Po tym, jak w sobotę Kamil Stoch zdeklasował w Wiśle rywali, w niedzielę wszyscy liczyliśmy na powtórkę z rozrywki. Kwalifikacje do drugiego "polskiego" konkursu wygrał Gregor Schlierenzauer, natomiast jeśli chodzi o Polaków - zakwalifikowało się ich ośmiu. Poza naszym topowym triem z Kamilem Stochem, Maciejem Kotem i Piotrem Żyłą, w konkursie wystartowali również Dawid Kubacki, Jan Ziobro, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka i Jakub Wolny.
To właśnie Wolny rozpoczął niedzielne skakanie podczas konkursu w Wiśle. Z piątej belki poleciał on na 110 metrów, co przekreśliło raczej jego marzenia o zdobyciu punktów. Bardzo krótko poleciał też Aleksander Zniszczoł - osiągnął 106,5 metra, a na pierwszej serii swój udział w zawodach zakończyli również Klemens Murańka, Dawid Kubcki i Jan Ziobro. Ten pierwszy poleciał na odległość 115 metrów, drugi wylądował o metr bliżej, z kolei Ziobro osiągnął dystans 112 metrów. Cała ta trójka zajęła miejsca w czwartej dziesiątce.
Odpalił za to Gregor Schlierenzauer. Wracający do skakania Austriak najpierw wygrał kwalifikacje, a w konkursie, skacząc jako jeden z pierwszych, poleciał na 135,5 metra. Dalej niż on nie skoczył już nikt, a popularny "Schlieri" na półmetku zajmuje czwartą lokatę.. Piotr Żyła w gorszych warunkach i z niższej belki osiągnął 126,5 metra i pierwszą serię zakończył na dziewiątej lokacie. Dalej poleciał Maciej Kot. 130 metrów sprawiło, że po pierwszej serii polski skoczek plasuje się na najniższym stopniu podium.
Domen Prevc lecąc na 130. metr usadowił się na samym szczycie przed skokiem Kamila Stocha. Stoch, podobnie, jak wczoraj, pobił jednak wszystkich. Skoczył tak daleko, jak Schlierenzauer - 135,5 metra, zyskując przy tym znakomite noty. Po pierwszej serii w Wiśle Stoch był więc na najlepszej drodze do powtórzenia sobotniego wyczynu. Uwagę zwracała również jego punktowa przewaga nad resztą stawki - drugi Prevc tracił do Polaka prawie sześć punktów.
Do drugiej serii zakwalifikowało się trzech Polaków - wszyscy uplasowali się w czołowej dziesiątce. Przed ich skokami liderem pozostawał Norweg Robert Johansson, który osiągnął aż 129,5 metra. W drugiej serii jako pierwszy wśród naszych zawodników skakał dziewiąty na półmetku Piotr Żyła. Nie doleciał on jednak do punktu konstrukcyjnego, a dystans 119,5 metra sprawił, że na koniec zawodów Żyła wyleciał z pierwszej dziesiątki i zajął 11. lokatę. Zaraz po nim miejsce dla lidera zajął Johann Andre Forfang, którego przeskoczył z kolei Stefan Kraft.
Wszystkie te skoki były jednak kiepskie wobec lotu Daniela Andre Tande. Norweg odleciał dotychczasowym konkurentom, skacząc 134,5 metra i obejmując zdecydowane prowadzenie. Po chwili nie powiodło się natomiast Schlierenzauerowi - 123 metry - oraz, niestety, Maciejowi Kotowi. Kot skokiej na 122 metry zagwarantował sobie na koniec zawodów swoje "ulubione" piąte miejsce. W grze o triumf pozostała już tylko dwójka - Domen Prevc i Kamil Stoch.
Słoweniec po wyjściu z progu dostał mocny podmuch wiatru, jednak poradził sobie z takimi warunkami i wylądował na 132. metrze. Wydawało się, że Prevc może wyprzedzić Tandego. Zabrakło mu jednak 0,1 punkta, aby zepchnąć Norwega na drugą lokatę. Zrobić mógł to już tylko Kamil Stoch. Polski "król Wisły" skoczył bliżej, 128 metrów. To wystarczyło jednak Stochowi do utrzymania bezpiecznej przewagi z pierwszej serii i drugiej wygranej w Wiśle. Nad drugim Tande Polak w ostatecznym zestawieniu miał 1,2 punkta przewagi i tylko o 0,1 więcej nad Prevcem.
Ten weekend należał więc do Kamila Stocha. Polak wygrał oba konkursy, co pozwoliło mu umocnić się na fotelu lidera klasyfikacji generalnej. Miejmy nadzieję, że znakomitą passę Stoch podtrzyma w przyszły weekend. Wtedy to konkursy odbędą się w Zakopanem - najpierw czekają nas zawody drużynowe, później zaś konkurs indywidualny.
AD