Mieszkańcy ulicy Czapskiego w Tarnowie są zbulwersowani decyzją miasta o sprzedaży nieuporządkowanych w tej chwili terenów zielonych po dawnej strzelnicy garnizonowej.
"Wynegocjowaliśmy od pana prezydenta zapewnienie, że za naszymi szeregami zostanie zachowany pas zieleni, który zagwarantuje z jednej strony utrzymanie tego stanu zielonego, który jest obecnie i z drugiej strony da nam taką barierę przed kolejnym betonowym osiedlem. Umożliwia on prowadzenie pewnych zabiegów w zakresie, czy to rekreacji, czy zapewnienia tak zwanych płuc Tarnowa" - podkreśla Artur Kwiek.
Rzeczywiście po wyborach samorządowych w 2018 w porozumieniu między klubem radnych Nasze Miasto Tarnów, Koalicją Obywatelską i prezydentem Romanem Ciepielą zapisano - dążenie do realizacji na tym terenie koncepcji tzw. Parku Centralnego - czyli połączenia Parku Strzeleckiego, terenu rekreacyjnego wokół stawu Kantoria oraz Parku Piaskówka. 
"To porozumienie jest już historyczne. Było to pięć lat temu" - odpowiada prezydent Tarnowa Roman Ciepiela. "Przypominam, że od tego czasu wydarzyło się bardzo dużo, między innymi kryzys energetyczny, zmiana polityki rządu wobec samorządów, zabieranie pieniędzy samorządom, a równocześnie obserwowana nieustająca migracja mieszkańców Tarnowa w okolice Tarnowa, bo tam są przygotowane tereny pod zabudowę, ale nie chcielibyśmy depopulacji. Chciałbym, żeby mieszkańcy Tarnowa uzyskali możliwość budowania swoich domów na terenie naszego miasta". 
Prezydent Tarnowa dodaje, że sami radni podpisujący się pod porozumieniem programowym go nie dotrzymali, bo nie udzielali mu m.in. wotum zaufania. Przewodniczący rady miejskiej Jakub Kwaśny z klubu Nasze Miasto Tarnów przekonuje jednak, że to nie prawda, bo np. radni poparli przygotowany przez prezydenta budżet miasta. 
"Tereny, o których mowa, jako że są własnością miasta, zgodnie z wcześniejszą umową na początku kadencji, miały być objęte ochroną przed dalszą zabudową. Mnie osobiście przekonuje ta idea Parku Centralnego i takich terenów zielonych w samym centrum miasta, tym bardziej że można je w dalszej perspektywie świetnie zagospodarować. Mogą być atrakcyjnym terenem rekreacyjnym. Mam nadzieję, że nie jest to jednostronne wypowiedzenie umowy, a pan prezydent ostatecznie wycofa się ze sprzedaży tego terenu. Umów trzeba dotrzymywać, a ten punkt jest dla nas szczególnie istotny".
Tymczasem prezydent Roman Ciepiela uważa, że protestujący przeciwko zabudowie ulicy terenu na Piaskówce mieszkańcy ulicy Czapskiego, sami go zabudowali.
"Ci sami mieszkańcy zabudowali tak niewielki fragment ziemi, zabetonowali do granic możliwości. Ja wiem, że chcą mieć sąsiedztwo bardziej zielone i mają. Akurat na Piaskówce zieleni jest tak dużo, że to jest miejsce rekreacji również dla mieszkańców innych osiedli. A ten teren sześciohektarowy jest dzisiaj zabagnionym terenem wymagającym interwencji. To nie jest żadne siedlisko, tylko po prostu porzucony przez wojsko teren i taka taktyczna rezerwa miasta - 6 hektarów przeznaczonych pod budownictwo mieszkaniowe" - mówi prezydent.
Nie zgadza się z tym mieszkanka ulicy Czapskiego Dorota Koptiew, która przypomina, że przed pięcioma laty mieszkańcy za prywatne pieniądze sfinansowali badania potwierdzające walory przyrodnicze tej części osiedla Piaskówka.
"Ptactwo, aczkolwiek mamy tu i sarny, lisy, jeże pod częściową ochroną. Myślę, że naprawdę jest to ponad naszymi interesami. Istnieje jeszcze coś takiego jak odpowiedzialność inwestycji wobec przyszłych pokoleń. Nie można robić czegoś takiego, że w tej chwili zatkamy dziurę budżetową... ja się zgadzam samorządów pewnie jest tragiczna, tylko te kilka milionów, które wpłyną do kasy zapewne starczy na krótko, a cenę za to płacić będą następne pokolenia" - komentuje Koptiew.
Radni klubu Nasze Miasto Tarnów zapowiadają dążenia do uznania terenu pomiędzy ulicami Piłsudskiego i Czapskiego na Piaskówce za użytek ekologiczny, co uchroniłoby go przed zabudową. Na razie jednak jeszcze nie wiadomo, czy taki zabieg będzie możliwy.