W planach Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju do roku 2023 nie ma wschodniej obwodnicy Tarnowa. Jednak prezydent Tarnowa wierzy, że szansa na rządowe dofinansowanie otworzy się po przygotowaniu dokumentacji potrzebnej do budowy drogi. 

„Jeżeli dokumentacja będzie gotowa łącznie z pozwoleniem na budowę w okresie pomiędzy 2018 a 2020, to jest szansa na rozpoczęcie budowy obwodnicy jeszcze w tej dekadzie. Jeżeli by się tak nie stało, to będziemy pierwsi w kolejce po roku 2020” - przekonywał w rozmowie z Radiem Kraków Roman Ciepiela. 

W tej sytuacji kompletnie zdezorientowani są mieszkańcy Woli Rzędzińskiej, którzy właśnie dowiedzieli się z mediów, że obwodnica ma przebiegać w miejscu gdzie dziś stoją ich domy. "Ludzie nie wiedzą co robić. Czy remontować domy czy coś robić, nie wiadomo. To wszystko wstrzymuje, albo tak albo tak by powiedzieli". - przekonywała Pani Helena.

Niestety sytuacja mieszkańców szybko się nie wyjaśni - przyznaje Iwona Mikrut z GDDKiA. "Działki są wykupowane dopiero wówczas kiedy jest zgoda na realizację inwestycji drogowej, także to na prawdę jest jeszcze daleka droga".   

3 lata temu wstępnie szacowano, że 6 kilometrów wschodnia obwodnica Tarnowa, w wariancie niebieskim, może kosztować nawet 245 milionów złotych. Z tego miasto musiałoby dołożyć mniej więcej połowę. Ale jak przypominają tarnowscy samorządowcy to i tak dużo mniej niż w wariancie proponowanym do tej pory przez GDDKiA, który miał kosztować 210 milionów złotych, a wkład Tarnowa szacowany był na około 170 milionów.

Wstępnie planowano też, że wykup działek może kosztować około 50 milionów złotych. Wariant niebieski zakłada największą liczbę wyburzeń – 30 domów oraz 50 budynków. Jednak drogowcy podkreślają, że to szacunki sprzed 3 lat. Domów mogło przybyć, ale z drugiej strony zaznaczają też, że podobne szacunki robi się zawsze na wyrost.

Prezydent Tarnowa na tym etapie nie chce mówić o potencjalnym wkładzie miasta w budowie, ale jak podkreśla "w każdym wypadku liczymy, że co najmniej 85 procent kosztów tej inwstycji pokryje skarb państwa, czy to z fundszy unijnych czy ze środków GDDKiA. Po stronie miasta zawsze będzie pozostawała kwestia wykupu gruntów, wysokości tego odszkodowania i około 15 procent nakładów bezpośrednich".

Tymczasem pojawiają się też głosy, że po oddaniu autostrady na wschód, takie rozwiązanie Tarnowowi nie jest już potrzebne, bo przez miasto przejeżdża dużo mniej aut. 

Roman Ciepiela przekonuje jednak, że miastu oraz kierowcom ta droga jest bardzo potrzebna. „To nie tylko ruch śródmiejski, który jest coraz większy. To również tranzyt z Warszawy na południe Europy. A autostrada A4 nie zapewnia zjazdu w Pilźnie. Ten odcinek pomiędzy Tarnowem a Pilznem jeszcze przez długi czas będzie wykorzystywany jako droga międzynarodowa o charakterze tranzytowym”.

Zastępca wójta gminy Tarnów Sławomir Wojtasik dodaje, że wschodnia obwodnica jest też szansą na rozwój dla miasta oraz gminy. Według planów z obwodnicy będzie można zjechać do Woli Rzędzińskiej, co zdaniem Wojtasika może przyciągnąć tam inwestorów.

 

(Bartek Maziarz/ew)