, że Włodzimierz Czarzasty ma nie dostać stołka marszałka Sejmu.
Rozumiem, że są projekty, które nie dzielą, ale też łączą. Jest choćby ten projekt Nowej Lewicy, dotyczący ustawy o ograniczeniu nocnej sprzedaży alkoholu w całym kraju.
- To nie jest projekt Nowej Lewicy. Taki sam ma Trzecia Droga, bo w Warszawie ich koalicjant Rafał Trzaskowski nie może zmobilizować własnych radnych, żeby głosowali za. My w Krakowie mamy nocną ciszę alkoholową. Radykalnie to zmniejszyło interwencje służb, interwencje na SOR. Wszyscy to mówią. Nikomu to nie przeszkadza.
Koalicja Obywatelska jest podzielona w tej sprawie, jak widzimy.
- KO jak zwykle nie robi nic, żeby ludziom było lepiej. Czekają na większą presję społeczną. Nie ma naszej zgody na to. Tutaj się zgadzamy, ale my potrafimy się postawić. Nowa Lewica nie.
Darmowe obiady w szkolnych stołówkach zyskają poparcie Lewicy?
- To projekt, który składaliśmy, będąc we wspólnym klubem z Nową Lewicą. Wtedy byliśmy razem w opozycji. Wtedy PiS to zamroził. Marszałek Hołownia skierował to do konsultacji społecznych. Oby to szybko poszło. Potem trafi to do komisji, gdzie szefują ludzie z PO. Potem będzie głosowanie w Sejmie. Oby koalicja rządowa miała na to odwagę. Mogą to jeszcze zatrzymać. Nasz plan jest prosty. To są środki porównywalne do zmniejszenia składki zdrowotnej, które w zeszłym roku radośnie koalicja próbowała przeforsować. Mam nadzieję, że będzie zgoda, iż dzieci nie mogą chodzić głodne.
Skoro jesteśmy przy szkole, to kto nie zdał egzaminu w sprawie edukacji zdrowotnej? W krakowskich szkołach dwie trzecie uczniów jest poza edukacją zdrowotną.
- Tu nie ma sporu, że rząd nie zdał egzaminu.
Wycofując się z obowiązku?
- Tak. To jeden z powodów. Trzeba mieć też świadomość, że gdyby edukacja zdrowotna była obowiązkowa, musiałoby to być zorganizowane, finansowane, dobrze wprowadzone. PO jak zwykle zabrała się od tyłu za to.
Zdecydowała o tym kampania wyborcza.
- Nie można rozwalać polskich szkół w imię kampanii wyborczej. W imię kampanii można iść na dożynki i pośpiewać piosenki, nie rozwalać polską szkołę.
Razem chcę powtórzyć rozwiązania z Krakowa i Katowic w innych miastach. Chodzi o opodatkowanie pustostanów. Myśli pani, że to realnie zmieni dostęp choćby do rynku najmu?
- To dobry pierwszy krok. Nie jestem naiwna. Podatek od nieruchomości to nie są kokosy dla miasta, nie są to też wielkie wydatki dla spekulanta, ale to symboliczny krok. Poza tym, że pobieramy sam podatek, jest ewidencja, kto ma to płacić. To klucz. Samorządy zaczną uzyskiwać informację, kto w lokalach mieszka.
Studenci… Widzimy oblężenie akademików w Krakowie. Nadal są osoby bez zakwaterowania. Zmieni to jakoś realnie ich sytuację w przyszłym roku czy nie?
- Jest to jeden z kroków, które trzeba podjąć. Nie mam wątpliwości, że katastrofalna sytuacja na rynku nieruchomości wymaga wielu zmian. Pierwsze rzeczy już są. Presją społeczną udało się powstrzymać zakusy na wprowadzenie następnych dopłat do kredytów. To miał być kredyt 0% ministra Paszyka. Teraz są kolejne kroki – precyzyjna ewidencja najmu krótkoterminowego i trwałych pustostanów, wprowadzenie właściwych regulacji prawnych, w tym podatków dotyczących najmu krótkoterminowego, wprowadzenie podatku antyspekulacyjnego od trzeciego mieszkania, wprowadzenie takich rozwiązań, które sprawią, że inwestowanie w mieszkania się po prostu nie będzie opłacało. Spekulanci będą musieli inwestować na przykład w te gałęzie gospodarki, które są rozwojowe, które działają dla społeczeństwa, a nie te, które prowadzą do tego, że de facto zajmowane są na nic mieszkania, które mogłyby służyć studentom, rodzinom czy komukolwiek.
Mamy z Krakowa wiceministra ds. turystyki, który deklarował uporządkowanie najmu krótkoterminowego. „Sprawdzam” - myślę, że do końca kadencji będzie mogło zostać przeprowadzone.
- Tak pan myśli? Ja jestem sceptyczna.
Mam nadzieję, ale trzeba wierzyć w takie deklaracje.
- Nie trzeba. Jak zawiodą kilka razy, można przestać.