Do pracy poza więzienne mury z zakładów karnych w samej tylko Małopolsce wychodzi codziennie ponad 700 osadzonych. Prawie 100 skazanych pracuje także w zakładach pracy przy więzieniach m.in. w Tarnowie. Tam produkują np. talerze, kubki i sztućce dla wszystkich zakładów karnych w Polsce, ale i nie tylko.
- To są naczynia, które skazani dostają, gdy pojawiają się w zakładzie karnym. Rocznie produkujemy około 70 tysięcy kompletów naczyń. Kupiliśmy dwie maszyny, które nieco automatyzują produkcję. Nie chodzi o pełną automatyzację. Musimy zatrudniać skazanych. Po to jesteśmy, żeby umożliwiać im pracę - wyjaśnia Maciej Urbańczyk, kierownik zakładu IGB Mazovia na terenie więzienia w Tarnowie.
Na dwie nowe wtryskarki, które kosztowały ponad 600 tysięcy złotych, tak naprawdę zapracowali sami więźniowie z całej Polski. "Część z ich wynagrodzenia jest przekazywana na fundusz aktywizacji zawodowej skazanych. Więźniowie poprzez pracę sami zarabiają na ten fundusz. Dzięki temu my możemy potem wnioskować do Ministerstwa Sprawiedliwości o zakup maszyn dla nich. Każdy podmiot na wolnym rynku może korzystać z tego funduszu, jeśli zatrudnia więźniów. Idea, która została rozpoczęta przez ministra Ziobrę, jest taka, że więźniowie mają jak najwięcej pracować, żeby zarabiać i jak najmniej kosztować podatników" - podkreśla Damian Biskup, dyrektor rzeszowskiego oddziału IGB Mazovia.
W przywięziennym zakładzie pracy w Tarnowie pracuje w sumie ośmiu osadzonych, w tym m.in. pan Marcin. "Szybciej czas mija. Odciążamy też swoje rodziny, bo pracujemy odpłatnie. Więcej czasu spędzamy w pracy. Tam tylko jemy i śpimy. Szybciej mija czas do powrotu do normalnego życia" - mówi.
W zakładzie przy tarnowskim więzieniu skazani produkują wyroby z tworzyw sztucznych. W Trzebini - artykuły metalowe, w Nowym Wiśniczu - tekturowe pudełka, w Wadowicach - wyroby meblarskie, ale też więzienne kraty i drzwi. "Kiedyś będąc koło więźnia, usłyszałem, że nawet tej kraty nawet ja nie przegryzę. Śmiejemy się, ale wszystko jest robione według ścisłych zasad" - podkreśla Damian Biskup.
Z nowych maszyn cieszy się szef zakładu karnego w Tarnowie podpułkownik Maciej Możdżeń. "Z naszej jednostki zakładu karnego i oddziału zewnętrznego w Mościcach codziennie do pracy na zewnątrz wychodzi 230-250 osadzonych. Mamy też wielki potencjał jeśli chodzi o zatrudnienie osadzonych w zamkniętej części. Ci osadzeni nie mogą wychodzić do kontrahentów pozawięziennych, bo nie mogą opuszczać murów. Dzięki tym wtryskarkom jesteśmy w stanie ich zatrudnić do prac, które im pozwolą się resocjalizować i zapełniać dzień pozytywnym wykonywaniem spraw" - mówi.
Pracujący więźniowie zarabiają minimalną krajową, czyli obecnie 2363 złote na rękę, ale większość z tych pieniędzy jest im potrącana. Na przykład na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy, czy też na pokrycie alimentów. Część wypłaty zostaje także zamrożona i przekazana skazanemu po odbyciu kary. Pracujący więzień otrzymuje tak naprawdę od 240 do maksymalnie 530 złotych miesięcznie, które może wydać np. w więziennym sklepie lub je sobie odłożyć na życie na wolności.