Rozpoczynacie drugi sezon z trenerem Horngacherem. Są jakieś zmiany w porównaniu z tym, co robiliście przed tamtym sezonem?
Zmiany są naprawdę niewielkie. Przede wszystkim po tak udanym sezonie nie ma co wprowadzać wielu rewolucyjnych zmian. Trener ograniczył się do tego, by pewne rzeczy udoskonalić i wprowadzić parę nowości, na które nie było czasu w zeszłym roku. Wiadomo, że kiedy przychodzi nowy trener z nowym pomysłem i systemem szkolenia, jeden rok to mało, by wprowadzić wszystkie jego pomysły. Pewne rzeczy udoskonaliliśmy, wprowadziliśmy parę nowych rzeczy, ale główny zamysł pozostał ten sam. Dlatego dużo łatwiej było nam się zaadaptować i mogliśmy zacząć przygotowania z wyższego pułapu.
Zmian przed sezonem jest sporo. Kwalifikacje będą punktowane - dla ciebie to szczególna zmiana? Czy ten skok kwalifikacyjny był jeszcze możliwością sprawdzenia czegoś?
Skok kwalifikacyjny często był wykorzystywany do testu sprzętu, testu innego smarowania nart bądź po prostu oddania tego skoku treningowo, koncentrując się na jakimś szczególe. Osobiście nie jestem do tej nowości zbyt dobrze nastawiony, uważam, że czołowa dziesiątka miała ten przywilej, jakim była automatyczna kwalifikacja do zawodów. To była taka tradycja i myślę, że to było dobre, że zawodnik z czołowej dziesiątki mógł wybrać - odpoczywa lub oddaje skok w kwalifikacjach. Myślę, że FIS poszedł trochę w złym kierunku. To, żeby kwalifikacje były bardziej widowiskowe dla ludzi, żeby więcej kibiców oglądało to w telewizji, to dobry pomysł. Myślę jednak, że bardziej sprawdziłby się system nagradzania zawodników za to, że te kwalifikacje wygrają - na przykład dodawanie punktów do klasyfikacji generalnej za zwycięstwo w kwalifikacjach lub ustalanie kolejności startu według systemu w kwalifikacjach, jak ma to miejsce choćby w Formule 1. Tam zawodnik, który wygrywa kwalifikacje startuje na następny dzień jako ostatni. Wtedy zawodnik z czołowej dziesiątki ma prawo decyzji - odpoczywam, rezygnuję ze skoku, ale jestem świadomy tego, że nie zdobędę punktów do klasyfikacji generalnej, albo może podjąć to ryzyko oddania kolejnego skoku w kwalifikacjach i wywalczenia sobie dodatkowego bonusu. Obraz kwalifikacji szczególnie się nie zmieni. Wiadomo, że dla czołowej dziesiątki nie jest to problem, aby skoczyć na tyle dobrze, by znaleźć się w czołowej 50. I tak będziemy używać treningowych kombinezonów, treningowego sprzętu i ten skok oddamy treningowo, a wyniki zejdą na drugi plan. W takim sezonie ważne jest to, aby utrzymać równą, wysoką formę przez cały sezon. Wtedy jest duże prawdopodobieństwo, ze w tym najważniejszym momencie drobna zwyżka formy spowoduje możliwość walki o najwyższe miejsca, o medale. Próbując trafić tej jeden szczyt formy na imprezę centralną można się przeliczyć. Dużo się ryzykuje i dużo można stracić. Nasz plan jest taki, żeby utrzymywać bardzo dobry poziom skoków przez cały sezon. To powoduje też, że drużyna jest silna. Jeśli drużyna jest silna, wtedy łatwiej jest wyskoczyć jednemu z nas w najważniejszym momencie.
Gdy rok temu rozmawialiśmy po twoim zwycięstwie w LGP mówiłeś, że z każdym skokiem i konkursem będzie jeszcze lepiej. Co powiedziałbyś teraz?
Zimą zawsze ważny jest optymizm, wiara w siebie. Lato to natomiast okres zbierania pewności siebie. Pewność siebie w każdym sporcie jest bardzo ważna, szczególnie w skokach narciarskich. Poprzez dobre wyniki w lecie łatwiej jest zebrać pozytywne doświadczenia. Latem zawsze trzeba dobrze przeanalizować to co było, nawet ten poprzedni sezon. Wziąć to, co najlepsze i iść w stronę zimy z optymizmem, wiarą w siebie i przede wszystkim przekonaniem, że ta całoroczna ciężka praca przyniesie rezultaty.
W tym roku LGP wygrał Dawid Kubacki. Co doradziłbyś mu jako ten, który wygrał w tamtym roku?
Doradziłbym mu to, o czym przed chwilą mówiłem - żeby zebrał jak najwięcej pozytywnych rzeczy do takiego metaforycznego worka, który później zabierze z sobą we wszystkie zimowe podróże. Im więcej tych pozytywnych rzeczy zbierze, tym bardziej będzie mógł je wykorzystać. Druga sprawa to na pewno spokój, cierpliwość i pokora, szczególnie na początku sezonu zimowego. To bardzo ważne kwestie. Po tak udanym lecie, po tych wszystkich zwycięstwach na początku można się zderzyć z innymi realiami sezonu zimowego. Dla mnie rok temu to nie było łatwe, ale po pewnym czasie dobrze sobie z tym poradziłem cierpliwie czekając na swój moment, z pokorą spoglądając na wyniki, na warunki, na które nie mam wpływu. Wierzyłem w to, że w końcu przyjdzie mój moment. Dawid musi teraz pracować spokojnie, cierpliwie czekając na swój moment. Myślę, że zebrał teraz tyle pozytywnej energii, tyle pewności siebie, że w zimie nie będzie miał problemu, żeby to wszystko wykorzystać.
Żartujecie sobie między sobą przed konkursem, że "słuchaj, to dzisiaj ja wygrywam, a nie ty"?
Był taki moment w letnim sezonie, kiedy śmialiśmy się, że można by coś zmienić. Dawid cały czas wygrywał, raz ja byłem drugi, zdarzało się, że drugi był Piotrek. Były takie momenty, gdzie mieliśmy bardzo dobrze humory, bo wszyscy dobrze skakali i próbowaliśmy te wyniki przed zawodami ustawiać tak, żeby na końcu każdy był zadowolony i każdy na tym podium stał.
Zachęcamy do przesłuchania całej rozmowy Kuby Nizińskiego z Maciejem Kotem. W dalszej części pojawiły się między innymi tematy nowej kolekcji strojów dla skoczków oraz odliczaniu do Zimowych Igrzysk Olimpijskich.