Do Wrocławia Bruk-Bet Termalica wybrała się po bezbramkowo zremisowanym meczu z Wisłą Płock. Również niedzielny rywal Słoników, Śląsk Wrocław, przed tygodniem podzielił się z rywalem punktami. Śląsk w poniedziałek grał w Gliwicach z Piastem, gdzie od zwycięstwa 1:0 dzieliło go dosłownie kilka minut.
We Wrocławiu w 23. minucie Śląsk objął prowadzenie. Uczynił to jednak nie za sprawą gola jednego ze swoich napastników, ale obrońcy Termaliki. Zagranie Alvarinho niefortunnie przeciął Patryk Fryc zaskakując w ten sposób Pilarza i zapisując na swoje konto bramkę samobójczą. Zespół Czesława Michniewicza ruszył więc do przodu. W 28. minucie goście mogli się jednak nadziać na kontratak, gdy sam na sam z bramkarzem znalazł się Morioka - wszystko wykończył jednak fatalnie.
Wreszcie w 39. minucie zagotowało się w polu karnym Śląska, szarżującego Kędziorę nieprzepisowo zatrzymywał Pawelec, a sędzia podyktował w tej sytuacji rzut karny. Sam poszkodowany podszedł do ustawionej na jedenastym metrze piłki i pewnie pokonał Mariusza Pawełka. Po 45 minutach we Wrocławiu utrzymywał się więc rezultat 1:1.
Druga połowa rozpoczęła się dla gospodarzy fatalnie. Już w 48. minucie zupełnie nieodpowiedzialnie zachował się Gonçalves, który za zagranie piłki ręką otrzymał żółtą kartkę. Jako że była to już jego druga kartka tego dnia - Śląsk przez niemalże całą drugą połowę zmuszony był grać w dziesięciu. Zespół prowadzony przez Michniewicza szybko z takiego stanu rzeczy skorzystał. W 63. minucie po rzucie rożnym i strzale Kupczaka z piłką minął się Pawełek, wykorzystał to Kornel Osyra, który dał w ten sposób Termalice prowadzenie.
Śląska na odpowiedź stać już nie było. Bruk-Bet Termalica wróciła na ścieżkę zwycięstw i z dorobkiem 23 punktów wskoczyła na fotel lidera. Przynajmniej na kilka godzin...
Śląsk Wrocław - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2
Fryc 24' samobój - Kędziora 40' karny, Osyra 63'
Adam Delimat