Jak przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków przewodniczący miejskiej komisji wyborczej Daniel Panocha, zarówno on jak i komisarz wyborczy są w innej roli niż wnioskodawca protestu, "który miał subiektywny interes w tym żeby doprowadzić do powtórzenia wyborów. My patrzymy na ten problem z punktu widzenia prawidłowości przeprowadzenia wyborów. Czyli jesteśmy czynnikiem neutralnym, niezaangażowanym w ten spór. Dlatego jeśli uznamy, że to rozstrzygnięcie sądu jest prawidłowe to nie będziemy składać zażelenia".
Panocha przyznał jednocześnie, że naruszenie przepisów wyborczych w tej sprawie "jest niewątpliwe".
Jednak zarówno przewodniczący miejskiej komisji wyborczej jak i komisarz wyborczy sędzia Jacek Satko złożyli wnioski o pisemne uzasadnienie wyroku sądu o unieważnieniu wyborów oraz wygaszeniu mandatów wszystkich radnych. Jak wyjaśnia Panocha robią to także po to, żeby wiedzieć jak postępować podczas powtórzonych wyborów w okręgu numer 3.
"Sąd nakazał powtórzyć wybory od pewnego momentu. Tym momentem jest powołanie nowych składów obwodowych komisji wyborczych. Natomiast chce (Panocha - przyp. red.) żeby niejako pewien projekt kalendarza wyborcza przy tych ewentualnych powtórnych wyborach został też na piśmie dostarczony przewodniczącemu miejskiej komisji wyborczej". - wyjaśniał Daniel Panocha.
Dzięki wnioskom o pisemne uzasadnienie wydłuża się co prawda czas potrzebny do uprawomocnienia się wyroku sądu oraz powtórki wyborczej, ale to akurat działa na korzyść rady miasta. Dzięki temu rada może zdążyć przyjąć budżet przed tym jak zostanie rozwiązana .
Początkowo tarnowski magistrat podawał, że powtórne wybory mogą kosztować od 100 do 150 tysięcy złotych. Jak się okazało kwota będzie niższa i wyniesie około 50 tysięcy złotych, bo członkowie komisji wyborczych otrzymają o połowę mniej pieniędzy niż podczas listopadowych wyborów. Mało tego bo według najnowszych informacji magistratu, ponowne wybory do tarnowskiej rady miasta w okręgu numer 3 sfinasuje Krajowe Biuro Wyborcze.
Przewodniczący miejskiej komisji wyborczej Daniel Panocha przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków, że niepokojące jest to, że do tej pory nie ustalono jak doszło do wykreślenia z kart do głosowania w okręgu numer 3 nazwisko kandydata na radnego Bartłomieja Kawuli. Właśnie przez to, we wtorek 13 stycznia, sąd unieważnił część wyborów i nakazał ich powtórzenie, a także wygasił mandaty wszystkich radnych.
Jak już informowaliśmy jako pierwsi w Radiu Kraków, Częstochowskie Zakłady Graficzne, które drukowały tarnowskie karty do głosowania wyjaśniły nam, że osoba uprawniona do kontaktu z drukarnią kontaktowała się z nią telefonicznie polecając zmiany na kartach, a także zaakceptowała je mailowo.
Daniel Panocha podkreśla, że "to praktyka niedopuszczalna i jestem oburzony jeśli tego typu praktyki miały miejsce. Natomiast jeżeli jest korespondencja mailowa to wydaje mi się, że tutaj bez większego trudu ustalimy osobę, która jest odpowiedzialna za to, że w sposób nieformalny, poza wiedzą miejskiej komisji wyborczej, dokonywano zmian na karcie do głosowania".
Przewodniczący miejskiej komisji wyborczej przypomina, że umowę z drukarnią podpisywał Urząd Miasta Tarnowa. Dlatego Daniel Panocha czeka na razie na ustalenia magistratu w sprawie tego jak doszło do tej katastrofalnej w skutkach pomyłki. Magistrat informuje, ze pismo z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji zostało już odebrane przez drukarnię w Częstochowie.
Panocha zapowiada, że będzie dopytywał w urzędzie miasta o odpowiedź drukarni w tej sprawie i wyjaśnienia na pytanie kto i kiedy dokonywał tych zgłoszeń w zakresie zmian na karcie do głosowania.
"A jeżeli takich informacji nie uzyskam np. do końca stycznia to osobiście zwróce się do prezesa drukarni żeby wyjaśnił tę kwestię. Ponieważ chciałbym usunąć wątpliwości odnośnie tego kto ewentualnie może brać udział w powtórnym głosowaniu, zarówno w składzie miejskiej komisji wyborczej jak i miejskiego biura wyborczego w Tarnowie". - zapowiedział Daniel Panocha.
Przewodniczący miejskiej komisji wyborczej po raz kolejny podkreślił, że jednymi osobami uprawnionymi do otwarcia kart przed głosowaniem byli przewodniczący 19 obwodowych komisji wyborczych w okręgu numer. I to oni według wytycznych PKW powinni wychwycić brak jednego z nazwisk na karcie do głosowania.
Częstochowska drukarnia przypomina, że na wypadek podobnych sytuacji miała 24 godzinny dyżur w tym czasie i jak przekonuje jej prezes po zgłoszeniu o błędzie mogłaby wydrukować karty ponownie.
Bartek Maziarz