Początek meczu był strasznie senny. Żaden z zespołów nie kwapił się do mocnych ataków i w efekcie z boiska wiało nudą. Na pierwszą akcję musieliśmy czekać do 21 minuty i była to od razu akcja bramkowa. Z prawej strony nieźle dośrodkował Jovanović, bramkarz Ruchu fatalnie minął się z piłką i w efekcie Gutkovskis spokojnie głową umieścił piłkę w siatce.
Niestety gol nie rozruszał tego spotkania. Zawodnicy ciągle walczyli w środku pola, strzałów na bramkę było jak na lekarstwo. Dodatkowo brak emocji potęgował fakt rozgrywania meczu bez udziału publiczności. To efekt zachowania chorzowskich fanów w czasie meczu z Legią Warszawa.
Dopiero pod koniec pierwszej połowie piłkarze zaczęli porządnie grać w piłkę. W 36 minucie zaatakowali gospodarze. Po dośrodkowaniu Konczkowskiego główkował Ćwielong, ale fantastycznie w bramce zachował się Pilarz. Minutę później piłkarzy Bruk-Betu uratował słupek po strzale głową Kowalczyka. W 39 minucie niecieczanie powinni podwyższyć na 2-0. W polu karnym znalazł się niepilnowany Osyra, ale jego uderzenie z bliska na słupek sparował Lech.
To jednak nie był koniec emocji w pierwszej połowie. W 42 minucie z boiska wyleciał obrońca Ruchu Marcin Kowalczyk, który faulował wychodzącego na czystą pozycję Gutkovskisa. Mało brakło a w tej sytuacji chorzowianie zostaliby ukarani dwa razy, bowiem z rzutu wolnego Gergel trafił w poprzeczkę.
Drugą połowę z przytupem mogli rozpocząć osłabieni gospodarze. Już w 46 minucie z ostrego kąta uderzał Visnakovs, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki niecieczan. Słoniki spokojnie obserwowały poczynania rywala i nastawiły się na grę z kontry. Taka przydarzyła się w 54 minucie. Ostatecznie z 25 metrów strzelił Jovanović, ale to uderzenie leciało w sam środek bramki Ruchu, gdzie czekał Kamil Lech.
Na kolejną akcję musieliśmy poczekać do 77 minuty, ale cóż to była za kontra. Słoniki wyszły w przewadze 3 na 1, Gergel świetnie dograł do Kędziory a ten wyszedł sam na sam z Kamilem Lechem. Napastnik z Niecieczy dobrze podciął piłkę nad bramkarzem Ruchu, ale... ta przeleciała obok słupka. To po prostu musiał być gol na 2-0!
W 84 minucie blisko strzelenia gola był Piotr Ćwielong, ale jego zaskakujące uderzenie z 25 metrów z wielkim trudem odbił Krzysztof Pilarz. W 90 minucie ostatnią sytuację zmarnował Miłosz Przybecki, który przepięknie i piekielnie mocno uderzył piłkę z woleja, ta jednak o milimetry minęła okienko bramki Bruk-Betu.
Ruch Chorzów 0 - 1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
0-1 Gutkovskis (21')
Skład Ruchu: Lech - Konczkowski (ż.k), Grodzicki, Kowalczyk (cz.k), Koj - Mazek (76' Przybecki), Surma (19' Nowak), Urbańczyk, Lipski (ż.k), Ćwielong (ż.k) - Visnakovs (62' Arak)
Skład Bruk-Betu: Pilarz - Fryc (ż.k), Osyra, Putiwcew, Guilherme - Gergel, Kupczak, Jovanović, Babiarz (ż.k), Wróbel (67' Stefanik) - Gutkovskis (75' Kędziora - ż.k)
Krzysztof Orski