Polska zremisowała z Holandią 1:1 (1:0) w meczu grupy G eliminacji piłkarskich mistrzostw świata, który został rozegrany na PGE Narodowym w Warszawie. Bramki zdobyli Jakub Kamiński po kapitalnym podaniu Roberta Lewandowskiego i Memphis Depay. Wcześniej w naszej grupie Finlandia niespodziewanie przegrała z Maltą 0:1.
Mecze Polaków z Holendrami w ostatnich czterech dekadach – jeżeli chodzi o wyniki - często były dość wyrównane, kończyły się skromnymi zwycięstwami „Oranje” lub remisami. Po raz ostatni biało-czerwoni wygrali z tym przeciwnikiem w maju 1979 roku - 2:0 w Chorzowie.
Natomiast w trwających eliminacjach, w debiucie Jana Urbana, zremisowali w Rotterdamie 1:1. "Mamy teraz możliwość zapisania się w historii. Prawie pół wieku nie pokonaliśmy Holandii, więc przed nami fajne wyzwanie. To są momenty w futbolu, gdy - jeśli chcesz, żeby cię zapamiętano - musisz zrobić coś ekstra" - powiedział dzień przed meczem trener Urban.
Oba zespoły wystąpiły osłabione. W ekipie gospodarzy kontuzje wyeliminowały m.in. bramkarza Łukasza Skorupskiego, Jana Bednarka i Krzysztofa Piątka, a za kartki pauzowali (obecni na zgrupowaniu) Bartosz Slisz i Przemysław Wiśniewski. Urban nie powołał dodatkowej „szóstki”, czyli zawodnika grającego na pozycji Slisza, a w piątkowy wieczór zdecydował się na ofensywne ustawienie, w drugiej linii m.in. z Michałem Skórasiem, Sebastianem Szymańskim i Jakubem Kamińskim. Kapitan drużyny narodowej Robert Lewandowski wystąpił w niej po raz 162., natomiast po raz 104. - Piotr Zieliński.
Już po trzynastu minutach Urban musiał skorygować swój plan, ponieważ kontuzji doznał Szymański i w jego miejsce wszedł Bartosz Kapustka.
Wśród Holendrów brakowało przede wszystkim uznawanego za jednego z najlepszych prawych obrońców na świecie Denzela Dumfriesa oraz m.in. doświadczonego napastnika Wouta Weghorsta. Obaj strzelali Polakom gole w ostatnich kilkunastu miesiącach. Pierwszy z nich we wrześniowym meczu w Rotterdamie (1:1), a drugi - na Euro 2024 w Hamburgu, gdy Holendrzy wygrali 2:1.
Na trybunach PGE Narodowego było 56 tysięcy widzów, faworytami byli oczywiście Holendrzy, ale już w 2. minucie podopieczni Urbana mogli ich skarcić. W znakomitej sytuacji znalazł się Nicola Zalewski, który był tuż przed bramką rywali, lecz jego strzał okazał się bardzo nieudany.
Holendrzy zrozumieli, że to nie żarty i zaczęli dominować. Z ich przewagi niewiele jednak wynikało, nie stwarzali praktycznie żadnych dogodnych okazji. Rozgrywali piłkę długo i dość wolno, a gdy ją tracili, polscy piłkarze ruszali z groźnymi kontratakami.
Właśnie po jednym z nich, w 43. minucie, Lewandowski podał do będącego ostatnio w znakomitej formie Kamińskiego, który w sytuacji sam na sam pokonał Barta Verbruggena.
Druga połowa zaczęła się od... gola dla Holendrów. W zamieszaniu podbramkowym trafienie zaliczył Memphis Depay, rekordzista „Pomarańczowych” pod względem dorobku strzeleckiego - to jego 55. bramka w kadrze narodowej.
Chwilę później biało-czerwoni znów mogli objąć prowadzenie, ale uderzenie Lewandowskiego z bliska obronił instynktownie Verbruggen.
Podopieczni Urbana wyraźnie się rozkręcali, ale w 58. minucie sędzia musiał przerwać mecz. Z polskich sektorów za bramką Grabary poleciały na boisko race, co już dawno nie zdarzyło się na meczu reprezentacji. Jednocześnie dało się słyszeć z tych miejsc okrzyki obrażające PZPN. Część polskich kibiców z innych sektorów gwizdami wyraziła dezaprobatę wobec takiego zachowania.
Przerwa w grze trwała około pięciu minut. PZPN musi spodziewać się kar ze strony UEFA. Według medialnych informacji przyczyną nagannego zachowania grupki kibiców był fakt, że nie mogli wnieść na stadion oprawy na mecz - wkrótce po wznowieniu przez sędziego gry opuścili stadion.
Wydarzenia na trybunach sprawiły, że „temperatura” meczu nieco siadła. Ataki gospodarzy nie były już tak dynamiczne, na co wpływ na pewno miało też zmęczenie. Żeby ożywić swój zespół, Urban wprowadził w 81. minucie Pawła Wszołka i Kamila Grosickiego. Natomiast w doliczonym czasie selekcjoner dał szansę m.in. debiutantowi Filipowi Rózdze.
Remis oznacza praktycznie awans Holendrów na mundial z pierwszego miejsca w grupie. Zachowali trzy punkty przewagi nad drużyną Urbana, którą czekają w marcu baraże. W ostatniej kolejce podopieczni Ronalda Koemana podejmą Litwę, a Polska zagra na wyjeździe z Maltą.
Polska - Holandia 1:1 (1:0).
Bramki: dla Polski - Jakub Kamiński (43); dla Holandii - Memphis Depay (47).
Żółte kartki: Polska - Piotr Zieliński, Jan Ziółkowski; Holandia - Jan Paul van Hecke.
Sędzia: Maurizio Mariani (Włochy). Widzów: 56 278.
Polska: Kamil Grabara - Matty Cash (81. Paweł Wszołek), Tomasz Kędziora, Jan Ziółkowski, Jakub Kiwior, Nicola Zalewski (81. Kamil Grosicki) - Michał Skóraś, Sebastian Szymański (13. Bartosz Kapustka), Piotr Zieliński, Jakub Kamiński (90+1. Filip Rózga) - Robert Lewandowski (90+1. Adam Buksa).
Holandia: Bart Verbruggen - Lutsharel Geertruida (74. Jan Paul van Hecke), Jurrien Timber, Virgil van Dijk, Micky van de Ven - Ryan Gravenberch (89. Jerdy Schouten), Justin Kluivert (74. Tijjani Reijnders), Frenkie de Jong - Donyell Malen, Memphis Depay (89. Emmanuel Emegha), Cody Gakpo.