Remisem z Lechem Poznań Cracovia zakończyła w sobotę piłkarski rok 2016. Rok... no właśnie - z jednej strony udany, z drugiej niekoniecznie. Wiosna poprzedniego sezonu była przecież świetna i zakończyła się pierwszym od wielu lat awansem do europejskich pucharów. Przygoda w Europie skończyła się jednak tak samo niespodziewanie, jak się zaczęła. Już pierwsza przeszkoda, macedońska Shkendija Tetowo okazała się dla drużyny Jacka Zielińskiego nie do przeskoczenia, a dwumecz zakończył się bolesną porażką 1:4. Wówczas szkoleniowiec Cracovii, Jacek Zieliński, mówił przede wszystkim o zaufaniu, jakie piłkarze Pasów stracili w oczach kibiców. – Takiego meczu nie mieliśmy prawa przegrać bez względu na sytuację geopolityczną, personalną i warunki klimatyczne. Spotkania ze Shkendiją będą się za nami ciągnęły jeszcze długo. Zawaliliśmy, straciliśmy zaufanie w oczach kibiców i teraz musimy pracować nad tym, aby je odbudować. Będziemy to robić konsekwentnie, krok po kroku.

Pierwszy krok ku odbudowie tego zaufania Cracovia postawiła szybko i zdecydowanie. W pierwszej kolejce na stadion przy Kałuży przyjechał wicemistrz Polski, Piast Gliwice i zebrał od Pasów potężne lanie w rozmiarach 5:1. Później przyszła co prawda przegrana w Niecieczy, ale kibicom szybko tamten rezultat osłodziły derby. Cracovia wygrała z Wisłą 2:1 i wówczas wydawało się, że Pasy powolutku wchodzą na tory, które wyznaczyły sobie w poprzednim sezonie. – Derby to szczególny mecz dla całej społeczności Krakowa, zarówno dla nas, jak i dla kibiców. Jest co świętować. Mecz nie był dla nas łatwy, ale najważniejszy jest końcowy wynik – tak podsumował derbowe zwycięstwo Piotr Polczak. 

Jeszcze przed derbami stało się natomiast jasne, że w sezonie 2016/17 Cracovia będzie musiała sobie radzić bez Bartosza Kapustki. Występami w barwach reprezentacji podczas Mistrzostw Europy 19-latek zapracował sobie na transfer nie byle gdzie - do drużyny mistrza Angli, Leicester City. Mimo faktu, że nieobecność Kapustki będzie w perspektywie sezonu sporym osłabieniem, w Krakowie z transferu się cieszono – Każdy z chłopaków marzy o tym, aby trafić do najlepszej ligi świata. Cieszę się, że chłopak od nas, który w Cracovii rozpoczynał od grup młodzieżowych, przeszedł wszystkie szczeble, rozwija się świetnie. Trafił do reprezentacji, zagrał na mistrzostwach, a teraz trafił do takiej ligi - czego więcej wymagać? Bardzo się cieszymi i jesteśmy z niego dumni – mówił nam wówczas trener Jacek Zieliński.

Ekstraklasowe realia w kolejnych tygodniach nie były dla Cracovii zbyt przyjemne. Bezpośrednio po derbach rozpoczęła się czarna seria. Najpierw pożegnanie z Pucharem Polski, którego symbolem stały się problemy z getrami Antona Karaczanakowa. Później sześć z rzędu meczów ligowych bez choćby jednego zwycięstwa. Jak się jednak przełamywać, to tylko w wielkim stylu. 2 października do Krakowa przyjechała Korona Kielce, której Pasy zaaplikowały aż sześć goli. Następna kolejka? Wisła Płock i wygrana 1:0. – Takie spotkania, jak to z Wisłą smakują dużo lepiej, niż 6:0 z Koroną. Cała drużyna zasłużyła na ogromne brawa. Każdy walczył o każdy metr boiska i to sprawiło, że wygraliśmy ten trudny mecz – podkreślał po meczu z beniaminkiem z Płocka Jakub Wójcicki.

Nie tylko Wójcickiemu wydawało się wówczas, że Cracovia spory dołek ma już za sobą. I pewnie nikt nie uwierzyłby, gdyby po tamtym meczu stwierdzić, że było to ostatnie ligowe zwycięstwo w roku 2016. Najbliżej zdobycia kompletu punktów Pasy były w Gliwicach, gdzie gola na 2:2 straciły już po upływie doliczonego czasu gry. U siebie było jeszcze gorzej - na stadionie przy ulicy Kałuży, gdzie w zeszłym sezonie wygrywali tylko nieliczni, w ciągu kilku tygodni zwyciężyły Jagiellonia Białystok i Bruk-Bet Termalica. – Po takim meczu, jak w Gliwicach, gdzie straciliśmy gola w ostatniej chwili, chcieliśmy jak najszybciej wygrać i zacząć piąć się w górę tabeli – mówił po porażce z Termaliką Mateusz Cetnarski. – To nam się nie udało i trochę zakopaliśmy się w drugiej części tabeli. Teraz wszystko w naszych nogach i rękach, żeby tę sytuację odwrócić.

Przekleństwem Pasów jesienią obecnego sezonu były jednak głównie mecze w delegacjach. Cracovia to po 20 kolejkach jedyna drużyna, która nie zaznała jeszcze smaku wyjazdowego zwycięstwa. Piotr Polczak przyczyn takiego stanu rzeczy szuka między innymi w sferze psychicznej. – Coś siedzi w głowach zawodników. Coś się zacięło i nie możemy się przełamać. Czekamy na ten mecz, gdzie wreszcie uda nam się wygrać. Ciułamy punkty, ale od dłuższego czasu nie jesteśmy w stanie zdobyć trzech oczek. To na pewno dałoby nam zdecydowanie więcej wiary w siebie – stwierdził stoper Cracovii.

Rok Pasy zakończyły trzema z rzędu remisami 1:1 - najpierw z Górnikiem Łęczna, później w derbowym meczu przy Reymonta i na koniec, w rywalizacji z Lechem Poznań, która pozostawiła zawodnikom Jacka Zielińskiego spory niedosyt. Niedosyt tym większy, że nie był to pierwszy mecz, gdy Cracovia prowadząc nie była w stanie utrzymać korzystnego rezultatu do końca. – W meczu z Górnikiem Łęczna u siebie prowadziliśmy 1:0 i nie utrzymaliśmy tego do końca. W Gliwicach z Piastem wygrywaliśmy 2:1, też tego nie dowieźliśmy. To samo w meczu z Lechem, znów 1:0 dla nas i znów jeden punkt na koniec. Czasami coś się rozmywa - nie wiem czy to koncentracja, może brak szczęścia – zauważa Marcin Budziński. – Było w tej rundzie kilka fajnych meczów w naszym wykonaniu. Czasami brakowało konsenwencji, czasem szczęścia i niestety wygląda to w tabeli nieciekawie. Naprawdę uważam, że nasza lokata nie odzwierciedla tego, jak wyglądamy na boisku.

Mimo kiepskiej pozycji Pasów w tabeli Budziński w przyszłość patrzy jednak optymistycznie. – Teraz przed nami przerwa, później okres przygotowawczy i myślę, że na wiosnę to wszystko będzie wyglądało zdecydowanie lepiej - zwłaszcza nasz dorobek punktowy. Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Gorzej chyba już nie zagramy – podsumował pomocnik Cracovii.

Po znakomitym sezonie 2015/16, aktualny sezon dla kibiców Pasów jest dużym rozczarowaniem. Zaledwie cztery zwycięstwa w 20 ligowych meczach sprawiają, że Cracovia zimę spędzi na odległej lokacie, a walka o miejsce w górnej ósemce wydaje się mimo wszystko poza zasięgiem Pasów. Jedno jest pewne - przed Jackiem Zielińskim i jego podopiecznymi niezwykle pracowita zima. Powrót na ligowe boiska 10 lutego, gdy Cracovia zagra na wyjeździe z Ruchem Chorzów.

AD