Hodowca tłumaczył policjantom, że musiał działać w stanie wyższej konieczności. Nie mógł się dodzwonić do żadnego weterynarza, a zwierzę bardzo cierpiało, bo uległo wypadkowi. Dlatego wraz z innym mężczyzną, który mu pomagał, zabili konia. Jednak zdaniem śledczych w tym przypadku doszło do naruszenia prawa.
Czynności prowadzone przez funkcjonariuszy, w tym także uzyskanie opinii biegłego w zakresie weterynarii, pokazały, iż nie było przesłanek należytych do takiego uboju
- wyjaśnia Kamil Wójcik z tarnowskiej policji.
Teraz o ich dalszym losie zadecyduje sąd w Brzesku. A mężczyznom za ubój konia niezgodny z prawem grozi do trzech lat pozbawienia wolności.