Rada Miasta przyjęła budżet Krakowa na rok 2026, zdecydowała także o podwyżce cen biletów komunikacji miejskiej. Czy przed skierowaniem do Rady Miasta nowego cennika biletów pytał pan prezydenta Trzaskowskiego, jak on to robi? Tam posiadacz karty warszawiaka płaci 98 złotych miesięcznie. Krakowianin będzie płacił 109. Tam za 75 minut w pierwszej strefie – 4,40. U nas za godzinę będzie 8. W czym Warszawa jest lepsza?
- Ale u nas było 90 zł, u nich 98 zł. Wtedy prezydent Trzaskowski mnie nie pytał, jak to robię.
Teraz okazuje się, że będziemy lepsi.
- Pan porównuje Warszawę z Krakowem w kwestii zasobów i budżetu?
Więcej Warszawa dopłaca do biletów.
- Bo ma większe dochody.
Procentowo więcej.
- Bo ma z czego. Mają trzy razy większy budżet. Łatwiej jest wygospodarować to. Większość firm globalnych płaci tam wielki CIT. Warszawiacy może średnio zarabiają mniej niż krakowianie, ale jest ich dwa razy więcej. Kapitał tam przyciąga i ich na to stać. Zobaczymy, czy nie podniosą. Patrzmy na inne miasta. Kraków ze stawką 109 zł będzie w połowie stawki. Byliśmy najtańsi. Mówimy o biletach okresowych. Biletów jednorazowych będę bronił. To dla przyjezdnych. Jak ktoś do nas wpada, płaci drożej. Jakoś trzeba pieniądze pozyskać. Koszty komunikacji w ciągu ostatnich 5 lat wzrosły o 80 procent. W autobusach 7-13 zł, w tramwajach 16-32 za wozokilometr. To 80%. My podnosimy o 20%.
Czy cała kreatywność urzędników zamyka się w zaproponowaniu kolejnej skokowej podwyżki ceny biletów? 19 złotych posiadacze Karty Krakowskiej zapłacą więcej. Z Krakowa znamy przykłady obniżek cen. Tak robił prezydent Majchrowski z Bogusławem Kośmiderem, kiedy obniżał ceny biletów okresowych wprowadzając Kartę Krakowską. Czy tylko w ten sposób?
- Karta Krakowska to była też moja inicjatywa. Pracowałem nad tym jako radny. Wtedy poszły ceny biletów do góry, ale krakowianie dostali zniżkę na kartę. To się budżetowało. To nie jest cała kreatywność urzędników. 72 miliony znaleźliśmy oszczędności w różnych sferach. Jak mówimy o samej komunikacji, w listopadzie słyszeliśmy, że tu nie jeździ, tu za krótki skład. Było wiele remontów. Przeprowadzamy wiele prac z poprzednich kadencji. Do tego komunikacja jest niedofinansowania. Jak chcemy mieć lepszą jakość, musimy mieć finanse. Zaraz pan zapyta o sytuację budżetową Krakowa i powie, czemu jest tak źle. Równocześnie nie da się tak, żeby było dobrze, a z drugiej strony, żeby podwyżek i cięć nie było. Musimy znaleźć optymalną drogę.
To co się zmieni? Jak się jakość zmieni w usługach komunikacji miejskiej po 2 marca, kiedy będziemy płacić 109 zł? Mówię już o tej Karcie Krakowskiej.
- Na razie ZTP dostało zadanie, radni słuchają mieszkańców, ja też to analizuję. Są informacje o problemach z komunikacją. Zbieramy to i po podwyżkach będą dodatkowe środki. Będziemy tym dysponować. Po nowym roku, po analizie siatki i analizie remontów… Każdy remont zmniejsza przepustowość. Tramwaje się nie mieszczą i nie da się ich puścić więcej. Mamy te środki, trwa analiza i będą wzmocnienia. Ogłosimy to w przyszłym roku.
Czy regularne podwyżki cen to jedyny sposób zarządzania kosztami komunikacji miejskiej w Krakowie? Inaczej się nie da?
- Nie. Może pan jeszcze wymyślić rodzaj transportu, który nie zużywa energii, obniżyć pensje motorniczym, albo nie inwestować w jakość taboru.
Możemy inaczej akcenty rozłożyć w samej siatce związanej z biletami. Pojedyncze - jeszcze inaczej.
- Jeszcze droższe pojedyncze? Słyszę, że są bardzo drogie.
Dla turystów jest duża siatka.
- Jest duża siatka. Gros pieniędzy jest z okresowych. One były bez podwyżek. To wielka część tego budżetu. Chcemy, żeby mieszkańcy wybierali komunikację cały czas. Mówimy o podwyżce z 90 zł na 109 zł. Ile kosztuje piwo w knajpie?
No nie wiem, przyznam się szczerze. Pewnie mniej.
- Niewiele mniej niż te 19 zł różnicy, albo tyle samo. To jedno piwo miesięcznie.
Nie będziemy tego na piwo przeliczać…
- Niektórzy to porównują. To nie jest wielka skala podwyżki. Przez 5 lat wzrosły koszty o 80%. Inflacja skumulowana pewnie koło 100%. Podnosimy o 20%.
Podwyżka cen biletów w komunikacji miejskiej, wcześniej podwyżka cen za odbiór odpadów. Temu towarzyszy sprawa nagród dla wiceprezydentów, nagród przekraczających 38 tysięcy brutto. Jak na sektor prywatny, to nie są specjalne pieniądze, ale mówimy o sektorze publicznym. Czy to jest dobry moment na to, by jednocześnie byśmy mieli do czynienia i z takimi nagrodami, i z podwyżkami cen biletów MPK? Tylko proszę nie przeliczać tych nagród na piwo...
- Łatwo się te 20 złotych pokazuje w tym aspekcie. Wiele osób protestujących stać na to piwo. Nagrody nie zostały wypłacone teraz. Zostały one podsumowane na koniec roku przez jednego redaktora. One są wypłacane co roku. To normalne nagrody w cyklu kwartalnym dla urzędników. Taki jest regulamin pracy. Jest pensja i nagrody kwartalne. Jak dany urzędnik wykonuje swoje zadania, przełożony jest zadowolony, dostaje premie. Tak mają wszyscy, od szeregowego pracownika do prezydenta. To miesięcznie około 2000 zł netto. Prezydenci zarabiają poniżej 10 tysięcy na rękę. Jaka jest średnia pensja w Krakowie? 13 tysięcy brutto. W korporacjach… Tam pracuje 100 tysięcy ludzi. Chcę mieć dobrych urzędników. To nie jest łatwe, bo zarabia się mniej i jest się hejtowanym. Jak ktoś pracuje dobrze po 10-12 godzin dziennie, dostaje na koniec kwartału premię. Wczoraj Rada Miasta przegłosowała 135 milionów złotych różnych inwestycji, różnych poprawek. Oni za 3 kwartały dostali w czwórkę 158 tysięcy złotych premii. To promil tej kwoty, którą Rada Miasta przegłosowała.
Ja pytam tylko o moment.
- To nie jest ten moment. To jest co kwartał. Ten reporter zawsze w tym momencie to podsumowuje i wypuszcza.
Na piątek zapowiadają kolejny protest krakowianie, którzy nie zgadzają się na te krakowskie przebiegiS7. Jak to jest, że władze Krakowa apelują o zatrzymanie konsultacji do Generalnej Dyrekcji, pan protestuje, w ogóle to jest nieoczekiwana sytuacja i taka dość kuriozalna, że prezydent protestuje przed budynkiem generalnym. Jest tam wicewojewoda i nikt tego nie słucha.
- Dlaczego to kuriozalne?
Przecież to jest jedna koalicja rządząca. Tak naprawdę pan ma doskonały kontakt z premierem Tuskiem.
- Wszyscy w rządzie i parlamencie, urzędnicy i radni Krakowa mają to samo zdanie? Jesteśmy koalicją, ale jesteśmy z różnych partii. To ministerstwo podlega PSL. Nie mamy tego samego zdania, są różne pomysły. GDDKiA została postawiona przez ministra Adamczyka tak, że on rozpisał przetarg, zaznaczył konkretny obszar i poszli za dokumentacją, którą dostali. Musieli to dokończyć. Ja protestuję.
Co dalej jako prezydent Krakowa?
- Jestem w kontakcie z premierem, ministrem i decydentami. Tłumaczę im, dlaczego to zły przebieg. Zobaczymy. Na końcu ja decyduję przy swoich kompetencjach, ministerstwo przy swoich. Ja mogę coś zdecydować, a minister Klimczak może protestować. Wojewoda z PSL nie był fanem SCT, a ja i Rada Miasta zdecydowaliśmy. Wojewoda to zaskarżył. Są różnice zdań.
Czyli rozumiem, że jest deklaracja tego, że nadal będzie pan się starał...?
- Swojego zdania nie zmieniam. Znam te sprawę bardzo dobrze. Ten przebieg nie jest trafiony.
Radny Ciechowski zapowiada, że w poniedziałek - zaraz po ingresie - złoży projekt uchwały o powrocie metropolity do kapituły Cracoviae Merenti. Pan poparłby pan takie rozwiązanie?
- W takie kwestie się nie wtrącam. To dyskusja radnych. Cenie metropolitę Rysia, ale to decyzja systemowa, czy powinien tam być przedstawiciel Kościoła.
Powinien być?
- Mam wątpliwości co do tego. Natomiast to już kwestia Rady Miasta. Będzie dyskusja. Będą różne stanowiska. Zobaczymy, co Rada Miasta wtedy zdecyduje.
Czy ma pan wątpliwości co do obecności duchownego, nie co do obecności konkretnych osób?
- Nie miałem wątpliwości, że poprzedni być nie powinien. Ten jest porządnym człowiekiem, ale mam wątpliwość, czy powinien tam być przedstawiciel duchowieństwa. Stanowiska się zmieniają, ale czy chcemy łączyć porządek świecki z duchownym?