Tarnowscy strażnicy miejscy ostro wzięli się za kontrolę niedozwolonych dla ulicznego handlu miejsc. Chodzi głównie o najbliższe okolice "Burku" w tym chodnik przy ulicach Najświętszej Marii Panny, Łaziennej, częściowo przy Placu Bema, gdzie od lat kwitł handel warzywami czy owocami. Nowelizacja kodeksu wykroczeń z końca ubiegłego roku przyniosła zakaz handlu w miejscach do tego niewyznaczonych. Wspomniane wyżej miejsca nie są oficjalnie miejscami handlu - a wręcz zakazu handlu. Jak wyjaśniają urzędnicy a i przyznają niektórzy mieszkańcy - przez handlarzy nie można było przejść spokojnie chociażby przez ulice Najświętszą Marii Panny. Po zapowiedziach restrykcyjnego podejścia do tej kwestii przez Straż Miejską chodniki opustoszały. Ci co nadal tam handlują, twierdzą, że to miejsca najlepsze, a poza tym płacą za nie opłatę targową więc nie widzą powodów otrzymania mandatu.

Zastępca dyrektora Targowisk Miejskich Karol Franz przyznaje Radiu Kraków, że jego pracownicy pobierają opłaty również za handel w niedozwolonych miejscach, ale podkreśla jednocześnie że to nie oznacza przyzwolenia na handel w takich miejscach. "Opłata targowa jest pobierana w każdym miejscu na terenie miasta gdzie handel jest prowadzony, natomiast abstrahuje od tego czy to miejsce dozwolone czy nie. My pobierając opłatę targową nie legalizujemy ich postoju w danych miejscu gdzie handel jest niedozwolony. To nie jest nasz wymysł tylko przepisów, które nas do tego obligują.
I chodźby nawet ktoś sobie handlował na rynku w Tarnowie to on też zapłaci opłatę targową, a później mandat za handel w miejscu niedozwolonym" - przyznaje zastępca dyrektora Targowisk Miejskich w Tarnowie Karol Franz.



Tarnowscy urzędnicy powołują się przy tym na znowelizowany tekst ustawy o Podatkach i Opłatach Lokalnych, który rozumie targowiska jako "wszelkie miejsca, w których jest prowadzona sprzedaż". Zdaniem miejskiego radnego a zarazem radcy prawnego Jerzego Hebdy to wyjątkowo nieszczęśliwe sformułowanie. "Powinno być napisane, "w których jest dozwolona sprzedaż". Bo jeżeli się bierze opłatę skarbową za handel w miejscu niedozwolonym to w jakiś sposób się legalizuje ten handel". - Jerzy Hebda dodał, że jego zdaniem Targowiska Miejskie powinny zaniechać opłat za handel w miejscach niedozwolonych - "To stwarza podwójnie moralną sytuacje: Nie wolno, ale i tak musisz zapłacić za to co nie wolno".

Dla złagodzenia sprawy strażnicy miejscy podkreślają, że karzą tylko tych handlarzy, którzy notorycznie łamią zakaz handlu. Jak przekonują przez dwa tygodnie kontroli wystawili tylko jeden mandat.