Pasom w niedzielny wieczór w tyskiej hali udało się wreszcie odnieść upragnione i długo wyczekiwane w tym sezonie zwycięstwo nad miejscowym GKS-em. Hokeiści Comarch Cracovii jechali na Śląsk z naprawdę pozytywnym nastawieniem - uskrzydleni znakomitym meczem przeciwko JKH GKS-owi Jastrzębie, wygranym aż 10:3.
Plany na dobre rozpoczęcie starcia z najbardziej niewygodnym z rywali runęły już w 2 minucie i 40 sekundzie, gdy pod bramką Radziszewskiego skuteczny okazał się Filip Komorski. Szybka odpowiedź? Nic bardziej mylnego, bo już 16 sekund później zrobiło się 2:0, gdy brak czujności defensywy wykorzystał Michał Kotlorz. Na niewiele zdały się mocne ataki na bramkę Zigardy'ego - czeski golkiper bronił strzały Kapicy, Słabonia i Dziubińskiego. Napór przyniósł jednak zasłużony efekt - w 18. minucie kontaktowego gola, po podaniach Šinagla i Kalusa, strzelił Maciej Kruczek, a w końcówce okazję do wyrównania miał Maciej Urbanowicz.
W drugiej części zepchnięci do defensywy tyszanie znów zasiali niepewność w szeregach Cracovii, co rusz nacierając nad bramkę Radzika, który z trudem odbijał ich strzały. Szczególnie groźnie było po uderzeniach Bepierszcza. Zawodnicy dwóch najlepszych ekip w Polsce pokazywali, że cechuje ich znacznie większa niż zwykle determinacja. Niestety, zamiast przynosić kolejne gole, mecz bardzo się zaostrzył, co zmuszało sędziego Muszyńskiego do dyktowania kolejnych kar. Gry w przewadze do udanych mogli zaliczyć jedynie bramkarze - zarówno „Radzik", jak i Zigardy tym razem bezbłędnie mierzyli się z ostrzałem.
Wyrównanie dla Cracovii padło niemal chwilę po wznowieniu meczu w trzeciej tercji. Zamieszanie pod tyską bramką wykorzystał Patryk Noworyta i dość szczęśliwie wpakował „gumę" do siatki. Zdekoncentrowani tyszanie pozwolili sobie na błąd w sześciu na lodzie i chwilę później było już 3:2. Z bramki po podaniu Patryka Wajdy cieszył się strzelec, Filip Drzewiecki. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później wynik na 4:2 podwyższył Petr Šinagl, udowadniając, że ma patent na wielkie zwycięstwa z GKS-em Tychy. W końcówce tyszanie znów oddali kanonadę strzałów na bramkę Cracovii, ale piąte trafienie znów należało do „Pasów". Swoją formę podtrzymał Petr Kalus. Na osłodę GKS-owi pozostał trzeci gol, którego na 16 sekund przed końcem zdobył Jarosław Rzeszutko.
W pierwszym pojedynku z GKS-em Tychy Pasom udało się wreszcie pokonać GKS Tychy. Podopiecznym Rudolfa Rohacka to zwycięstwo daje nadzieję na pogoń za liderem. Do końca sezonu zasadniczego pozostało osiem spotkań, a wygrana nad GKS-em zmniejsza stratę Cracovii do czterech punktów.
AD/Cracovia.pl