"Do tej pory przejrzeliśmy 1200 gospodarstw. Sprawdziliśmy już fermy, zakłady wylęgowe, teraz koncentrujemy się na tych mniejszych zakładach" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Kawiecki.
Jak dodaje Kawiecki, na razie kontrolowane są gospodarstwa w promieniu 3 kilometrów od miejsc, w których wykryto przypadki ptasiej grypy.
Szczep choroby, z którym mamy do czynienia, wykazuje dużą zjadliwość w stosunku do ptaków, czyli dosyć łatwo przenosi się na domowe ptaki, najczęściej przez kontakt bezpośredni. Do tej pory nie stwierdzono przypadku zachorowań wśrod ludzi - powiedział Grzegorz Kawiecki.
W takich warunkch, w jakich żyjemy w Europie, ryzyko zachorowania na ptasią grypę, jest praktycznie zerowe - powiedział Aleksander Garlicki, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Tropikalnych Collegium Medicum. Natomiast warto mówić, że mamy rozpędzającą się grypę klasyczną.
(Joanna Orszulak/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: