Pan Czesław i pani Monika z hodowli w Słupcu niedaleko Szczucina mieli 400 świń. Decyzją powiatowego lekarza weterynarii zostały wybite, bo kilkaset metrów od ich gospodarstwa wykryto ognisko afrykańskiego pomoru świń, choroby wirusowej, która bardzo szybko się rozprzestrzenia i przenosi nawet na kołach samochodów. Hodowcy dostali odszkodowanie od państwa, ale stracili dorobek życia i to, czym się zajmowali od ponad 30 lat. 
Ci rolnicy, którzy nie musieli likwidować hodowli mieli jednak problem ze sprzedażą, bo ubojnie nie chciały kupować świń z terenów występowania ASFu, pomimo że były przebadane i zdrowe. Wprawdzie najpoważniejsze ograniczenia zostały już zdjęte z gmin Szczucin i Skrzyszów, ale wciąż obowiązuje tam czerwona strefa związana z występowaniem ASFu po sąsiedzku na Podkarpaciu. Hodowcy z Małopolski nadal mają problem ze sprzedażą świń - przekonuje pan Mariusz z Suchego Gruntu. 
"Cena jest teraz taka, że w czerwonej strefie 4 zł za kilogram - i to nie wszystkie zakłady płacą - a w różowej strefie płacą 5,20" - mówi pan Mariusz.
Wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk, podkreślał w Radiu Kraków, że rolnicy z gminy Szczucin, w której wybito w sumie 1200 świń ze względu na afrykański pomór świń otrzymali prawie pół miliona złotych odszkodowania, a ci gminy Skrzyszów gdzie wybito 100 świń 38 tysięcy złotych. 
"Jeżeli chodzi o utrzymanie hodowli, to ostatnio wyszliśmy z programem 400 milionów dla hodowców dla każdej lochy, która rodzi przynajmniej 10 prosiąt. To dopłata, która ma wspierać polską hodowlę" - mówi Kaczmarczyk.
Na razie jednak nie ma co liczyć na to, że rolnicy, których hodowla została wybita ze względu na afrykański pomór świń będą ją odtwarzali, bo nie zachęcają do tego ceny zarówno produkcji jak i zbytu. Istnieje również poważna obawa, że na wiosnę problem ASF wróci. 
Żeby zatrzymać przenoszenie ASF przez dziki z terenu województwa podkarpackiego w głąb Małopolski, wzdłuż dawnej linii kolejowej do Szczucina powstaje ogrodzenie, które de facto pozostawi w strefie zagrożenia rolników z gminy Szczucin, ale też Dąbrowy Tarnowskiej czy Radgoszczy - podkreśla zastępca burmistrza Szczucina Tomasz Bełzowski.
"Problem pozostanie na terenie gminy Szczucin, reszta województwa będzie wolna. Należy również pamiętać, że przeprowadzone badania odstrzelonych dzików nie potwierdziły, że na terenie Małopolski ta choroba u nich występowała. W powiecie mieleckim były stwierdzone przypadki ASF" - wyjaśnia Bełzowski.
Początkowo planowano, żeby ogrodzenie, które ma przeciwdziałać przenoszeniu ASF przez dziki powstało na granicy Małopolski i Podkarpacia, gdzie choroba wystąpiła wcześniej i problem jest dużo większy. Uznano jednak, że ogrodzenie łatwiej będzie wybudować wzdłuż nieczynnej linii kolejowej z Tarnowa do Szczucina i dlatego tam powstaje. Na dodatek będzie miało przerwy w miejscach przecięcia z drogami. W tych miejscach ma być stosowany specjalny środek odstraszający dziki. Budowa ogrodzenia jest dobrze postrzegana przez Komisje Europejską, która decyduje o wprowadzeniu ograniczeń związanych z występowaniem afrykańskiego pomoru świń.