W Beskidzie Żywieckim, załogi polskich fortów w Węgierskiej Górce, stają na drodze niemieckiej 7 Dywizji Piechoty, uniemożliwiając jej manewr okrążenia Armii "Kraków". Niestety - nieco dalej na zachód, pod Pszczyną, Niemcom udaje sie przełamać polską obronę, która skutecznie powstrzymywała ich poprzedniego dnia. Powraca widmo okrążenia. Dowódca Armii "Kraków" - gen. Antoni Szylling - uzyskuje zgodę Naczelnego Wodza na odwrót ze Śląska.

Generał Tadeusz Kutrzeba, dowódca Armii "Poznań", którą Niemcy pozostawili dotąd we względnym spokoju, proponuje Naczelnemu Dowództwu połączenie sił z Armią "Łódź" i wspólne uderzenie na wroga zmierzającego w kierunku Warszawy. Plan zostaje jednak odrzucony. Gdy po trzech dniach Marszałek Rydz-Śmigły zmieni zdanie - będzie już za późno. W efekcie, przez pierwszy tydzień września, nietknięta Armia "Poznań" cofa się, nie staczając żadnej większej bitwy.

Oddziały Wielkopolskiej Brygady Kawalerii robią wypad na teren III Rzeszy w kierunku Wschowej i Załęcza, gdzie niszczą niemiecką kolumnę zmotoryzowaną. Jednak większy od efektu taktycznego jest efekt psychologiczny ataku na pozornie bezpieczne tereny Niemiec.

Wokół wojsk polskich pozostających w Borach Tucholskich zaczyna się zamykać pierścień okrążenia. Oddziały Armii "Pomorze" wycofują się w rejon Bydgoszczy i Torunia.

Nie mogąc pokonać obrońców Westerplatte, Niemcy wprowadzają do akcji bombowce. Naloty trwają również pod Mławą gdzie drugi dzień oddziały Armii "Modlin" odpierają ataki niemieckiej 3 Armii, zmuszając Wehrmacht do przegrupowania sił.

Do akcji wchodzą także polskie bombowce, które atakują niemieckie kolumny pancerne w rejonie Częstochowy, Kłobucka i Herbów.

Działania wojenne rozpoczynają się również na morzu. Po nieudanej operacji minowania Zatoki Gdańskiej i zmarnowaniu szansy zadania poważnych strat zaskoczonej Kriegsmarine - największe okręty Marynarki Wojennej - niszczyciel "Wicher" i stawiacz min "Gryf" zostają na stałe zacumowane w porcie helskim jako nieruchome baterie obrony wybrzeża. Ten rozkaz spowoduje całkowitą utratę ich zdolności operacyjnych i choć odegrają jeszcze pewną rolę w walkach los tych okrętów zostaje w ten sposób przesądzony.

Polska Agencja Telegraficzna podaje: "Walki między wojskami polskimi i niemieckimi ograniczają się do rejonów przygranicznych, a większe polskie jednostki nie wzięły jeszcze udziału w akcji".