Jarosław Królewski i Peter Moore. / źródło: wislakrakow.com
Zapis rozmowy
Skoro jednym z akcjonariuszy krakowskiej Wisły został Peter Moore, były prezes Liverpoolu, to rozumiem, że kibice na pierwszy mecz domowy w Krakowie na Reymonta przychodzą wszyscy na czerwono?
- Na pewno barwy mamy podobne, więc myślę, że tutaj nie będzie jakichś zmian. Myślę, że Peterowi też będzie łatwiej nosić czerwoną koszulkę Wisły Kraków. Zdecydowanie fajna informacja dla nas, też jakby potwierdzenie, że to co zrobiliśmy przez ostatnie lata jest wartościowe, że ktoś się chce pod tym podpisać i bardzo jestem z tego dumny, że taka osoba jest teraz w Krakowie.
Ten kontakt z człowiekiem bardzo znanym w świecie biznesu i w świecie sportu zrodził się na gruncie biznesowym w branży IT?
- Tak, doszło do spotkania na jednym z eventów takiej branży technologicznej. Potem myślę, że Peter też poczytał trochę o tym, co ja tutaj chcę zrobić. Ja też trochę lepiej go poznałem i zdecydowaliśmy się na taki romans intelektualny. Miejmy nadzieję, że same dobre rzeczy z niego wynikną dla Wisły Kraków i dla polskiej piłki.
Szybko poszło?
- Myślę, że tak. Poszło bardzo szybko, szybko się zrozumieliśmy, szybko zaczęliśmy nadawać na takich samych falach. Mamy dużo fajnych planów, ciekawych rozwiązań, więc mam nadzieję, że najlepsze przed nami.
Ta synergia na pewno powinna owocować. Jego osiągnięć w branży biznesowej i sportowej było dużo. Przede wszystkim oczywiście dla kibiców piłki nożnej fakt, że w Wiśle pojawia się ktoś, kto doprowadził Liverpool do mistrzostwa Anglii i do wygrania Ligi Mistrzów, na pewno robi największe wrażenie.
- Ciekawe jest to, że doprowadził do mistrzostwa Anglii i tego tytułu najlepszej drużyny na świecie po 30 latach, więc to było też dla Liverpoolu bardzo istotne, bardzo monumentalne wydarzenie wówczas. Pewnie dlatego został wtedy prezesem całej ligi wybrany. To jest też fajny człowiek z ideami - podobnie jak ja - charytatywnymi, no i też z branży technologicznej, więc jednak to zrozumienie pewnie będzie większe niż w przypadku kogoś innego. Takiej osoby po prostu szukałem bardzo długo.
Zakup 5% akcji na pewno nie tyle ma znaczenie finansowe, biznesowe, co przede wszystkim chyba liczy pan na jego pomysły i współpracę, jeśli chodzi o nowe pomysły i nowe idee, jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu?
- Ja myślę, że osoby, które robią cokolwiek w życiu znaczącego, jeśli widzą, że ktoś z własnej inicjatywy po ogłoszeniu tej transakcji od siebie pisze bardzo ciepłe słowa na wszystkich social mediach na temat tego, co chce tutaj zrobić, to naprawdę jest dowód na to, że Wisła Kraków stoi przed ogromną szansą. Poza tym w świecie biznesu, jeśli człowiek dokonuje zakupu akcji w jakiejkolwiek formie, w jakikolwiek sposób, to też pokazuje, że tutaj chcę być, nie chcę być tylko zewnątrz jakimś advisorem, którym każdy może być za pieniądze, większe lub mniejsze. Ja chcę mieć cząstkę tego, bo będę to rozwijał, dlatego, że to jest cząstka mnie również. Więc ogromne osiągnięcie. Myślę, że cała Wisła Kraków zapracowała na to, bo myślę, że Peter nie jest tutaj z powodu sportowych, żeby tylko i wyłącznie patrzeć na pierwszą drużynę. To wszystko, co zbudowaliśmy jako tkankę społeczną, nasze drużyny, naszą historię Wisły, wszystkie inne rzeczy, to wszystko zdecydowało. Więc to jest wspólna, ciężka praca wielu pokoleń, nie tylko Jarosława Królewskiego w tym zakresie.
Właśnie, bo chyba współgrają wasze osiągnięcia z jego pomysłem na funkcjonowanie sportowego klubu, czyli ta działalność społeczna, platforma wspólna z kibicami, te wszystkie rzeczy, które są organizowane niejako przy okazji w futbolu?
- Zdecydowanie tutaj synergie są ogromne. Jak popatrzymy na to, co robił Peter w przeszłości, zarówno w technologii, jak i w sporcie, jak państwo zobaczą, co ja próbuję robić w Wiśle, to jest praktycznie 1 do 1 idei i pomysłów na to, jak nowoczesne kluby powinny funkcjonować. Powinny być one nowoczesne, ale z ogromnym poszanowaniem do tradycji. Ta tradycja powinna być fundamentem, który je wyróżnia. To jest człowiek, który widział takie rzeczy, których cała polska piłka razem wzięta nie widziała. Zarówno od strony komercyjnej, w EA Sports, gdzie odpowiadał za FIFĘ, za Dreamcasta wcześniej, Xboxa. Tam nas nie było, moi drodzy. Też nie było nas przy budowaniu takich klubów od strony marketingowej, jak na przykład u Wrexham. To są naprawdę świetne rzeczy, świetne kontakty. Ja się postaram nauczyć jak najwięcej, żebyśmy wspólnie Wiśle dali jak najwięcej.
Jak wygląda ta społeczność kibicowska Liverpoolu, pokazują te ostatnie dni. Niestety była ta tragiczna śmierć Diogo Joty, ale reakcja fanów, reakcja kibiców tego klubu robi niesamowite wrażenie.
- Zdecydowanie tak. Pamiętam jedną z pierwszych moich rozmów z Peterem, gdzie wysłał mi zdjęcie. Ja mu wysłałem zdjęcia z naszego Rynku, gdy wygrywaliśmy Puchar Polski i tam było 30-40 tysięcy fanów na Rynku. To też pokazuje skalę. Ja zawsze mam takie poczucie, że Wisła jest wyjątkowa, pokazujemy tę wspaniałą społeczność To tak, żeby zrozumieć skalę. Peter wysłał mi z kolei zdjęcie wtedy z tej fety, jak wygrali te wszystkie trzy tytuły i po 30 latach tytuł Anglii. U nich było szacowane między 750 tysięcy a milion ludzi w 16-kilometrowym pochodzie. Także proszę sobie zobaczyć, jaka to jest też skala, ale też jak dużo trzeba w Wiśle zrobić, mówiąc totalnie szczerze, żeby takiej osobie zaimponować, żeby chciała tutaj być. Żeby Państwo zrozumieli, gdzie jest ten sufit, a gdzie ta osoba już widziała takie rzeczy. O ile my w Polsce możemy sobie wysłać to i się bardzo mocno tym ekscytować, no to wysłanie tego do osoby, która miała milion osób na „rynku” i ma 770 milionów czy ileś tam fanów na całym świecie, no to też jest fajne wyzwanie. Więc cieszmy się, ale też starajmy się to skonsumować. Myślę, że Peter jest pozytywnie też zaskoczony reakcją wszystkich, więc działajmy do przodu i oby to był nowy rozdział dla Wisły Kraków.
Wiele mówi się o jego wpływie na funkcjonowanie, chociażby na wykorzystywaniu potencjału stadionu. Czy stadion przy Reymonta może być takim polskim Anfield Road?
- To jest bardzo ciekawe. Mieliśmy o tym dyskusję, jak był pierwszy raz u nas. Od razu jak szedł po tym stadionie, to widział, o tutaj powinniśmy zrobić taką lożę, tutaj powinniśmy to zmienić, tutaj powinniśmy to zrobić, tutaj powinniśmy poszerzyć boisko, zmniejszyć boisko. To było niesamowite po prostu, ile wpakował w nas wiedzy po pierwszych dwóch godzinach, jak miałem z nim tutaj wizytę, więc niesamowita sprawa. To ogromny potencjał. On jest też znany z tego, że doprowadził do szerokiej współpracy Liverpoolu z miastem, na bardzo wysokim poziomie. Co ciekawe, zrobił taki sam raport, jak ja zrobiłem na temat wpływu Liverpoolu na gospodarkę miasta, a więc mamy tutaj zbieżność. Widziałem go, czytałem, bardzo ciekawe to, więc mamy tutaj zbieżność idei, zbieżność misji.
Te doświadczenia, jeśli chodzi o współpracę z miastem, na pewno bardzo się przydadzą, no bo wiemy, że ciągle, można powiedzieć trochę iskrzy jednak na tej linii, ciągle są problemy, jeśli chodzi o chociażby finanse?
- Ja myślę, że to nie są właśnie te kwestie dotyczące personaliów i tego, kto jest aktualnie u władzy, tylko to jest problem, który się ciągnie z za Wisłą Kraków od dawna, który trzeba w końcu wyprostować, wyczyścić, zastanowić się nad tym konstruktywnie, co dalej zrobić. My trochę teraz jesteśmy bardziej stanowczy, no bo jednak długo czekaliśmy na jakieś konkretne ruchy i teraz po prostu chcielibyśmy uporządkować te kwestie, które nas lekko bolą i spróbować to po prostu naprawić.
Zanim zapytam jeszcze o sprawy czysto sportowe, jeszcze jedno pytanie. Ze stadionem niejako związane, ale nie z tym. Już jest pierwszy sygnał, Stal Mielec nie wpuści kibiców krakowskiej Wisły na mecz pierwszoligowy. Ja mam wrażenie, że z regulaminem licencyjnym jest trochę jak z prawem budowlanym na Podhalu, że się nie przyjęło. Spodziewałbym się jednak stanowczych działań wszystkich instytucji państwa czy też związku.
- Ja myślę, że my powoli wyczerpaliśmy wszystkie swoje możliwości prawne. Już też nie chcemy więcej kosztów ponosić, bo to też nie jest tak, że te pozwy nasze co mecz, prośby, opłaty za wnoszenie tych spraw nas nic nie kosztują. Moim zdaniem odpuścimy już ten temat, bo po prostu już z naszej perspektywy to z automatu PZPN musi karać za takie zachowania. Miejmy nadzieję, że to się zmieni, natomiast my jesteśmy trochę bezsilni już teraz w tych tematach. My analizowaliśmy wszystkie możliwości - od Urzędu Konkurencji, sprawy do FIFA, regulaminów związkowych, niezwiązkowych. Bardzo trudno jest coś tutaj wyegzekwować, a wszystko tak naprawdę również trwa bardzo długo.
Jak pan ocenia sytuację, jeśli chodzi o zespół? Odeszło bardzo wielu graczy, którzy w Wiśle w poprzednim sezonie grali. Tych nowych zawodników jest niewielu. Kibice zastanawiają się, czy Angel Rodado chociażby będzie jednak w Wiśle, czy z klubu odejdzie. Nowe twarze powoli dość się pojawiają w klubie.
- Postawiliśmy w tym sezonie tak naprawdę na poprawę jakości i będziemy w tym kierunku iść.
Ja nie uważam, że akurat te zmiany są takie radykalne. Dużo jednak zawodników pozostało. Szkoda tych oczywiście kontuzjowanych. Będziemy walczyć do końca o to, żeby Angel Rodado został w Wiśle Kraków, natomiast on ma swoje ambicje sportowe, które też ewentualnie trzeba będzie respektować. Natomiast nie jesteśmy na straconej jej pozycji, więc walczymy do końca. Na pewno będą jeszcze jakieś transfery, więc myślę, że warto prowadzić te tematy do przodu i być optymistą.
Jeśli chodzi o Rodado, czeka pan, żeby jeszcze ta oferta trochę poszybowała w górę, jak rozumiem?
- Moim celem jest zatrzymanie Angela Rodado w Krakowie. Może tak. Potem będę zastanawiał się nad kwestiami finansowymi. Spotykam się z jego agentem w tym tygodniu, więc zobaczymy, jak ta sprawa będzie wyglądała dalej.