Pierwsze chwile decydowały o obronie tej sąsiedniej hali. Prawdopodobnie po około 20-30 minutach uległa ona załamaniu się do środka. Głównym utrudnieniem w działaniach ratowniczo-gaśniczych była płynąca parafina, która zalewała stanowiska gaśnicze. W tym momencie trwa dogaszanie, chłodzenie. Natomiast trzeba dokonać rotacji ratowników. Każdy z nich pracował w sprzęcie ochrony dróg oddechowych. Jest to dość wyczerpująca praca, dlatego ta rotacja cały czas musi być kontynuowana
– mówi Jacek Ryncarz, zastępca małopolskiego komendanta wojewódzkiego straży pożarnej.
Trwa dogaszanie fabryki. Strażacy mogą monitorować teren nawet do rana. W kulminacyjnym momencie ogień gasiło 200 strażaków z całej Małopolski. Jedna osoba została ranna - to właściciel zakładu, który po przyjeździe strażaków sam zgłosił się do ratowników z poparzeniami, które nie zagrażają jego życiu.
Po zakończeniu dogaszania na pogorzelisko wejdą policjanci, którzy będą próbowali ustalić przyczyny tak dużego pożaru. Ze względu na jego rozmiary i wyrządzone szkody oraz straty śledztwem w tej sprawie zajmie się Prokuratura Rejonowa w Tarnowie.