W najgłośniejszym przypadku, w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy pojechał tam kierowca autobusu Kolei Małopolskich. Po nagłośnieniu sprawy w internecie sam zgłosił się na policję i dostał mandat.
- Od początku tego roku mamy już 5 tego typu przypadków. Jeśli chodzi o weryfikowalność i ustalenie sprawców, jest to trudne. Oni zwykle uciekają z miejsca, świadkowie nie chcą zeznawać. Informują na o tym, ale jak policjanci docierają na miejsce, sprawców nie ujawniają. Były zgłoszenia takie, że kierujący nagle zawracali na dwupasmówce - przyznaje Kamil Wójcik z tarnowskiej policji
W związku z problemami kierowców w tym miejscu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zdecydowała się sprawdzić oznakowanie w tym miejscu
- W rezultacie wyjaśniono, że oznakowanie jest prawidłowe. Za przyczynę jeżdżenia pod prąd uznano nieuwagę kierowców. Niemniej jednak, chcąc zapobiegać niebezpiecznym zdarzeniom w przyszłości, oznakowanie zostało wzmocnione. Mamy nadzieję, że nowe znaki rozwiążą problem w tym miejscu - mówi Anna Bałdyga z GDDKiA w Krakowie.
Mandat za jazdę pod prąd w tym miejscu może sięgać 5 tysięcy złotych i 8 punktów karnych.