74. Derby Południa, bo takim mianem określane są starcia tych ekip, od początku miały jednego faworyta. Unia to główny faworyt całej ligi, zaś goście z Rzeszowa przyjechali do Małopolski osłabieni brakiem Chrisa Harrisa, Dimitri Berge'a czy Josha Grajczonka. Po stronie Unii doszło natomiast w niedzielę do debiutu - o punkty walczył Kacper Konieczny, który wystąpił z numerem 14.
Od samego początku zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze, którzy wygrali osiem kolejnych biegów, wypracowując sobie ogromną przewagę. Aż sześć z tych wyścigów Unia wygrała 5:1, a trzykrotnie pierwszy linię mety przecinał wówczas Kenneth Bjerre. Dopiero w dziewiątym biegu udało się Stali zremisować - gości reprezentowali wówczas Lampart i Allen. Dwunasty i czternasty bieg kończyły się remisami, a dopiero w ostatnim, piętnastym wyścigu, Stali udało się zwyciężyć 5:1. Wtedy na ostatnim łuku fatalnie upadł Patryk Rolnicki, który odbił się od bandy, ale koniec końców podniósł się z toru o własnych siłach.
Tak czy inaczej, mieliśmy w Tarnowie prawdziwy pokaz siły w wykonaniu Unii. Jaskółki zwyciężyły 62:28, nie pozostawiając Stali najmniejszych złudzeń właściwie od samego początku. Po stronie Unii najlepiej punktowali Michelsen, Rolnicki i Bjerre. Rzeszowianie pokazali się w Tarnowie z naprawdę bardzo kiepskiej strony. Za tydzień Unia powalczy o punkty w Pile.
Grupa Azoty Unia Tarnów - Stal Rzeszów 62:28
AD