Podczas pierwszej rozprawy okazało się, że właścicielka toru ... nie wpłaciła sądowej opłaty za apelacje. Obiecała to zrobić, jak się jednak okazało nie wpłaciła całej kwoty. Sprawa jest skomplikowana, bo podczas pierwszej rozprawy sąd połączył pozew gminy oraz właścicielki w jeden. Dlatego podczas apelacji kobieta powinna zapłacić wyższą kwotę.
W ostatnim dniu terminu złożyła jednak wniosek o zwolnienie jej z części opłaty. Sąd poprosił ją o dodatkowe dokumenty i dlatego nie mogła się także odbyć wyznaczona na czwartek rozprawa.
Zastępca Wójt Gminy Tarnów Sławomir Wojtasik nie chce rozstrzygać czy kobieta w ten sposób działa na zwłokę: "to jest rola sądu ocenić w którym momencie mówimy o takim pozamerytorycznym przedłużaniu terminu rozprawy".
Rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnowie ds. cywilnych Irena Choma - Piotrowska przyznaje, że "można odnieść takie wrażenie", ale dodaje, że kobieta ma prawo do działań, które wykonuje "i sąd musi takie wnioski rozpoznawać".
Teraz sąd rozpatrzy jej wniosek o umorzenie części opłaty za apelacje i to od tego zależy czy i kiedy dojdzie do rozprawy apelacyjnej. A uciążliwy tor samochodowy w Zbylitowskiej Górze może działać przez kolejne miesiące.
Jeśliby sąd uzna, że nie ma podstaw do zwolnienia kobiety z części kosztów, a opłata nie zostanie uregulowana, to wtedy wyrok sądu pierwszej instancji stanie się prawomocny. Gmina będzie mogła wtedy wystąpić o wydanie nieruchomości, na której działa tor samochodowy.
Bartłomiej Maziarz/bp