Resztki papieru toaletowego, odchody i śmierdzące odpady - taki widok zastali w niedzielny poranek mieszkańcy ulicy Pędrackiego w Tarnowie. Fekalia wartkim strumieniem wypływały z przydomowych studzienek kanalizacyjnych.
Rzeka odchodów płynąca przed domem, zalewająca wjazd, wylewająca się na ulicę Pędrackiego… A z drugiej studzienki, za domem, na ogrodzie, znowu ścieki. To po prostu nie do opisania
- relacjonują mieszkańcy.
Jak tu żyć? Jak mieszkać, jak uprawiać rośliny? Na ogrodzie mam grządki, rosną warzywa, wnuczka biega po trawie. A za chwilę znów może mi tu przez ogród popłynąć szambo
- mówi pani Anna Wojnowska. Jak dodaje, obawy mieszkańców nie są bezpodstawne, bo weekendowa awaria to nie pierwszy taki przypadek. Od kilku lat zmagają się z wybiciami kanalizacji na swoich posesjach.
Trzy lata temu przeprowadzono tu gruntowny remont sieci. Wymieniono rury na większe i zapewniano mieszkańców, że problem zniknie raz na zawsze. Obietnicy jednak nie dotrzymano.
Miało być dobrze. Minęły trzy lata i wystarczy niewielki deszcz, a znowu mamy zalane podwórka. Szambo płynie po raz nie wiem już który
- mówią mieszkańcy.
Pracownicy Tarnowskich Wodociągów po ostatniej awarii posprzątali teren i zastosowali środki dezynfekujące. Teraz próbują ustalić przyczynę zdarzenia.
Wiceprezes spółki, Seweryn Gutkowski, zapewnia, że remont sprzed trzech lat wykonano prawidłowo i nie sieć kanalizacyjna jest winna awarii.
Staramy się ustalić, dlaczego doszło do tego zdarzenia. Możliwe, że przyczyną był nienormatywny zrzut ścieków przez jednego z naszych klientów
- mówi.
Chodzi o sytuacje, w których do systemu trafia duża ilość ścieków przemysłowych, co może prowadzić do jego zablokowania.
To kolektor, który obsługuje także kanalizację przemysłową. Na razie nie mamy wystarczających danych, by wskazać konkretny podmiot. Sprawa jest badana
- dodaje Gutkowski.
Wiceprezes zapowiada, że gdy tylko spółka będzie dysponować potwierdzonymi informacjami, przekaże je opinii publicznej. Na pytanie, czy chodzi o pobliski zakład produkcyjny, odpowiada: – Naprawdę trudno mi to teraz przesądzić.
Na razie nie ma dowodów, że winę ponosi którykolwiek z zakładów w okolicy. Po ostatnim incydencie Tarnowskie Wodociągi wprowadziły jednak dodatkowy monitoring sieci w tym rejonie.
Mamy możliwość wprowadzenia kamer do kanału, by badać go centymetr po centymetrze. Analizujemy też dane z przepompowni, które pozwalają sprawdzać, czy rodzaj ścieków w danym okresie się zmienił, i reagować odpowiednio do sytuacji
- wyjaśnia wiceprezes.
Spółka zapowiada również, że sieć w okolicy ulicy Pędrackiego zostanie dodatkowo oczyszczona ze złogów.