"Chyba jest jakaś luka prawna, skoro z jednej strony Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego twierdzi, że budynek został nieskutecznie dopuszczony do użytkowania. Z drugiej strony legalnie może być remontowany. Ja tego nie rozumiem” - podkreśla prezydent Tarnowa Roman Ciepiela.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Roman Górski odpowiada, że „prace były prowadzone zgodnie z dokonanym do urzędu miasta zgłoszeniem”.
Prezydent Tarnowa podkreśla, że magistrat po informacji od nadzoru powiadomił właściciela, że nie posiada aktualnego pozwolenia na budowę. "W związku z tym obiekt powinien zostać rozebrany. Jest nawet odpowiedź od właściciela, który twierdzi, że nie ma obowiązku rozebrania tego budynku”.
Konsekwencją powinno być skierowanie sprawy do egzekucji, czego oczekują mieszkańcy. Jednak tarnowscy urzędnicy zastanawiają się jeszcze, czy postępowaniem, które zainicjowali, powinien się zająć nadzór budowlany. Jego szef Roman Górski przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że to nie jest sprawa nadzoru, ale urzędu miasta.
Kiedy już nawet ta sprawa zostanie wyjaśniona, to egzekucja rozbiórki kurnika może trochę potrwać. Jak przyznaje prezydent Ciepiela, „mamy też w pewnym sensie związane ręce. Jedyne narzędzie, jakie mamy, to ewentualne postępowanie egzekucyjne, ale każdej stronie przysługuje na każdym etapie odwołanie. Więc nie wiemy, jaka będzie przyszłość”.
Roman Ciepiela podkreśla, że jest przekonany o tym, że „w tym miejscu nie może być prowadzona taka działalność, bo jest bardzo uciążliwa dla otoczenia”. Jak dodaje, właściciel kurnika zgłaszał wniosek, aby w planie zagospodarowania znalazła się taka możliwość, ale prezydent się na to nie zgodził.
Sprawą podrobionego pozwolenia na budowę kurnika zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Tarnowie. Została jednak umorzona z racji na przedawnienie i śmierć wcześniejszego właściciela kurnika.
Zakończenia absurdu nie mogą się doczekać mieszkańcy Krzyża, w tym przede wszystkim ulicy Wiśniowej, przy której znajduje się kurnik. Mieszkańcy włożyli sporo pracy w zdobywanie dokumentów, które udowodniają, że taka działalność nie może tam być prowadzona. Z drugiej strony nie wyobrażają sobie ponownego uruchomienia kurnika, bo wtedy „nie mam mowy o mieszkaniu, bo odór, który się wydobywał jest nie do wytrzymania”.
Bartek Maziarz/ar/ko