Na razie najpilniejszym kłopotem są suche, łamiące się gałęzie, które spadają na jezdnię.
Złożyliśmy już pozew sądowy, ale równolegle wezwaliśmy wykonawcę do usunięcia drzew zagrażających bezpieczeństwu. Nie wywiązał się z tego w pierwszym terminie, dlatego wysłaliśmy drugie wezwanie. Do 30 sierpnia ma czas na usunięcie uschniętych lip. Jeśli tego nie zrobi, będziemy zmuszeni zająć się tym na własny koszt
- mówi Marek Kaczanowski z tarnowskiego magistratu.
Drzewa nie były zwykłymi sadzonkami – miasto zainwestowało w starsze, większe lipy, licząc, że szybciej się przyjmą i staną się ozdobą ulicy. Koszt jednej wyniósł około 10 tysięcy złotych. Niestety, niemal połowa z nich nie przetrwała.
Firma odpowiedzialna za nasadzenia przekonuje, że to nie ich wina, a przyczyną są trudne warunki glebowe.