To wydarzenie, które łączy pokolenia. Można przyjść z tatą, synem, dziadkiem. Co roku poprawiamy ekspozycję, by w każdym miejscu coś się działo – mówi Zbigniew Grzyb.
Tegoroczna wystawa zajmuje aż 700 m², a sama makieta europejska ma 140 metrów długości. Tworzy ją około 12 stacji, połączonych siecią torów, po której kursuje niemal 100 pociągów. Do tego makieta kolei amerykańskiej o długości 30 metrów i dodatkowe stanowiska dla najmłodszych – stoły pokazowe oraz specjalny pociąg szkoleniowy dla dzieci. Największe wrażenie robi jednak dynamika tego miniaturowego świata. Pociągi kursują według stworzonego wcześniej rozkładu jazdy.
Pracujemy w czasie przyspieszonym czterokrotnie. Dzięki temu zachowujemy realizm przejazdów, ale skracamy wirtualne odległości – mówi Bartosz Sapko.
Każdy pociąg ma swojego maszynistę, każda stacja zawiadowcę, który dba o punktualność. Komunikacja między nimi odbywa się przez telefony, zupełnie jak na kolei sprzed lat. Pociągi cały czas są w ruchu, zawiadowcy wydają polecenia, maszyniści pilnują prędkości, a zegar "biegnie" cztery razy szybciej. Dzięki temu widzowie mogą krążyć wokół makiety, obserwując jednocześnie wiele wątków – mijanki, krzyżowania, postoje, manewry.
To jest cały miniaturowy świat. Każdego roku powstają nowe stacje, pojawiają się drzewa, zwierzęta, infrastruktura. Dbałość o szczegóły jest wręcz niewiarygodna – mówi Zbigniew Grzyb.