Ekshumacja ciał spoczywających na Wawelu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej jest pierwszą z kilkudziesięciu, jakie zamierza przeprowadzić prokuratura. Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej stanowczo się ekshumacjom sprzeciwia, część je akceptuje. Nie pierwszy to i nie ostatni podział wśród wspomnianych rodzin. Są w tej sprawie ludzkie uczucia i poglądy, ale jest też litera prawa, która nie daje krewnym zmarłych możliwości powstrzymania działań prokuratury. Przepisy prawa nie dają również takich możliwości Prezydentowi RP, do którego apelowały o to niektóre rodziny smoleńskie, zapewne świadome nieskuteczności apelu, ale chcące w ten sposób nagłośnić swój sprzeciw. Sprzeciw to skądinąd zrozumiały w przypadku osób, które uważają, że katastrofa smoleńska została już zbadana i wyjaśniona, a skoro w ich oczach wszystko zostało wyjaśnione, to zamysł ekshumacji uważają za makabryczną ekstrawagancję ze strony obecnego obozu władzy.
Na sprzeciwie części rodzin propagandowo żeruje część opozycji, na czele z Platformą Obywatelską, której politycy i urzędnicy w sprawie katastrofy smoleńskiej popełnili w swoim czasie liczne grzechy, w tym grzechy zaniedbania, włącznie z zaniedbaniem sekcji zwłok wszystkich ofiar po ich powrocie do Polski. Dziś ludzie odpowiedzialni za tamte zaniedbania oskarżają o barbarzyństwo tych, którzy zamierzaj zrobić to, co powinni byli zrobić w kwietniu 2010 roku ich dzisiejsi oskarżyciele. Nawet na ludziach oswojonych z cynicznymi regułami politycznej rywalizacji taki tupet może robić wrażenie. Jeszcze dalej w bezczelności posuwają się niektórzy publicyści. Na przykład redaktor Stasiński z „Gazety Wyborczej” na spółkę z red. Michalskim z „Newsweeka” oczekiwali na antenie TVN24 powstrzymania smoleńskich ekshumacji przez … polskich biskupów, co przy powszechnie znanym stosunku wyżej wymienionych redakcji do Kościoła i katolicyzmu byłoby zabawne, gdyby nie tragiczny kontekst całej sprawy.
Działający w takich okolicznościach zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek i jego podwładni będą w sprawie smoleńskiej musieli wykazać się nie tylko najwyższą starannością, ale także odpornością psychiczną i mocnymi kręgosłupami. Pod ostrzałem Platformy Obywatelskiej mającej w kwestii smoleńskiej powody do wstydu, a może i strachu, prokuratura jest i będzie przez cały czas. Ale jeśli przebieg dochodzenia nie przyniesie dowodów na poparcie hipotezy o zamachu, zaczną się pretensje i oskarżenia ze strony tych polityków i publicystów, którzy hipotezę zamachu zmienili już dawno w twardą tezę i nie przewidują ewentualności jej rewizji. Oby większość Polaków od prokuratorów zajmujących się tą sprawą oczekiwała po prostu prawdy, a przynajmniej tyle prawdy, ile da się jeszcze po sześciu latach ustalić.