„Spółdzielnia nie ma innych środków finansowych jak te, które pozyskuje w ramach opłat na fundusz remontowy” - dlatego, jak zwraca uwagę prezes „Jaskółki” Roman Kłusek, to właśnie mieszkańcy danego budynku płacą np. za zamalowanie graffiti.
W największej, Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na naprawy i remonty aktów wanadlizmu w 2015 roku wydano 40 tysięcy złotych. I - jak zwraca uwagę prezes Zbigniew Sipiora - to tylko koszty niezbędnych i wstępnych prac. Jeszcze większy problem ma z tym Miejski Zarząd Budynków, który administruje budynkami zabytkowymi, co powiększa koszty napraw.
Stąd apel prezesów tarnowskich spółdzielni mieszkaniowych oraz Miejskiego Zarządu Budynków o reagowanie na akty wandalizmu. Bo - jak zwraca uwagę Roman Kłusek - wciąż dochodzi do sytuacji, jak np. przy ruchliwej ulicy Lwowskiej. Tam ktoś w biały dzień zamalował najdłuższy blok metrowymi literami. „Oczywiście nikt tego nie zauważył. To jest oczywiście niemożliwe, żeby przy takim natężeniu ruchu nikt tego nie widział”. - przekonuje prezes „Jaskółki”.
Roman Kłusek podkreśla jednak, że są też pozytywne przykłady reakcji mieszkańców. Niedawno udało się zatrzymać na gorącym uczynku graffiaciarzy na ulicy Rolniczej.
Jak podkreślają prezesi tarnowskich spółdzielni, w niektórych przypadkach nie pomaga im też prawo. Chodzi m.inn o ciągłe podwyższanie kwoty, od której dany czyn jest traktowany jako przestępstwo, a nie wykroczenie. Czasami dochodzi nawet do sytuacji, że policja odmawia wszczęcia postępowania ze względu na niską wartość szkody.
Szefowie spółdzielni przekonują też, że są otwarci na współprace z grafficiarzami – artystami. Zdaniem prezesa spółdzielni Nadzieja Kazimierza Olszewskiego z powodzeniem funkcjonuje to np. na osiedlu Brandstettera. „Zaproponowaliśmy, że damy im jedną ścianę. Pod warunkiem, że nie będą malowali nieprzyzwoitych rzeczy i skupią się na tej ścianie, a inne zostawią w spokoju”.
Zazwyczaj jednak miejsca na taką „twórczość” jest niewiele, a w przypadku spółdzielni „Jaskółka”, w ogóle nie ma takiej możliwości. Bo - jak wyjaśnia prezes Kłusek - wiązałoby się to z utratą gwarancji na elewacje.
Próby współpracy z grafficiarzami podjął też Miejski Zarząd Budynków, ale jak przyznał prezes Janusz Galas, ostatnio podczas remontu garażu na Placu Pod Dębem zamalowano graffiti. Jak zastrzega prezes MZB, wcześniej poinformowano o tym autorów.
Prezesi tarnowskich spółdzielni apelują do miasta i policji o wsparcie działań przeciwko wanadalizmowi. Proszą o dodatkowe patrole i monitoring. Rzecznik tarnowskiej komendy Paweł Klimek przekonuje, że właśnie w związku z " działalnością" grafficiarzy w ostatnim czasie miasto patroluje więcej policjantów po cywilu.
Klimek, podobnie jak szefowie spółdzielni, apeluje też do mieszkańców o zgłaszanie podobnych przypadków wandalizmu. Rzecznik prasowy policji dodaje, że nie zawsze musi to oznaczać, że będziemy później wzywani na świadków. "Chodzi o to, żeby policjanci zostali skierowani tam gdzie dzieje się cos złego”. - podkreśla Paweł Klimek.
Bartek Maziarz/bp