To święto ma ściśle określony rytuał - mówi Miriam Synger, prowadząca warsztaty i wykłady na temat religii i kultury żydowskiej.
Najważniejszym momentem Pesach jest kolacja zwana Seder Pesach. Seder to dosłownie porządek i właśnie ona ma swój porządek. Pesach, czyli maca, czyli wino, czyli Kadeish, czyli mieszanka jabłek z winem, rodzynkami, migdałami, które przypominają trochę zaprawę murarską, słona woda, która przypomina łzy Izraelitów pracujących ciężko przy budowie piramid w Egipie, Karpas, gorzkie zioła, które symbolizują gorzki żywot. I to wszystko jemy, żeby przypomnieć sobie, jak to Żydom było ciężko i w ogóle każdemu człowiekowi, który jest w jakikolwiek sposób zniewolony.
Jedna z interpretacji słowa „pesach” to „przeskoczyć” - to znaczy przejść od niewoli do wolności. To nadal jest bardzo aktualne - dodaje Miriam Synger.
To taki moment, żeby się zastanowić, co sprawia, że płaczemy, że nam jest gorzko, co jest naszą zaprawą murarską, co sprawia, że musimy nagle ciężko pracować, na co wcale nie mamy ochoty i co sprawie, że jesteśmy niewolnikami. To jest ten moment. Potem jest kilka dni świątecznych, podczas których nadal jemy macę. I jak się kończy, to wracamy do chleba i codzienności.
Na święto Pesach domy muszą być dokładnie, drobiazgowo wysprzątane. Nie może się w nich znaleźć nawet najmniejszy okruch zakwaszonego i solonego pieczywa, zwanego chamec. W Pesach nie wolno jeść ani nawet przechowywać w domu takiego pieczywa. Należy je usunąć i następnie spalić.