Obrońcy podkreślali, że nastolatkowie bardzo dobrze się uczą, jeden z nich jest jest wolontariuszem w hospicjum, a kierowca zachowywał się rozważnie i zna się na rzeczy, bo jeździł w klubie. Przyznawali, że ich klienci dopuścili się czynu nagannego, ale ich zdaniem nie jest to jednoznaczne z przestępstwem. Zwracali też uwagę na medialność sprawy. 

"Fakt, że sprawa zaistniała medialnie, nie powinien mieć wpływu lub powodować nacisku na skazanie człowieka" - mówił przed sądem mecenas Jerzy Knafel, obrońca kierowcy.

Mecenas Robert Piekrczyk po wyroku w rozmowie z dziennikarzami podkreślał: "Trzeba chłodniej podchodzić do rzeczywistości. Wymiar sprawiedliwości musi tak podchodzić, bez emocji. Bo chodzi tutaj o ludzi. Czasami odczucia społeczne rządzą się emocjami. Sąd musi to wyważyć zupełnie obiektywnie, ocenić z pewnym dystansem. I sąd II instancji to zrobił, pozwolił sobie na taką ocenę, według mnie bardzo dobrą. Mój klient w wolnym czasie chodzi pomagać do hospicjum, co się rzadko zdarza. Zatrzymanie na policji, ten cały przewód sądowy. W internecie stali się sławni i to w sposób naganny, bo nikt nie cieszył się z ich postępowania tylko dlatego, że było ono złe. Więc medialnie i w tym świecie wirtualnym też spotkali się z naganą".

Tak w trakcie wydawania wyroku sprawę ocenił sędzia Jacek Satko: "Kiedyś któryś z filozofów powiedział, że sprawa karna jest jak obornik, który z upływem czasu przestaje śmierdzieć. Być może kiedyś wnuki oskarżonego będą doceniały jakoś jego wyczyn, natomiast teraz to zachowanie jako naganne i należała się reakcja". 

Sędzia dodał, że aby warunkowe umorzenie nie było zwykłe i nic nieznaczące, sąd nakazał nastolatkom wypłacić od 500 złotych do tysiąca złotych na rzecz funduszu pomocy pokrzywdzonym. 

Co ciekawe podczas procesu prokuratura chciała podtrzymania wyroku sądu rejonowego, mimo że wcześniej dwukrotnie wnioskowała o warunkowe umorzenie kary. 


Przypomnijmy:

Podczas pierwszego procesu sąd skazał nastoletniego kierowcę na karę 6 miesięcy prac społecznych po 20 godzin, a jego dwóch pomocników na 3 miesiące. Wcześniej kierowca motocrossa został skazany za wykroczenia, które popełnił podczas dojazdu i wyjazdu z galerii. Musiał zapłacić tysiąc złotych grzywny. 

Obrońca nastoletniego kierowcy motocrossa Jerzy Knafel przypomina, że nawet prokuratura dwukrotnie wnioskowała o warunkowe umorzenie kary wobec sprawców przejazdu przez galerię. "Czyn na pewno stanowi eksces i wybryk. On jest naganny, ale naganność czynu nie znaczy zawsze, że wyczerpuje on znamiona przestępstwa. Jeśli nawet to jego stopień społecznej szkodliwości nie jest tak znaczny, żeby zasługiwał na potępienie w postaci skazania tych ludzi" - dodaje Knafel.

Wówczas innego zdania był jednak sąd, który podkreślił, że warunkowe umorzenie byłoby przyzwoleniem dla potencjalnych naśladowców.

 

 

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)